Z danych opublikowanych w ostatnich dniach przez kilka ośrodków analitycznych wynika, że choć mamy do czynienia ze znaczącym spadkiem sprzedaży mieszkań, to średnie ceny cały czas idą w górę.
Eksperci Rankomat.pl, agencji JLL, Rednet czy OtoDom mówią o tym, że dotyczy to zarówno rynku pierwotnego, jak i wtórnego, miast wojewódzkich oraz tych na prawach powiatu.
Spadek sprzedaży jest spowodowany głównie zamknięciem z końcem 2023 r. możliwości składania wniosków o Bezpieczny kredyt 2 proc. Według JLL w I kw. 2024 r. na sześciu głównych rynkach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań i Łódź) nabywców znalazło ponad 11 tys. lokali. OtoDom, który uwzględnia też Katowice, mówi o ponad 12 tys. Oznacza to dwucyfrowy spadek, licząc rok do roku, i kilkuprocentowy w porównaniu z końcówką 2023 r.
Z danych OtoDom wynika, że wzrost cen na rynku pierwotnym wręcz przyspieszył. Najwyższe nadal są w Warszawie, ale najszybciej rosły w Olsztynie czy Toruniu. Spadki zanotowano tylko w Gdańsku i Poznaniu. Dynamika wyhamowała natomiast na rynku wtórnym. W Gdańsku ceny lokali z drugiej ręki spadły nawet o 0,2 proc.
Zdaniem analityków rynku nieruchomości w kolejnych miesiącach należy się spodziewać dalszych wzrostów cen. Będzie je napędzać kolejna odsłona rządowych subsydiów, ale także mniejsza presja inflacyjna, która z czasem przyczyni się do spadków stóp procentowych i oprocentowania kredytów, co zwiększy ich dostępność.
Stawki za metr będą podbijać koszty gruntów. Jak tłumaczą deweloperzy, ich banki ziemi powoli się wyczerpują, a stawki idą w górę średnio o 20 proc. rocznie. ©℗