Rynek pracy pozostaje mocny, co zapowiada wysoką dynamikę konsumpcji. Ale są sygnały słabości.
Kwietniowe dane dotyczące przemysłu okazały się lepsze od prognoz analityków. Według Głównego Urzędu Statystycznego produkcja sprzedana była o 7,9 proc. wyższa niż rok wcześniej. To najwyższa dynamika od ponad półtora roku.
Ale eksperci są dość ostrożni w ocenach. – Przemysł powoli zwiększa aktywność, co zapewne będzie kontynuowane w przyszłości – stwierdził w komentarzu do danych Andrzej Kamiński, ekonomista Banku Millennium.
Dobry wynik z kwietnia to w znacznej mierze efekt układu kalendarza. W tym roku Wielkanoc mieliśmy w marcu, przed rokiem była w kwietniu. To przekłada się na liczbę dni roboczych oraz na aktywność w okresie przedświątecznym.
„Odsezonowane przez nas dane wskazują na stagnację poziomu produkcji w przetwórstwie. Oczekujemy tu stopniowego odbicia m.in. ze względu na poprawiającą się koniunkturę u naszych europejskich partnerów handlowych (co przełoży się na wzrost zamówień eksportowych) oraz ożywienie krajowej gospodarki” – napisali analitycy banku PKO BP.
Zwyżki produkcji w ujęciu rocznym zanotowano w zdecydowanej większości gałęzi przemysłu. W produkcji wyrobów chemicznych i odzieży zanotowano zwyżki rzędu 20 proc. Na minusie była produkcja metali oraz urządzeń elektrycznych. W przypadku tej ostatniej branży spadek w porównaniu z kwietniem ub.r. wyniósł 20,2 proc.
„Po słabszym marcu nie zrewidowaliśmy całorocznej prognozy PKB i kwietniowe odbicie sugeruje, że kolejne miesiące przyniosą kontynuację ożywienia. Liczymy, że PKB w tym roku wzrośnie o 3 proc.” – stwierdzili ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Najważniejszym motorem wzrostu gospodarczego w tym roku ma być konsumpcja. Na jej korzyść przemawia nadal mocny rynek pracy. Chociaż kwietniowe dane okazały się nieco słabsze od prognoz. Średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw wyniosła w kwietniu prawie 8,3 tys. zł. Była o 11,3 proc. wyższa niż rok wcześniej. Ale to najmniejszy nominalny wzrost w tym roku. Analitycy spodziewali się wyniku w okolicach 12 proc. Według szacunków DGP w ujęciu realnym średnia płaca zwiększyła się o 8,7 proc.
Kwiecień był trzecim z rzędu miesiącem, w którym sektor przedsiębiorstw (firmy niefinansowe, w których pracuje co najmniej 10 osób) zmniejszał zatrudnienie. Typowy kwiecień to okres zwiększania liczby etatów. Nawet w ubiegłym roku, gdy więcej było miesięcy spadkowych niż wzrostowych, początek drugiego kwartału przyniósł przyrost zatrudnienia.
– Niewielki spadek wskaźnika to głównie efekt dostosowań w części firm obserwujących wolniejszy wzrost przychodów. Nie jest to natomiast argument za masowymi zwolnieniami – skomentował Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
W przetwórstwie przemysłowym spadek zatrudnienia w skali roku wynosił w kwietniu 1,1 proc., a w stosunkowo niewielkiej pod względem liczby pracujących (niespełna 110 tys. osób) branży energetycznej było to nawet 3,2 proc.
Chociaż zatrudnienie się obniża, to równocześnie przedsiębiorcy odczuwają problemy ze znalezieniem rąk do pracy. W majowym badaniu koniunktury GUS 11 proc. firm z sektora przetwórczego mówi, że problemy z zatrudnieniem wpływają na skalę dokonywanych inwestycji. Przed rokiem takiej odpowiedzi udzielało 9 proc. ankietowanych. W gastronomii odsetek tego typu odpowiedzi urósł w rok z niespełna 14 proc. do 20 proc.
Obawy o sytuację na rynku pracy zaczynają odczuwać konsumenci. W maju w badaniu ufności konsumenckiej pierwszy raz od roku więcej niż 30 proc. ankietowanych mówiło, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy spodziewa się wzrostu bezrobocia. Przed rokiem sytuacja się poprawiała. Teraz maj okazał się piątym z rzędu miesiącem pogarszania się wskaźnika ocen bezrobocia w nieodległej przyszłości.
Przełożyło się to na ogólne oceny koniunktury konsumenckiej. Bieżący wskaźnik ufności obniżył się w porównaniu z kwietniem o 2,3 pkt, do -13,8 pkt, a wskaźnik wyprzedzający o 1,4 pkt, do -8,2 pkt. Oba mówią o różnicy w odsetkach optymistycznych i pesymistycznych odpowiedzi. ©℗