Polska gospodarka jest znacznie bardziej uzależniona od surowców z zagranicy niż 10 lat temu – wynika z raportu Forum Energii „Transformacja energetyczna w Polsce”.
W 2013 r. importowane surowce zaspokajały 28 proc. potrzeb energetycznych całej polskiej gospodarki, co obejmowało wytwarzanie prądu, paliwa dla transportu, ciepła sieciowego i indywidualnego itd. W 2022 r. uzależnienie od importu wyniosło już 43 proc. To skutek naszego uzależnienia od paliw kopalnych (ropy, gazu, węgla), które zaspokajają 85 proc. wszystkich naszych potrzeb energetycznych. Źródła odnawialne pokrywają jedynie 15 proc. Zdecydowanie lepiej wypadamy pod względem struktury produkcji samego prądu – nasz miks wytwórczy zielenieje bowiem z roku na rok. W 2023 r. OZE odpowiadały za 27 proc. produkcji prądu, paliwa kopalne – za 70 proc.
Według analityków Forum Energii dysproporcja pomiędzy udziałem OZE w miksie energetycznym a udziałem zielonej energii w zaspokajaniu całości polskich potrzeb energetycznych wynika m.in. z braku jasnej strategii, która objęłaby wszystkie sektory gospodarki – przede wszystkim transport, ciepłownictwo czy ogrzewnictwo indywidualne.
– Z naszych analiz wynika, że ciepłownictwo i ogrzewnictwo są całkowicie zapomnianym sektorem energetyki. Tymczasem to właśnie w ciepłownictwie systemowym i ogrzewnictwie indywidualnym mamy szereg nowych, czystych technologii – alternatywnych wobec węgla czy gazu. Ich wdrożenie pozwoli diametralnie ograniczyć import paliw kopalnych do Polski i związane z tym wydatki – mówi dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii, w rozmowie z DGP.
Polskie uzależnienie od paliw kopalnych kosztuje setki miliardów złotych. – W samym tylko 2023 r. rachunek za import paliw sięgnął prawie 140 mld zł. Te pieniądze wyciekają z Polski. A to niewiele mniej niż roczne wydatki na obronność – mówi dr Maćkowiak-Pandera. W rekordowym 2022 r. wartość importu wyniosła 241 mld zł, a od 2014 r. – 1,2 bln zł.
Niemal połowę kwoty z 2023 r. stanowił import ropy naftowej (netto), 26 proc. (36 mld zł) – gaz ziemny, a węgiel 8 proc. Po wyeliminowaniu dostaw z Rosji to Arabia Saudyjska stała się największym beneficjentem uzależnienia importowego Polski. W 2023 r. zapłaciliśmy Saudyjczykom 31,5 mld zł, przede wszystkim za ropę naftową (odpowiadała za 44 proc. importu). Na kolejnych miejscach znalazły się Norwegia (stamtąd pochodzi 34 proc. naszej ropy) oraz Dania (z której sprowadzaliśmy 33,5 proc. zużywanego gazu ziemnego). Udało się nam jednak uniezależnić od dostaw z Rosji, skąd w 2014 r. pochodziło 88 proc. ropy i 53 proc. gazu.
Poza kosztami jest inna cena polskiego uzależnienia od paliw kopalnych. Pod względem emisyjności zużycia energii (czyli ton CO2 wyemitowanych przy zużyciu jednostki energii pierwotnej, niezależnie od jej postaci) mamy niechlubną trzecią pozycję na świecie. Rok wcześniej byliśmy na siódmym miejscu, teraz wyprzedziły nas jedynie RPA i Kazachstan. Skąd pochodzą emisje gazów cieplarnianych? W 2022 r. była to przede wszystkim produkcja energii elektrycznej i ciepła (37,8 proc.), transport (18,2 proc.) oraz rolnictwo (8,5 proc). To wpływa nie tylko na zmiany klimatu i środowisko, lecz także na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw, dla których ślad węglowy jest coraz większym obciążeniem.
W elektroenergetyce i ciepłownictwie większość emisji pochodzi ze spalania węgla kamiennego (64 proc.). Mniej emisyjny gaz generuje jednak też aż 7,2 proc. gazów cieplarnianych. Jego znaczenie w polskiej gospodarce rośnie – w 2023 r. produkcja energii z gazu wzrosła aż o 41 proc. w porównaniu z 2022 r., w którym udział gazu znacząco spadł. Z kolei od momentu wstąpienia do Unii Europejskiej zużycie „błękitnego paliwa” zwiększyło się o nieco ponad 30 proc.
Zapotrzebowanie na gaz w polskiej gospodarce będzie prawdopodobnie rosnąć, przede wszystkim w związku z planowaną budową bloków gazowych. W ciągu następnych 10 lat moc elektrowni opalanych tym paliwem zwiększy się ponaddwukrotnie – zgodnie z założeniami Planu rozwoju sieci przesyłowej sporządzonego przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, z 4,6 GW pod koniec 2023 r. rozrosną się one do 10,3 GW. W zależności od analizowanego scenariusza prognozowane zużycie gazu ziemnego w 2034 r. w elektroenergetyce wyniesie od 9,1 do 10,5 mld m sześc., a ilość wytworzonego w źródłach gazowych prądu od 48,9 TWh do 57,1 TWh. „W scenariuszu dynamicznej transformacji symulowana produkcja energii elektrycznej z tego rodzaju jednostek w 2034 r. to ok. 52,1 TWh, co przełoży się na 18,5 proc. udziału w pokryciu zapotrzebowania odbiorców na prąd” – podaje operator. W zeszłym roku było to ok. 8 proc.
Kto korzysta z gazu ziemnego? Aż jedną trzecią zużywa przemysł. 29 proc. – gospodarstwa domowe, a 17 proc. służy do produkcji ciepła przemysłowego i zawodowego.
O tym, jaka będzie rola gazu w przyszłości, zdecydują m.in. dokumenty, które w bieżącym roku ma opracować resort klimatu i środowiska, w tym aktualizacja Krajowego planu na rzecz energii i klimatu oraz Strategia dla ciepłownictwa. Z nich dowiemy się, czy gaz będzie traktowany jako strategiczne paliwo przejściowe, jak chciał poprzedni rząd. ©℗