Wyniki finansowe Orlenu za II kw. 2024 r. wzbudziły w polskiej przestrzeni publicznej skrajne emocje. Największy w Europie Środkowo-Wschodniej koncern energetyczny przyzwyczaił do wielomiliardowych zysków, akwizycji i innych sukcesów, rozszerzając swoją działalność i twardo negocjując na międzynarodowych rynkach ropy czy gazu.
Wystarczyło wymienić zarząd i sukcesy finansowe czy wizerunkowe zamieniły się w pasmo niepowodzeń. Taką narrację można zauważyć w mediach niesprzyjających rządowi czy nowej kadrze menadżerskiej w spółce, ale prawda jest taka, że rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana. Zatem warto, zamykając już temat wyników finansowych Orlenu w I półroczu br., bez emocji rozpatrzyć prognozy za następny kwartał.
Prezes koncernu Ireneusz Fąfara mówił na zeszłotygodniowej konferencji prasowej, że kwiecień, maj i czerwiec były pierwszym okresem, za który nowy zarząd Orlenu bierze pełną odpowiedzialność, ponieważ początek roku był okresem przejściowym, gdzie decyzje podejmowali zarówno podwładni Daniela Obajtka, jak i nominaci obecnej władzy. W I kw. zysk netto Grupy Orlen za wyniósł 2 mld 785 mln zł i był niższy o 6 mld.
686 mln zł w porównaniu analogicznym okresem ub.r. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek uznał wówczas, że „wróciły stare metody w zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa sprzed 2015 r., kiedy te traciły na wartości, notowały znaczące straty i były obsadzane przez partyjnych nominatów”. „Kiedy rządzi PO, PSL, Trzecia Droga, to brakuje pieniędzy” – stwierdził rzecznik PiS.
Mechanizmy ochronne dla odbiorców energii
Ale głównym elementem, który uderzył w wyniki Orlenu w I półroczu, były regulacje dotyczące mechanizmów ochronnych dla końcowych odbiorców energii elektrycznej. Wraz z końcem 2023 r. przestał obowiązywać Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, który funkcjonował na bazie ustaw poprzedniej władzy o mrożeniu cen prądu. Mechanizm ten polegał na tym, by odbierać działającym na naszym rynku koncernom energetycznym nadmierne zyski z rosnących cen hurtowych i zwracać im je w postaci rekompensat, które miały wyrównać różnice między taryfą ustaloną przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki a zamrożoną ustawowo ceną prądu. Dzięki temu, koncernom energetycznym udawało się utrzymywać rentowność, ponieważ rekompensaty te nierzadko były wyższe od kwoty, którą spółki dopłacały do rachunków klientów. O ile inne państwowe spółki jak Enea czy Tauron w tym układzie wychodziły praktycznie na zero, a Polska Grupa Energetyczna była na minusie, o tyle Orlen święcił triumfy – o ile w I półroczu 2023 r. spółka zapłaciła 8 mld zł na mrożenie cen, o tyle dostała 13,1 mld zł rekompensat. Przełożyło się to na nadzwyczajnie dobre wyniki finansowe spółki i dało paliwo polityczne jej przeciwnikom, którzy argumentowali, że Orlen bogaci się na kryzysie energetycznym.
Od stycznia 2024 r. przestała jednak obowiązywać poprzednia ustawa o mrożeniu prądu i choć do końca czerwca obowiązywała nowa, to nie przewidywała już przedłużenia funkcjonowania Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny, którego Orlen był beneficjentem. Za to nałożyła na spółkę obowiązek wypłaty odpisu gazowego, czyli swoistego podatku, z którego sfinansowano działania osłonowe dla odbiorców. Właśnie to było przyczyną tak słabych wyników finansowych w I półroczu.
Jednak te obciążenia przestały obowiązywać w bieżącym kwartale, wraz z wygaśnięciem ustawy nowej pod koniec czerwca. Dlatego dopiero III kw. i szerzej, II półrocze, dadzą miarodajne dane, by obiektywnie ocenić działania nowego zarządu Orlenu. Tym bardziej że oprócz samych wyników finansowych czekają nas decyzje, które ukształtują dalszy rozwój spółki, przede wszystkim dalsze prace nad małymi reaktorami modularnymi (SMR) czy rozwój bądź porzucenie inwestycji w kompleks Olefin w Płocku. Kiedy będziemy mieć jasność w tych wszystkich kwestiach, będziemy mogli zweryfikować zapewnienia prezesa Fąfary o tym, czy wraz ze zmianą zarządu przyszedł wzrost umiejętności menadżerskich w koncernie. ©℗