Degradacja środowiska naturalnego, niedobory wody i fałszowanie żywości, co skutkuje jej niską jakością, to wyzwania, z którymi Polska, ale też cały świat, będą się musiały zmierzyć w najbliższej przyszłości. Była o tym mowa na tegorocznym Forum Ekonomicznym

O wyzwaniach, ale też receptach na poprawę obecnej sytuacji dyskutowali goście debaty „Bezpieczeństwo żywności – co to dziś oznacza”. Wzięli w niej udział: Przemysław Rzodkiewicz, główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, Wojciech Grohn, członek zarządu ds. zakupów Lidl Polska, Jacek Czarnecki, szef działu legislacji żywności i spraw naukowych na Europę Środkowo-WschodniąNestle Polska, Agnieszka Maćków, członek zarządu Polish European Professionals Network, posłanka Anna Gembicka (była wiceminister rolnictwa), a także dr hab. Roman Sobiecki, prof. SGH, z Instytutu Rynków i Konkurencji w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie (moderator).

Marnujemy 30 proc. żywności

Profesor Sobiecki przypomniał, że według danych ONZ co 10. człowiek na świecie (ponad 700 mln ludzi) cierpi na skutek niedożywienia.
– Nie wynika to z niedostatecznej produkcji żywności, ale z jej dostępu – wskazał ekspert. I dodał, że jest marnowane jednocześnie 30 proc. produktów spożywczych.
– Najwięcej w gospodarstwach domowych – zaznaczył Roman Sobiecki.

Wojciech Grohn zwrócił z kolei uwagę na problem niedoboru wody na świecie, który w coraz większym stopniu będzie się przyczyniał do wzrostu migracji. Odnosząc się do kwestii produkcji i sprzedaży żywności, wskazywał m.in., że Lidl Polska wspiera rodzimych producentów żywności, by robili to możliwie najefektywniej.
– Wspieramy też nasz eksport, już powyżej 800 krajowych dostawców eksportuje różnego rodzaju produkty za granicę naszego kraju. Skala jest ogromna – mówił Wojciech Grohn.

Jak dodał, sam Lidl również stara się ograniczać marnowanie żywności.
– Dobrym przykładem jest nasz autorski system dyspozycji, który wdrożyliśmy w różnych obszarach. Algorytmy, bazując na realnym zapotrzebowaniu danego sklepu, wyliczają i starają się dostosować automatycznie ilość towaru, który powinien zostać zamówiony do danego sklepu w ten sposób, aby te straty maksymalnie ograniczyć – tłumaczył.

Podkreślał zarazem, że sklepy sieci Lidl obniżają ceny towarów, którym w niedługim czasie kończy się termin przydatności do spożycia i jest ryzyko, iż nie zostaną do tego czasu sprzedane. – Prowadzimy akcję przecen pod hasłem „Kupuję, nie marnuję”, w ramach której oferujemy w niższych cenach np. świeże mięso, drób i ryby, produkty chłodnicze czy owoce i warzywa. Dzięki takiemu rozwiązaniu nasi klienci mają możliwość zakupu dobrych produktów po niższej cenie, a my przeciwdziałamy marnotrawieniu żywności.

Ile miodu w miodzie, ile oliwy w oliwie?

Przemysław Rzodkiewicz zwrócił z kolei uwagę na problem fałszowania żywności, który dotyczy także Polski.
– Dużym problemem w UE i na świecie jest fałszowanie oliwy z oliwek. Wiele organizacji przestępczych, które zajmowały się we Włoszech handlem narkotykami czy rozbojami, zmieniło swój sposób działalności na fałszowanie żywności, ponieważ jest to bardzo dochodowe i dużo trudniejsze do udowodnienia – wskazał.
Kierowana przez niego instytucja ma ekspertów i środki do tego, by wykrywać tego typu wadliwe produkty, które ze względu na swoją gorszą jakość mogą mieć także wpływ na zdrowie konsumentów.
– W ostatnim okresie prowadziliśmy taką analizę i niestety okazało się, że ok. 70 proc. oliw, które badaliśmy, było niższej jakości niż zadeklarowane przez producenta – podał przykład Przemysław Rzodkiewicz.


Problem dotyczy jednak także wyrobów polskich, choćby miodu. Popularnym sposobem fałszowania tego produktu, jak przypomniał, jest dokarmianie pszczół cukrem lub syropem glukozowo-fruktozowym.

Przyszłością rolnictwo generatywne

Jacek Czarnecki poruszył z kolei problem rosnącego zużycia energii.
– 30 proc. całej produkcji energii globalnej jest zużywana przez rolnictwo i produkcję żywności, ale głównie rolnictwo, które ma dostarczyć surowce – zauważył. I dodał, że wyzwaniem jest przy tym degradacja środowiska naturalnego, w tym wyjaławianie gleby, co z kolei prowadzi do zwiększenia ilości stosowanych nawozów.
– Jeszcze do niedawna odpowiedzią na to mogło się wydawać rolnictwo ekologiczne, ale wiemy, że wyskalowanie go na poziom produkcji towarowej, dostępnej ekonomicznie dla rzeszy konsumentów, może nie być możliwe. Odpowiedzią na to, gdzieś pomiędzy rolnictwem konwencjonalnym a tym bio, jest rolnictwo generatywne, w którym rolnik uzyskuje dość wysokie plony, redukuje zużycie środków ochrony roślin i nawozów, ale jednocześnie odbudowuje glebę, w której nie tylko pojawia się bioróżnorodność i większa ilość wody, lecz także gleba ta staje się magazynem do przechowywania CO2 – tłumaczył Jacek Czarnecki.

Potrzebne zmiany instytucjonalne

Anna Gembicka i Agnieszka Maćków zwracały natomiast uwagę na prawno-instytucjonalne wyzwania, które mogłyby się przyczynić do zagwarantowania bezpieczeństwa i jakości żywności. Według byłej wiceminister rolnictwa, w Polsce jest zbyt wiele instytucji zajmujących się tymi kwestiami, bo są to m.in.: inspekcja weterynaryjna, Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa, sanepid czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Mamy więc zaangażowanych bardzo dużo podmiotów i uważam, że ten system jest niedoskonały – oceniła Gembicka. Przypomniała, że jeszcze w czasach rządów PiS powstał projekt ustawy dotyczący powołania Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności.

Odnosząc się do regulacji unijnych, Agnieszka Maćków wskazała z kolei na potrzebę synchronizacji dwóch polityk UE: rolnej i klimatycznej.

MR