Restauracje, które oferują danie na wynos, muszą zaproponować konsumentom opakowania alternatywne do tych jednorazowego użytku. Mało która placówka jest świadoma nowego obowiązku, a kary nie są niskie.
– Z naszych analiz wynika, że o nowych wymogach wie najwyżej kilkanaście procent restauratorów w kraju – mówi Bogdan Cudzewicz z firmy Vytal, oferującej rozwiązanie technologiczne do obsługi cyfrowego i bezkaucyjnego systemu pojemników wielokrotnego użytku.
Prawnicy zajmujący się tym rynkiem informują, że wiedzy na ten temat dostarcza rejestr BDO. Powinny w nim być podmioty oferujące już jednorazowe opakowania, które od stycznia są też zobowiązane odprowadzać opłatę do urzędu marszałkowskiego. To 20 gr za kubek i 25 gr za pojemnik na jedzenie.
– Ci przedsiębiorcy muszą dziś proponować alternatywę dla takich opakowań. Tymczasem w rejestrze jest ich nieco ponad 14 tys. – zauważa Mikołaj Maśliński, prawnik doradzający firmom w zakresie ochrony środowiska.
Jeśli wziąć pod uwagę, że na rynku gastronomicznym działa w sumie ok. 90 tys. podmiotów, to obowiązek wypełnia ok. 15 proc. z nich.
– Świadomość restauratorów na temat nowego wymogu jest niska. Ale niska jest też wiedza na ten temat wśród konsumentów – przyznaje Jacek Czauderna, właściciel ośmiu lokali w Polsce, prezes zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Przyznaje, że do nowego obowiązku stosują się w zasadzie najwięksi, działający w dużych miastach, będący bardziej narażeni na kontrole w tym zakresie. Dlatego w systemie znajdziemy duże marki, takie jak Orlen, Amrest czy McDonalds.
– Jeszcze przed 2021 r., kiedy pojawiła się tzw. dyrektywa plastikowa, zaczęliśmy zastępować plastikowe opakowania i akcesoria bardziej przyjaznymi dla środowiska. Teraz na życzenie gościa każde opakowanie z tworzywa sztucznego może zostać zamienione na biodegradowalne – mówi Mateusz Cacek, wiceprezes Sfinks Polska, i dodaje, że na razie klienci nie pytają o zamienniki.
I potwierdza, że opakowania biodegradowalne są droższe od plastikowych, dlatego firma oferuje je za niewielką opłatą, której celem jest pokrycie różnicy w cenie zakupu.
– Oferujemy kawę na wynos. Na razie nie mamy innych kubków niż jednorazowe. Będziemy jednak je wprowadzać, ale to dodatkowy koszt dla nas. Szacujemy go na kilkaset złotych. Wiemy, że potem przerzucimy ten koszt na klientów, jednak dziś nie mamy tych dodatkowych pieniędzy, bo musieliśmy odłożyć na kolejną podwyżkę płacy minimalnej – wyjaśnia właściciel osiedlowej kawiarni w Warszawie.
Jacek Czauderna przyznaje natomiast, że opakowania wielorazowego użytku mogą być też sposobem na dodatkowy zarobek dla lokalu. Oczywiście pod warunkiem, że klienci będą z nich korzystać.
– Klient będzie je otrzymywał za kaucją, która będzie mu zwracana, gdy je odda. Koszt nabycia wielorazowego kubka to ok. 2–3 zł. Klient będzie go otrzymywał za 10 zł. W sytuacji, gdy klient go nie odda, w kieszeni restauratora zostaje 7–8 zł – tłumaczy i dodaje, że na razie kubki wielorazowego użytku planuje wprowadzić jedynie w restauracji, którą ma przy browarze.
– W pozostałych moich lokalach będę oferował jak dotąd jednorazowe opakowania albo alternatywę w postaci wypicia napoju przy stoliku w szklance – tłumaczy i dodaje, że koszt zakupu opakowań to jedna sprawa. Inną jest obsługa opakowań, które trzeba myć, co w zmywarce nie jest łatwe, bo są lekkie.
Z rozmów DGP z lokalami wynika również, że wiele restauracji poczeka z nowym obowiązkiem do czasu, aż przyjdzie do nich kontrola i nakaże im się dostosować do wytycznych. Liczą, że tak jak dotychczas inspektorzy przy pierwszej kontroli będą tylko pouczać. Zapytaliśmy o to Inspekcję Handlową. Ta jednak nie odpowiedziała, jakie ma plany w tym zakresie.
Na rynku działają już nawet systemy, które pomagają spełnić nowy obowiązek
Na rynku działają natomiast systemy, które pomagają spełnić nowy obowiązek w zakresie opakowań wielorazowych restauratorom. Wystarczy, że restauracja przystąpi do systemu, a klient zarejestruje aplikacje, do której podepnie kartę. Wtedy, przychodząc do restauracji współpracującej z takim systemem, otrzyma opakowanie wielorazowego użytku, za które nie płaci nic albo tyle, ile za jednorazowe opakowanie, czyli ok. 2 zł.
– W naszym przypadku może używać to opakowanie przez 14 dni i oddać je w dowolnej restauracji, która jest w systemie. Po tym czasie musi zwrócić, inaczej z jego konta zostanie ściągnięta oplata. To 10 zł za kubek i 40 zł za opakowanie na jedzenie – mówi przedstawiciel firmy Vytal.
Firmy, które działają w takim systemie, przyznają, że na razie zainteresowanie rozwiązaniem jest małe. Korzysta z niego w sumie kilkanaście restauracji w kraju. ©℗