Jak wskazują analitycy Citi Handlowy, potencjalne konsekwencje nowej ustawy mobilizacyjnej mogą być istotne. Dlaczego? Według danych Eurostatu liczba Ukraińców w Polsce objętych tzw. tymczasową ochroną to około 130 tys. Przed wybuchem wojny natomiast zarejestrowano w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych 400 tys. mężczyzn z tego kraju. Firmy boją się utraty pracowników.

Przypomnijmy - 16 kwietnia Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę, która zmieniła zasady mobilizacji oraz pełnienia służby wojskowej w czasie wojny. Przepisy tego aktu weszły w życie 18 maja.

Nowa ustawa mobilizacyjna Ukraińców

Jak podaje Ośrodek Studiów Wschodnich, najważniejszą zmianą jest wymóg uaktualnienia w terminie do 60 dni danych osobowych (w tym miejsca zamieszkania) przez wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Niewypełnienie tego obowiązku może skutkować sądowym zakazem korzystania z prywatnych środków transportu. Natomiast w przypadku mężczyzn, którzy mieszkają za granicą, niezgłoszenie swoich danych będzie wiązało się z odmową udzielenia usług konsularnych - w tym wydania nowego paszportu. W ustawie założono również niższy wiek mobilizacyjny z 27 do 25 lat oraz powołano instytucję przygotowania wojskowego dla mężczyzn od. 18 do 25. roku życia.

"Istotną zmianą jest jedynie wprowadzenie obowiązku uaktualnienia danych osobowych w ciągu dwóch miesięcy, także przez osoby mieszkające za granicą. W przyszłości może to ułatwić uzupełnienie ewidencji wojskowej i określenie potencjału mobilizacyjnego Ukrainy, a tym samym stworzenie kompleksowych planów ukompletowania SZU w warunkach wojny" - pisał Jakub Ber z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Ukraińcy na polskim rynku pracy

Ekonomiści Citi podają, że wspomniana ustawa wywołuje obawy przed utratą pracowników ze względu na ryzyko ich wyjazdu lub ryzyko utraty uprawnień - na przykład na skutek wygaśnięcia dokumentów.

Statystyki mówią, że w Polsce zatrudnionych około pół miliona Ukraińców, których dotyka ustawa, a więc 3 proc. wszystkich pracujących. W przypadku niektórych sektorów, jak budownictwo czy transport udział może być większy.

"Rozważając potencjalne scenariusze, dużo bardziej prawdopodobne wydaje się stopniowe zmienianie polityk na poziomie UE tak, aby pobyt uchodźców w UE stał się relatywnie mniej korzystny niż dotychczas. Byłoby to zgodne z kierunkiem już prowadzonych rozmów. Tego typu rozwiązanie mogłoby polegać na przykład na wycofywaniu programów wsparcia dla uchodźców i zapewne miałoby realny wpływ na ewentualne przepływy migracyjne najwcześniej w 2025 roku" - podają ekonomiści Citi Handlowego.