W pierwszej połowie tego roku Polacy kupili niemal 487 mld l piwa za 11,17 mln zł – wynika z danych Nielsen przygotowanych dla DGP. W zeszłym roku było to 1,485 mld l za 10,885 mln zł.
Od kilku lat producenci notowali wyłącznie wzrost wartości sprzedaży, którego motorem były podwyżki akcyzy, inflacja i rosnące koszty produkcji.
– Ten rok to skutek dobrej pogody, ale i mistrzostw Europy w piłce nożnej. Nie ukrywamy jednak, że z powodu takiej kumulacji czynników liczyliśmy na lepszy wynik. Wynika więc z tego, że Polacy nadal ostrożnie wydają pieniądze, mimo że mamy do czynienia z realnym wzrostem wynagrodzeń – zauważa Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Browarskiego – Browary Polskie.
Mniejsze i rzemieślnicze browary są jednak zadowolone. – Spadki nie mogą trwać wiecznie – mówi Ziemowit Fałat, współzałożyciel i współwłaściciel PINTY, który przyznaje, że w tym roku sprzedaż w firmie skoczyła o kilka procent. Firma dostawi na produkcji 11 nowych zbiorników. Ma ich obecnie 16.
Nie ukrywamy, że z powodu takiej kumulacji sprzyjających czynników liczyliśmy na więcej – mówią producenci
Eksperci zwracają jednak uwagę na to, że do lepszego wyniku w I półroczu przyczyniły się też sieci handlowe. Takiego wysypu promocji na piwo nie było od lat.
Mimo że akcyza rośnie co roku o 5 proc., to wartościowo rynek urósł zaledwie o 2,6 proc. Rok wcześniej było to 7,1 proc. – wynika z danych Nielsena. Producenci przyznają, że to też zasługa niższych podwyżek cen piwa. W tym roku wyniosły średnio 2–3 proc. Ponad dwa razy mniej niż przed rokiem.
Wzrost popytu przełożył się na produkcję. Ta również odbiła w tym roku. Browary wyprodukowały niemal 19,5 mln hl piwa, wobec 19,3 mln hl przed rokiem.
Wynik za I półrocze byłby pewnie lepszy, gdyby nie spadkowy eksport. Jak wynika z danych GUS, po pięciu miesiącach był niższy zarówno pod względem ilości, jak i wartości o ponad 35 proc.
Branża liczy na większe ożywienie w drugiej połowie roku. – Widzimy też coraz większe zainteresowanie polskimi piwami za granicą. Szczególnie z dalekich rynków, takich jak Chiny, ale też Izrael czy Gruzja – dodaje Ziemowit Fałat. ©℗