Sprzedajemy coraz więcej do krajów wysokorozwiniętych, ale mniej do rozwijających się, i to mimo wsparcia ze strony rządu.
W pierwszych pięciu miesiącach 2016 r. wartość wyeksportowanych towarów wyniosła 318,8 mld zł i była wyższa niż rok wcześniej o 4,7 proc. Nieco wolniej rósł import – wartość sprowadzonych do kraju towarów zamknęła się kwotą 306 mld zł i była wyższa niż w tym samym okresie ubiegłego roku o 3,5 proc. To przełożyło się na wzrost nadwyżki w handlu towarami o 45 proc. – z 8,8 do 12,8 mld zł.
– Dokładnie taki sam jak przed rokiem był udział eksportu do Unii Europejskiej i strefy euro. To pokazuje, że trend wzrostowy sprzedaży na rynki naszych głównych partnerów handlowych jest stabilny – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole Polska.
Polscy przedsiębiorcy korzystają z dobrej gospodarczej koniunktury przede wszystkim na rynku niemieckim – fundusz płac u naszych zachodnich sąsiadów rośnie w ostatnich miesiącach w tempie 4 proc. rocznie, najszybciej od ponad dekady, co zwiększa popyt na importowane towary. Wartość eksportu do Niemiec wzrosła o 5,5 proc. w ujęciu złotowym lub 2 proc., jeśli obliczenia przeprowadzić w euro.
W danych o eksporcie uwagę zwraca znaczący spadek sprzedaży do grupy krajów rozwijających się, takich jak Chiny, Brazylia czy państwa afrykańskie. Eksport na te rynki spadł w pierwszych pięciu miesiącach 2016 r. o ponad 6 proc. i jego udział w całości zagranicznej sprzedaży obniżył się z 9,2, do 8,3 proc. Relatywnie więcej sprzedajemy do państw wysokorozwiniętych spoza Unii, takich jak Stany Zjednoczone. Od dwóch lat rząd stara się wspierać zagraniczną ekspansję polskich firm do krajów rozwijających się, które generalnie rozwijają się szybciej niż państwa wysokorozwinięte. Stąd takie programy jak GoChina, GoAfrica czy ostatnio GoIran, który otwiera się na świat po zniesieniu sankcji nałożonych przez Zachód w związku z programem atomowym. Ostatnie dane stawiają ich skuteczność pod znakiem zapytania.
– Nie dziwię się, że korzystając z rosnącego tempa wzrostu w państwach wysokorozwiniętych, to właśnie tam krajowe firmy zwiększają sprzedaż. To jest łatwiejsze i mniej ryzykowne niż wchodzenie na nowe rynki – mówi Jakub Borowski.
Państwa takie jak Iran chętnie otwierają się na nasze produkty, ale oczekują, że w zamian polscy przedsiębiorcy będą u nich inwestować, stawiając fabryki i transferując technologię. Na takie rozwiązanie – biorąc pod uwagę ryzyko polityczne, odmienność kulturową czy zdecydowanie niższy niż na rynkach wysokorozwiniętych poziom ochrony inwestycji – decydują się nieliczne firmy. Dlatego, choć rządowe programy wsparcia powodują, że zasięg terytorialny naszego eksportu stale rośnie – np. wejście do Iranu, pośrednio otwiera nam dostęp do takich państw jak Turkmenistan czy Afganistan – to jednak uzyskiwane z tego tytułu korzyści nie są znaczące.
– Biorąc pod uwagę osiągnięte efekty w stosunku do poniesionych nakładów, zastanowiłbym się, czy z punktu widzenia wspierania eksportu nie byłoby lepiej, gdybyśmy te same środki przeznaczyli na lobbowanie na forum europejskim za korzystnymi dla nas rozwiązaniami w transporcie – ocenia ekonomista Credit Agricole Polska.
W zeszłym roku Polska wyeksportowała usługi transportowe za niemal 50 mld zł i ma w tej kategorii około 20 mld nadwyżki w rozliczeniach z zagranicą. Ale naciski Niemiec na wprowadzenie płacy minimalnej i rosnące wymagania biurokratyczne zagrażają konkurencyjności polskich firm transportowych – efekt uboczny jest taki, że inwestycje w tym sektorze spadają.
Choć eksport towarów rośnie, to jednak maj, po raz pierwszy od sierpnia zeszłego roku, przyniósł nadwyżkę importu nad eksportem w wysokości 0,7 mld zł. Nadwyżka handlowa liczona za 12 kolejnych miesięcy spadła na koniec miesiąca do 19,6 mld zł, z najwyższych w historii 23 mld zł w kwietniu. Import w pojedynczych miesiącach zaczyna rosnąć szybciej od eksportu ze względu na działanie programu „Rodzina 500 plus”, który zwiększa popyt na zagraniczne towary, a także odradzające się po spadku w I kwartale inwestycje. Narastaniu nadwyżki w wymianie towarowej sprzyjały w poprzednich kwartałach spadające ceny surowców, ale ten trend – choć w dalszym ciągu widoczny w statystykach naszej wymiany towarowej z Rosją – już się odwrócił. W ujęciu ilościowym import rósł szybciej od eksportu już w I kwartale tego roku. To powoduje, że z punktu widzenia tempa wzrostu PKB wymiana handlowa nie napędza już naszej gospodarki.
– Z naszych szacunków wynika, że w tym roku eksport netto obniży tempo wzrostu PKB o 0,4 proc. – mówi Borowski.
W zeszłym roku saldo obrotów z zagranicą podniosło dynamikę wzrostu gospodarczego o 0,4 pkt proc.