Inwestycja we własną stację paliw to spory wydatek. Ale zyski, które można z niej czerpać, potrafią wynagrodzić poniesione nakłady. Zarobek na stacji potrafi wynieść nawet kilkaset tys. zł miesięcznie.
Uruchomienie stacji paliw to wydatek rzędu 1 miliona dolarów, czyli około 3 milionów złotych. Oczywiście można mieć własny biznes w branży detalicznej sprzedaży paliw już za mniejszą kwotę. Można bowiem kupić działający już obiekt. A ofert tego typu na rynku nie brakuje. Wystarczy m.in. wejść na stronę allegro.pl. Tam stacje paliw są już dostępne od kilkuset tysięcy złotych. Jednak w większości są to obiekty położone w mało atrakcyjnej lokalizacji, dysponujące przestarzałymi instalacjami technologicznymi, jak rurociągi, dystrybutory i zbiorniki. Ich zakup wiąże się z dodatkowymi wydatkami na modernizacje. Jej przeprowadzenie i tak nie zagwarantuje dobrego dochodu, ze względu na złe położenie.
- Średnio stacja paliw może przynosić minimum 6-8 tys. zł zysku na czysto miesięcznie. Najlepsze obiekty osiągają nawet minimum kilkaset tysięcy złotych miesięcznie - mówi jeden z właścicieli stacji.

Krok po kroku

Jak zatem uruchomić ten biznes. Po pierwsze należy rozpocząć od zakupu gruntu. Najlepiej takiego, na którym plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje budowę stacji paliw. Potem trzeba uzyskać pozwolenie na budowę od wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Jak wynika z poradnika dotyczącego uruchomienia własnej stacji paliw płynnych, przygotowanego przez e-petrol.pl, kolejny etap to sporządzenie projektu wykonawczego. Najlepiej, gdy zrobi to przedsiębiorstwo budowlane, które potem wykona wszelkie prace budowlane i instalacyjne.
- Ważne jest też sporządzenie oceny oddziaływania na środowisko, bez której wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu baz i stacji paliw oraz rurociągów dalekosiężnych do transportu ropy naftowej i produktów naftowych nie będzie możliwe - czytamy w poradniku.
Stacja paliw to przede wszystkim kosztowne instalacje technologiczne. Zakup jednego dystrybutora czterostanowiskowego to wydatek rzędu 40-50 tys. zł. Chyba że zdecydujemy się na używany. Na rynku wtórnym dystrybutor można kupić nawet 10 razy taniej. Jeszcze więcej trzeba zapłacić za zbiorniki do magazynowania paliwa, które umieszcza się pod ziemią. Jeden kosztuje od 55 do 70 tys. zł. Zgodę na ich eksploatację wydaje Urząd Dozoru Technicznego.
Do tego dochodzą koszty związane z otwarciem sklepu, który należy wyposażyć w regały do ekspozycji towaru oraz chłodnie do przechowywania produktów wymagających niskich temperatur.
- Koszt pełnego wyposażenie średniej wielkości przystacyjnego sklepu możemy oszacować na poziomie 40-70 tysięcy złotych. W tej kwocie znajduje się wyposażenie sali sprzedaży, strefy kasowej-impulsowej oraz strefy zakasowej. Dodatkowo możemy wliczyć podstawowe urządzenia gastronomiczne wchodzące w skład modułu HOT-DOG, którego nie powinno zabraknąć na dobrej stacji - wyjaśnia Grzegorz Olechniewicz, dyrektor operacyjny z firmy Constans M, specjalizującej się w doradztwie.

