Ceny gazu na rynku hurtowym były w I kw. br. o połowę niższe niż rok wcześniej, ale na rachunkach nie zobaczą tego ani gospodarstwa domowe, ani niektórzy przedsiębiorcy.
Łagodna zima zostawiła magazyny gazu pełne w średnio 63 proc., co jest znakomitym wynikiem, jeśli wziąć pod uwagę wcześniejsze obawy związane z pełnoskalową wojną w Ukrainie. Pod koniec lutego gaz kosztował ledwie 23 euro/MWh na holenderskiej giełdzie TTF. W okres wiosenny weszliśmy lekkim krokiem. – Sprzyjająca byłą również sytuacja na globalnym rynku LNG, gdzie podaż sukcesywnie rosła. Dodatkowo pierwszy kwartał był dość wietrzny, a co za tym idzie, popyt na gaz w elektroenergetyce był odpowiednio niższy. Obecnie obserwujemy odwrotne zjawisko – ponieważ w ostatnim czasie mniej wieje, elektrownie gazowe potrzebują więcej paliwa, by bilansować produkcję z fotowoltaiki. W efekcie ceny gazu rosną – mówi Maciej Gacki, analityk Instytutu Jagiellońskiego.
Jeśli idzie o dobre wiadomości, to odbiorcy indywidualni będą musieli się jednak obejść smakiem, bo ich czekają najpierw podwyżki. W połowie roku przestanie obowiązywać cena zamrożona 200 zł/MWh, a zamiast niej zostanie wprowadzona nieco wyższa cena maksymalna, wskutek czego – według resortu klimatu i środowiska – rachunki skoczą o ok. 15 proc. Wszystko przez to, że gospodarstwa domowe – podobnie jak w przypadku prądu – płacą cenę taryfową zatwierdzoną przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki na podstawie kontraktów zawieranych rok wcześniej. Dlatego taryfa odzwierciedla nie sytuację panującą na rynku, ale tę, która miała miejsce rok wcześniej. – Obecnie ceny są stabilne i niskie, dlatego taryfa na przyszły rok powinna być niższa. Choć oczywiście nie wiemy, jak sytuacja będzie się kształtować do końca roku, kiedy prezes URE będzie zatwierdzać taryfy na 2025 r. Jednak patrząc na to, w jakim stanie przetrwaliśmy najgorszy okres z 2019 r. czy lat 2022–2023, powinniśmy się spodziewać raczej uspokojenia nastrojów na rynku – mówi ekspert.
Odbiorców indywidualnych czekają podwyżki. Zamrożona cena przestanie obowiązywać w lipcu
Mimo tego spokoju może się jednak zdarzyć, że programy osłonowe wciąż będą potrzebne. Tak prognozuje Jakub Sokołowski, analityk Instytutu Badań Strukturalnych, dodając, że w takim razie będzie konieczne wprowadzenie kryterium dochodowego, tak jak w przypadku ustawy o bonie energetycznym.
Dodatkowo od 2027 r. w życie wchodzi dyrektywa o ETS2, rozszerzająca system handlu emisjami CO2 na kolejne sektory gospodarki, m.in. transport, lecz także budynki, dla których źródłem ciepła są węgiel, olej opałowy lub gaz ziemny. – Z pewnością podwyższy to rachunki za gaz. Wtedy też będziemy mieć do wykorzystania Społeczny Fundusz Klimatyczny, który będzie miał za zadanie zabezpieczyć najbardziej wrażliwych odbiorców przed skutkami wprowadzenia ETS2. Choćby z tego powodu w ciągu nadchodzących dwóch lat warto byłoby wymyślić i przetestować nowy mechanizm wsparcia, bo mrożenie cen będzie w ramach funduszu niemożliwe – mówi Sokołowski.
Rząd planuje tymczasem wprowadzenie wsparcia dla przedsiębiorstw, które zużywają w Polsce najwięcej gazu. One z kolei są związane długoterminowymi umowami z dostawcami gazu i energii, często zawieranymi w latach 2022–2023, gdy ceny kontraktów długoterminowych były nawet kilkukrotnie wyższe niż obecne ceny na rynku. Chodzi o sektory wydobycia i przetwórstwa przemysłowego – w porównaniu z usługami mają one być bardziej narażone na konkurencję zagraniczną. Projekt ma zostać przyjęty przez Radę Ministrów w połowie roku, nabór wniosków do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o wsparcie ma ruszyć jesienią. ©℗