Bankowy Fundusz Gwarancyjny zrealizował cel – zamknął (formalnie trzeba do tego jeszcze zgód od Komisji Nadzoru Finansowego i Komisji Europejskiej, podpisania ostatecznej umowy i zapłaty ceny) przymusową restrukturyzację Getin Noble Banku. Udało się znaleźć inwestora dla powstałego na gruzach GNB VeloBanku i uzgodnić warunki zakupu. Nabywcą został amerykański fundusz Cerberus. Za 100 proc. akcji przekaże BFG 375 mln zł. Zobowiązał się też do dokapitalizowania VB na poziomie 700 mln zł.

Amerykanie kupują spółkę z ponad 50 mld zł aktywów, ponad milionem klientów, taki, który szybko stał się dość rozpoznawalną marką. Znacznie mniejszy Bank Ochrony Środowiska ma wartość rynkową rzędu 1,5 mld zł (dwa miesiące temu była w okolicach miliarda). Cena za VeloBank jest nawet niższa niż jego zysk z pierwszego roku obrachunkowego (trwał 15 miesięcy), który wyniósł 384 mln zł – osiągnięty przy niewidzianych na tym poziomie od dekad stopach procentowych. Fundusze własne VeloBanku już po uwzględnieniu zysku to niewiele ponad miliard złotych (w BOŚ – ponad dwa razy więcej).

Ale też z perspektywy BFG nie tak bardzo chodzi o wyjście z „inwestycji” z zyskiem. Bo to było po prostu niemożliwe. Wystarczy przypomnieć, jaki był punkt startu: „Łącznie na ustabilizowanie sytuacji i pokrycie strat GNB zaangażowano 10,34 mld zł, w tym 6,87 mld ze środków BFG, a 3,47 mld ze środków Systemu Ochrony Banków Komercyjnych. Było to niezbędne, aby ochronić wszystkie depozyty klientów w kwocie 38,1 mld zł, łącznie z 3,3 mld zł depozytów, które nie mogłyby zostać wypłacone w ramach gwarancji BFG w przypadku upadłości” – czytamy w raporcie rocznym BFG za 2022 r.

Przymusowa restrukturyzacja nastąpiła po kilku latach niezbyt udanej dobrowolnej restrukturyzacji GNB. Jego zarząd starał się wyciągnąć bank z kłopotów. Trzeba było jednak dokapitalizowania, do czego nie był skłonny dotychczasowy właściciel Leszek Czarnecki. A warunków do pozyskania pieniędzy od inwestorów giełdowych nie było. Tuż przed wejściem BFG w charakterze strażaka szacowano, że GNB miał ujemne kapitały własne w wysokości 3,6 mld zł. Tyle brakowało do zera, a każdy bank powinien mieć fundusze własne mocno powyżej – obowiązują tu mocno wyśrubowane wymogi.

Koszty przymusowej restrukturyzacji były trochę wyższe od kwoty przeznaczonej na ustabilizowanie sytuacji. Budżet pomógł zwolnieniem z podatku bankowego, NBP – zwalniając z części rezerwy obowiązkowej. Po drodze pojawiła się kwestia wierzytelności, które były kupowane przez GNB w ramach współpracy ze spółką leasingową Czarneckiego. Żeby znaleźć inwestora dla VeloBanku, trzeba było „wyrzucić” te wierzytelności z bilansu. Mowa o kwocie rzędu 6 mld zł. Przy okazji z akcjonariatu VeloBanku wypadła stworzona przez banki spółka SOBK, która wsparła restrukturyzację GNB. Od listopada ub.r. mniejszościowym udziałowcem VeloBanku była należąca do BFG spółka Podmiot Zarządzający Aktywami.

– Polska to silny, dynamiczny rynek – cieszy się w informacji prasowej na temat kupna VeloBanku Charles Dunlap, zarządzający Cerberusa. Ale fakt, że to ta instytucja jest kupującym, niestety temu przeczy. Mamy podmiot, który nie boi się inwestycji wysokiego ryzyka – licząc oczywiście na jeszcze wyższy zarobek do osiągnięcia w ciągu kilku lat. Nie udało się znaleźć dla VeloBanku inwestora branżowego – np. jakiegoś zagranicznego banku, który widząc potencjał naszego rynku (i samego VB), chciałby zbudować silnego gracza.

Od czasu globalnego kryzysu finansowego bankowość właściwie nigdzie na świecie nie jest branżą szczególnie rozwojową. U nas dochodzą lokalne problemy, jak hipoteki walutowe (w VeloBanku ich nie ma, tj. po stronie syndyka Getin Noble Banku), wakacje kredytowe czy zamiana wskaźników WIBOR na WIRON. I tak się składa, że – pomijając inicjatywy wynikające właśnie z przymusowej restrukturyzacji jak VeloBank czy wcześniej Bank Nowy („owoc” resolution Podkarpackiego Banku Spółdzielczego) – od wielu lat na naszym rynku nie pojawił się żaden nowy istotny gracz. A poziom koncentracji rynku od kilku lat systematycznie rośnie. Czy to będzie z korzyścią dla klientów, czy nie – to pytanie retoryczne.

Na razie mamy powód do zadowolenia: depozyty klientów Getin Noble Banku ochronione, przymusowa restrukturyzacja (prawie) zakończona, jeden, i to wcale niemały, problem sektora rozwiązany. ©℗