Niezbędna koncesja

Dopiero gdy stacja zostanie wybudowana i otrzyma zgodę na użytkowanie, można wystąpić o koncesję na obrót paliwami. Udziela jej Urząd Regulacji Energetyki.
- Wcześniej można ubiegać się promesę - zaznacza Agnieszka Głośniewska, reprezentująca Urząd.
Jej przyznanie gwarantuje, że po rozpoczęciu inwestycji otrzymamy koncesję niezbędną do działania stacji paliw. Promesa jest ważna przez okres nie krótszy niż sześć miesięcy. Koncesja natomiast jest przyznawana od 10 do 50 lat.
- Przedsiębiorca może jednak wnioskować o udzielenie koncesji na krótszy okres, na przykład jednego roku - wyjaśnia Agnieszka Głośniewska.
Wydanie koncesji trwa od 30 do 60 dni, a koszt z tym związany wynosi 616 zł.
- Oprócz tego przedsiębiorca jest zobowiązany do wnoszenia corocznie opłaty, stanowiącej wartość 0,0004 proc. ubiegłorocznych przychodów uzyskanych z działalności objętej koncesją - dodaje przedstawiciel URE.
Przy czym opłata ta nie może być mniejsza niż 200 zł i nie większa niż 1mln zł.
Koncesja na obrót paliwami nie jest jedyną, o której wydanie będzie musiał postarać się przyszły właściciel stacji. Jeśli zamierza prowadzić na swojej stacji sklep, musi postarać się także o koncesję na sprzedaż alkoholu. Warto, bo marże generowane w przystacyjnych marketach są jednymi z najwyższych na rynku. Wynoszą ponad 30 proc. Do tego sprzedaż artykułów szybkozbywalnych (FMCG) na stacjach rośnie średnio o 10 proc. rocznie. Papierosy, alkohole i napoje bezalkoholowe generują natomiast około 75 proc. obrotów asortymentem pozapaliwowym.

W grupie lepsze warunki

Marże, które można wygenerować na obrocie paliwami, wynoszą bowiem około 0,17 - 0,20 groszy na litrze.
- Trzeba by zatem sprzedawać dużą ich ilość, by wyjść na swoje - podkreśla Tadeusz Krawczyk.
A średnio jedna stacja jest w stanie sprzedać miesięcznie około 150 tys. litrów. Daje to przychód na poziomie około 30 tys. zł. Po odliczeniu kosztów związanych m.in. z utrzymaniem koncesji, pracowników, podatkiem od gruntu, ochroną i monitoringiem, który jest niezbędny w przypadku stacji paliw, na rękę zostaje zaledwie kilka tysięcy złotych.
Biznes stanie się bardziej zyskowny, gdy będzie prowadzony pod marką jednej z funkcjonujących na rynku sieci franczyzowych. Szczególnie że konkurowanie na polskim rynku, na którym działa już 7 tys. stacji paliw, staje się coraz trudniejsze. Nawet gdy z roku na rok przybywa dróg, przy których można uruchamiać tego typu obiekty oraz samochodów. Agresywna polityka cenowa koncernów powoduje jednak, że właścicielowi pojedynczej stacji trudno jest dorównać kroku.
Do wyboru mamy międzynarodowe BP i Statoil oraz polskie - Orlen i Lotos. Wówczas właściciel stacji może liczyć na dobre ceny hurtowe paliw. Ale nie tylko to gwarantuje mu współpraca z siecią.
- Zyskuje również markę i logo znanej firmy, co przyciąga klientów, a tym samym powoduje wzrost obrotów - zauważa Tadeusz Krawczyk.
A liczba odwiedzających stacje potrafi wzrosnąć kilkakrotnie.
Poza tym, jak dodaje Tadeusz Krawczyk, wraz z przystąpieniem do sieci znika problem, z którym już od lat borykają się niezależni właściciele stacji. Jest on związany z fałszowaniem paliw, o co posądzane są niezależne stacje. Zresztą nie bez przyczyny, czego dowodem są kontrole przeprowadzane przez Inspekcję Handlową.
- Sieci natomiast gwarantują wysoką jakość sprzedawanych paliw, o czym starają się przypominać na każdym kroku - zauważa Tadeusz Krawczyk.
Na poprawę warunków można też liczyć, przyłączając się do Stowarzyszenia Niezależnych Operatorów Stacji Paliw SNOSP, w ramach którego funkcjonuje sieć Delfin lub do firmy POLpetro, rozwijającej na naszym rynku sieć Huzar.