Taniej będzie jeszcze przynajmniej przez miesiąc, i to nie tylko w dużych sieciach.
Wczoraj w Polsce przestała obowiązywać tarcza inflacyjna wprowadzona w 2022 r. Oznacza to powrót 5-proc. stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze, takie jak mięso, owoce, warzywa, produkty zbożowe i mleczarskie czy tłuszcze.
Handlowcy postanowili jednak opóźnić wejście zmian w życie. W ostatnim czasie z każdym dniem padały kolejne deklaracje zamrożenia cen. Niektóre sieci utrzymają ich poziom do połowy kwietnia, inne nawet do końca tego miesiąca, zostawiając sobie furtkę w tym zakresie również na maj.
Powody takich decyzji są różne. Najwięksi sprzedawcy tłumaczą, że chcą dbać o sytuację ekonomiczną polskich rodzin. W praktyce powodem jest jednak tocząca się od miesięcy wojna cenowa, wywołana przez największych graczy na rynku dyskontów. Odejście od zerowej stawki VAT jest kolejnym pretekstem do podgrzania batalii. Sprzyja temu kalendarz. W okresie wielkanocnym klienci, korzystając z licznych promocji, zwykle robią znacznie większe zakupy, po czym zwykle następuje ostudzenie konsumpcji. Byłoby ono bardziej zdecydowane, gdyby jednocześnie nastąpiły podwyżki cen, więc handlowcy starają się podtrzymać popyt, który jest dla nich gwarancją zysków.
W Wielki Czwartek Biedronka poinformowała, że w kwietniu utrzyma ceny ponad 4 tys. produktów. To odpowiedź na decyzje innych sieci. Wcześniej na taki krok zdecydowało się Aldi, wskazując na najważniejsze produkty spożywcze. Lidl utrzyma ceny 1600 artykułów, Kaufland – 10 tys. produktów do końca kwietnia.
Na odpowiedź ze strony kolejnych sieci nie trzeba było długo czekać. – Zamierzamy działać i tym razem, nie tylko przez najbliższy miesiąc, ale w perspektywie długofalowej. Staramy się utrzymać pozycję lidera niskich cen także w warunkach przywrócenia 5-proc. stawki VAT na wybrane produkty spożywcze – mówi Hanna Bernatowicz, dyrektor komunikacji w Auchan.
A co z mniejszymi sieciami? Tu również klienci mogą liczyć na zamrożenie cen, choć nie na tak długo, jak w dużych marketach, i nie na wszystkie towary. Podwyżki będą też często mniejsze, niż wynikałoby to ze zmiany stawki VAT.
W Żabce usłyszeliśmy, że część cen ulegnie zmianie, ale niektóre towary zdrożeją w mniejszym stopniu, niż wynikałoby to ze wzrostu podatku, w przypadku części wybranych, kluczowych produktów nie będzie żadnych podwyżek. Firma zapewnia przy okazji, że zmiany te nie wpłyną bezpośrednio na koszty prowadzenia działalności przez franczyzobiorców, którzy jako samodzielni przedsiębiorcy mogą odliczać naliczony VAT od zakupionego towaru.
PSH Lewiatan również rekomenduje utrzymanie dotychczasowych cen produktów lub też minimalną ich korektę, zwłaszcza na towary podstawowe. – Celem złagodzenia dla klientów skutków wynikających z podwyżki stawki VAT na produkty spożywcze będziemy w najbliższych tygodniach dodatkowo realizować pogłębione akcje promocyjne oraz autorską kampanię „VAT wraca, u nas zakup się opłaca” popularyzującą ofertę produktów w niskich cenach – mówi Robert Rękas, prezes PSH Lewiatan. Zaznacza jednocześnie, że jest to franczyzowa sieć partycypacyjna, co oznacza, że decyzje o polityce cenowej podejmują autonomicznie przedsiębiorcy prowadzący placówki handlowe.
Mali niezależnie działający handlowcy przyznają najczęściej, że u nich ceny ulegną zmianie już w pierwszych dniach kwietnia. – Nie mam pieniędzy na pokrycie VAT z własnej kieszeni. Wojny z dyskontami też nie wygram. Muszę więc dodatkowe koszty przerzucić na klienta, a stanie się to od razu, gdy wprowadzę nowe ceny do systemu i na półki, na co potrzebuję kilku dni – mówi właściciel jednego z osiedlowych sklepów pod Warszawą.
W Społem Warszawa Śródmieście VAT również zostanie przerzucony na klienta, ale nie w całości. A stanie się to w ciągu 1–2 tygodni. Opóźnienie wynika tylko z przyczyn technicznych. – Gdybyśmy mieli elektroniczne cenówki, nastąpiłoby to od razu. Bo w systemie wyższe ceny pojawią się już 1 kwietnia. Trzeba je jednak zmienić ręcznie na półce w sklepie. Przez pierwsze dni będziemy więc dokładać z własnej marży. To i tak wyjdzie taniej, niż gdybyśmy mieli zatrudnić dodatkowych pracowników do wykonania tego dodatkowego obowiązku – przyznaje Anna Tylkowska, prezes zarządu Społem WSS Śródmieście, i zaznacza, że w sklepie ceny wzrosną ostatecznie o 1,25–2 proc.
Nasi rozmówcy podliczają, że zamrożenie cen przez kilka dni w małym osiedlowym sklepiku to koszt dla właściciela rzędu kilkuset złotych, ale w większej placówce będzie to już kilka tysięcy złotych.
Zmiany następują w trudnym okresie. Ten rok nie zaczął się dobrze dla handlu. W styczniu, jak wynika z danych GUS, miesiąc do miesiąca sprzedaż spadła o niemal 23 proc., a w lutym o 2 proc. ©℗
Handlowcy nie chcą dopuścić do spadku popytu w kwietniu