Zmiany w „Czystym powietrzu” wyeliminowały z programu urządzenia wątpliwej jakości. Jednak także znani zagraniczni producenci obawiają się, że nie zdążą dostosować się do nowych przepisów.

Od kwietnia właściciele domów jednorodzinnych, którzy chcą skorzystać z dofinansowania na wymianę źródła ciepła, muszą wybierać sprzęt z listy zielonych urządzeń i materiałów (ZUM). Do 13 czerwca trwał jednak okres przejściowy, podczas którego producenci mieli dostarczyć dokumenty potwierdzające wykonanie odpowiednich badań w akredytowanym laboratorium lub posiadanie jednego z akceptowanych znaków jakości. Po upływie tego terminu liczba pomp ciepła na liście ZUM zmniejszyła się dziesięciokrotnie.

W kwietniu było ich niemal 7 tys., wczoraj w okolicach południa ledwie 640. Według Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który finansuje program, 17 czerwca ok. 1,1 tys. wniosków czekało jeszcze na weryfikację.

– Od 14 czerwca na liście ZUM pozostały tylko urządzenia spełniające aktualne wymagania, tj. producenci dostarczyli raport z badań wykonanych w akredytowanym laboratorium na terenie UE/EFTA. Producentom umożliwiono czasowy wpis na listę ZUM (do końca roku) na podstawie ważnego certyfikatu HP Keymark/EHPA Q/Eurovent. Do weryfikacji przekazano bardzo dużą liczbę wniosków, lista uzupełniana jest sukcesywnie wraz z kolejnością wpływu wniosków – informuje Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ-PIB), który prowadzi listę ZUM.

Lista ma zapobiegać finansowaniu pomp ciepła, których parametry bywały zawyżane, a dokumentacja okazywała się niepełna. Problem dotyczył przede wszystkim chińskich urządzeń, których Polska stała się ważnym importerem. – Dużo urządzeń zniknęło z listy ZUM, ponieważ znajdowały się na niej produkty z Dalekiego Wschodu z niepotwierdzonymi parametrami, które Polska importowała w ogromnych ilościach – mówi DGP Krzysztof Kołton, prezes polskiego producenta pomp ciepła. Ale okrojenie listy urządzeń – jak wskazuje NFOŚ – nie oznacza wprost ich złej oceny, ale często wskazuje jedynie, że poszczególni producenci nie przeszli jeszcze weryfikacji.

Akceptowanie do końca roku znaków jakości poróżniło jednak branżę. Polscy producenci w dużej mierze uważają, że jest to niepotrzebne rozluźnienie początkowo ustalonych zasad (akceptację znaków NFOŚiGW ogłosiło w maju), a zachodni producenci – że w ogóle nie powinno się rezygnować z ich uznawania. Stało się to przyczyną odejścia paru polskich producentów z Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła, która popiera uznawanie znaków jakości, także w kolejnych latach. „Krajowi producenci jednogłośnie postanowili zrezygnować z członkostwa w PORT PC w odpowiedzi na działania Stowarzyszenia, które szkodzą zarówno polskim firmom, jak i beneficjentom programu »Czyste powietrze«” – czytamy w majowym manifeście. Izba Gospodarcza Urządzeń OZE alarmuje, że „dopuszczenie rejestracji urządzeń na listę ZUM do »Czystego powietrza« tzw. znaków jakości Keymark, EHPA Q i Eurovent spowoduje ponowne zalanie polskiego rynku pompami ciepła wątpliwej jakości”. Z kolei zwolennicy uznania znaków jakości podkreślają, że pod wieloma względami stawiane wymagania są bardziej restrykcyjne niż te wyznaczone w Czystym powietrzu.

– Napływ urządzeń z zawyżonymi parametrami efektywności i nierzetelną dokumentacją rzeczywiście był dużym problemem. Rozwiązanie nie powinno jednak polegać na istotnym okrojeniu listy pomp ciepła w „Czystym powietrzu” wyłącznie do tych urządzeń, które mają specjalne badania określone na potrzeby tego programu – mówi DGP Paweł Lachman, prezes PORT PC. – Nie byłoby problemu z jakością niektórych pomp ciepła, gdyby polskie państwo wyrywkowo badało urządzenia wprowadzane na rynek w akredytowanych laboratoriach – dodaje. Od stycznia 2025 r. nie będzie się już można posługiwać europejskimi znakami jakości w programie „Czyste powietrze”, a teraz firmy, które je mają, jeszcze czekają na „przejściowy” wpis na listę. Zdaniem Lechmana 80 proc. firm należących do PORT PC nie ma w tym momencie badań w zakresie określonym dla pomp ciepła w Czystym powietrzu, przy czym 86 proc. firm ma dla swoich urządzeń europejskie znaki jakości. – Co najważniejsze, są to przeważnie renomowane marki i często potentaci w produkcji pomp ciepła – dodaje Lachman.

Jedną z nich jest Bosch. – W połowie marca zostaliśmy zaskoczeni informacją, że na listę tę nie będzie można wpisywać urządzeń posiadających europejskie certyfikaty. Nasze pompy sprzedajemy w wielu krajach UE, potwierdzając ich jakość certyfikatem HP Keymark. Z niejasnych dla nas przyczyn w Polsce zaczęto kwestionować wiarygodność tego europejskiego certyfikatu, a urządzenia z tym znakiem w ostatniej chwili nie zostały dopuszczone do kwalifikacji na listę ZUM. W efekcie żadna pompa ciepła marki Bosch nie miała szansy się na niej znaleźć – mówi DGP Krzysztof Ciemięga, dyrektor regionu Europy Centralnej Bosch Home Comfort Group.

Polscy producenci uważają, że czasu na przygotowania było wystarczająco dużo. – O tym, że w programie „Czyste powietrze” akceptowane będą tylko urządzenia przebadane w akredytowanych europejskich laboratoriach, wiadomo było od grudnia. Firmy miały więc wystarczająco dużo czasu, żeby przygotować się do zmian. Udało się to niemal wszystkim polskim producentom – mówi DGP Krzysztof Kołton. Dodaje, że 18 grudnia organizacje branżowe, w tym PORT PC, podpisały dokument, w których zgodziły się na takie zmiany.

Akredytowanych laboratoriów w Europie, w których można wykonać badania, jest 22. – Gdy w marcu musieliśmy zbadać w laboratorium akredytowanym dodatkowo jedno urządzenie, aby spełnić wymagania regulaminu listy ZUM, czas oczekiwania wynosił dwa tygodnie – zaznacza Krzysztof Kołton. – Według naszych informacji same procedury badawcze zajmą ponad 12 miesięcy. Wynika to m.in. z szerokiej oferty urządzeń i dużej liczby modeli do przebadania. Im większa jest firma, tym dłużej może czekać – ripostuje Paweł Lachman. Przykładowo, Bosch przekazuje nam, że ponowne badanie objęłoby w ich przypadku 200 zestawów pomp ciepła. Realizacja tych badań jest niezwykle czasochłonna i kosztowna – mówi DGP Krzysztof Ciemięga.

Nowe zasady mogą doprowadzić do niewielkiego wzrostu cen. – Jednak nie powinna to być duża podwyżka. Chińskie urządzenia były kupowane przez pośredników bardzo tanio, ale oni sprzedawali je dużo drożej – przewidywał Grzegorz Kowalski, doradca zarządu w Energia Plus, jednym z operatorów Czystego powietrza. ©℗