Krajowe zbiory mogą być o kilkanaście procent niższe niż przed rokiem, co wraz z czterokrotnym zmniejszeniem importu ograniczy podaż ziarna. Zdaniem ekspertów będzie to sprzyjać stabilizacji cen.

– W sezon żniw wchodzimy z dużo mniejszymi zapasami niż w poprzednim roku. Na koniec maja w kanałach rynkowych, czyli w firmach handlowych, portach, magazynach, mieliśmy ok. 3 mln t zbóż. Nadwyżka jest dużo mniejsza niż przed rokiem – mówi Wiesław Łopaciuk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, dodając, że większe nadwyżki dotyczą zbóż paszowych (kukurydzy i pszenżyta), a znacznie mniejsze – zbóż konsumpcyjnych (głównie pszenicy).

Redukcja nadmiaru ziarna to w głównej mierze rezultat korzystniejszego salda wymiany handlowej. W pierwszych czterech miesiącach roku eksport utrzymuje się na poziomie zeszłorocznym, podczas gdy import jest aż czterokrotnie mniejszy. Dane resortu rolnictwa pokazują, że przez ten czas kupiliśmy niecałe 300 tys. t zbóż (o wartości 190 mln euro) wobec ponad 1,2 mln t w analogicznym okresie 2023 r. (390 mln euro).

Weronika Szymańska, analityczka sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas, wskazuje, że dynamika importu powróciła do poziomów sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. – Wysoki import w pierwszych miesiącach 2023 r. wynikał przede wszystkim z wyjątkowej sytuacji rynkowej i niepewności dotyczącej korytarza zbożowego na Morzu Czarnym. W połowie kwietnia polski rząd wprowadził zakaz importu m.in. pszenicy i kukurydzy z Ukrainy – mówi.

Dane Ministerstwa Rolnictwa potwierdzają, że za niższy import odpowiada przede wszystkim kierunek ukraiński. Na przykład w okresie styczeń–kwiecień 2023 r. zakupiliśmy z Ukrainy 338 tys. t pszenicy (74 proc. całościowego importu na poziomie 455 tys.), a w tym roku w tym samym okresie śladowe 100 t (mniej niż promil ze 150 tys. t). Obecnie najwięcej pszenicy sprowadzamy ze Słowacji (81 tys. t.) i z Czech (56 tys. t).

Wiesław Łopaciuk dodaje, że oprócz obostrzeń administracyjnych na zakupy z Ukrainy – które ocenia jako „raczej skuteczne” – tak znacząca redukcja importu to także wynik spadku cen zbóż na krajowym rynku. Obniżki w skupach negatywnie wpłynęły na opłacalność importu. Inny trend obserwujemy natomiast w wolumenie eksportu – po pierwszych czterech miesiącach pozostaje on zbliżony do zeszłorocznego i wynosi 3,7 mln t (wobec 4 mln t przed rokiem).

Prognozy tegorocznych żniw również wskazują na ograniczenie krajowej podaży. W wiosennej ocenie stanu upraw rolnych GUS szacuje, że powierzchnia zasiewów zbóż ozimych jest mniejsza od ubiegłorocznej o 1,6 proc., a zbóż jarych mniejsza o 4,4 proc. Jeszcze bardziej konserwatywną prognozę przedstawia ekspert IERiGŻ. – Susza dała się we znaki i myślę, że zbiory będą o kilka–kilkanaście procent niższe niż przed rokiem. Ale to nie jest powód do niepokoju, bo wynik na poziomie 30–34 mln t to nadal są dobre zbiory. Na pewno nie zabraknie zboża – mówi Łopaciuk. W 2023 r. zbiory zbóż ogółem GUS oszacował na ok. 35,8 mln t.

Zdaniem ekspertów bilans salda handlowego, poziomu zeszłorocznych zapasów oraz zbiorów z tego sezonu wskazuje, że rynek zbóż wchodzi w okres stabilizacji. – Najbliższe miesiące będą spokojne, wydaje się, że będzie równowaga podaży z popytem i stabilizacja cen. Namieszać mogą czynniki zewnętrzne, bo napięcia geopolityczne zawsze podbijają ceny surowców spożywczych na giełdach, a to istotny wyznacznik cen skupu w Polsce – ocenia Łopaciuk.

Również Weronika Szymańska zwraca uwagę na to, że cena rynkowa ziarna jest zależna także od czynników politycznych i efektów zmian klimatu. – Dlatego coraz trudniej przewidywać wahania notowań, szczególnie w dłuższych okresach – zaznacza. – Obserwując obecną sytuację, myślę, że w nadchodzących miesiącach możemy się spodziewać utrzymania cen pieczywa i innych podstawowych artykułów żywnościowych na podwyższonych poziomach – dodaje.

Mąka odpowiada za ok. 30 proc. detalicznej ceny chleba. Ale zboża są nie tylko surowcem do wyrobu pieczywa, kasz czy makaronów, lecz także podstawowym składnikiem pasz dla zwierząt. – Rekordowe wzrosty notowań pszenicy i kukurydzy w 2022 r. wywołane wybuchem wojny przełożyły się na wyższe koszty utrzymania zwierząt, a więc pośrednio też na wzrost cen mięsa, mleka i serów w sklepach – wskazuje Weronika Szymańska.

Wiesław Łopaciuk z IERGiŻ również spodziewa się utrzymania obecnych poziomów cen zbożowych produktów spożywczych. – Ceny skupu w pierwszej kolejności dotykają produktów pierwotnego przetworu: mąki, kaszy, płatków, ale nie spodziewałbym się dużych wahań. Wyjątkiem może być zaostrzenie sytuacji na świecie i „panikarskie” wzrosty cen sklepowych, jakie obserwowaliśmy w przypadku cukru czy makaronów po wybuchu wojny w Ukrainie. Ale nawet jeśli dojdzie do takich wzrostów, to będą one mniejsze niż w lutym i marcu 2022 r. – zaznacza. Z danych GUS wynika, że w maju ceny pieczywa były o 4,9 proc. wyższe niż przed rokiem, makaronów o 2,3 proc., mąka zaś była o 4,7 proc. tańsza. ©℗

ikona lupy />
Handel zagraniczny wybranymi produktami zbożowymi / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe