Ostatnią sesję przed świętami akcje największej krajowej firmy zakończyły wzrostem o ponad 2 proc. Na zamknięciu notowań akcje kosztowały 65,08 zł, najwięcej od kilku tygodni. Nic w tym niezwykłego, biorąc pod uwagę, że sesja przyniosła zwyżkę kursów akcji większości giełdowych spółek. Jednak wieczorem poprzedniego dnia Orlen ogłosił, że skoryguje w dół wartość swoich aktywów o 10,2 mld zł.
Spółka pod koniec kwietnia opublikuje raport za 2023 r. Częścią przygotowań do publikacji jest sprawdzenie, czy prezentowana w bilansie wycena aktywów jest prawidłowa. Takie badanie wykonują wszystkie firmy. Orlen podał, że korekta obniży wynik za poprzedni rok. Pod koniec lutego, po publikacji raportu za IV kw., dowiedzieliśmy się, że w zeszłym roku zysk netto Orlenu wyniósł 24,4 mld zł. W sprawozdaniu rocznym, które w odróżnieniu od raportu kwartalnego podlega badaniu przez biegłego rewidenta, wynik ten zostanie skorygowany o wspomniany odpis.
Czyli Orlen podał, że zysk za poprzedni rok będzie o 40 proc. niższy, niż wynika to z wcześniej opublikowanych raportów, a inwestorzy ocenili, że to dobra wiadomość. Tydzień wcześniej KGHM, czołowy producent miedzi na świecie, dopatrzył się spadku wartości swoich aktywów o 4 mld zł. Na pierwszej sesji po publikacji tej informacji kurs akcji spadł o ponad 6 proc. Oczywiście, warto zwrócić uwagę, że 4 mld zł to równowartość ok. 7 proc. aktywów KGHM, a 10 mld zł to ok. 3,5 proc. majątku Orlenu, zatem mniej znaczy tutaj więcej. Ale w dalszym ciągu nie wyjaśnia to, dlaczego inwestorzy uznali odpis w paliwowej spółce za wydarzenie dla siebie korzystne.
Szczególnie że dotyczy on aktywów, które spółka dopiero buduje. Informując o tego typu wydarzeniach, firmy bardzo często podkreślają, że to tylko zabieg księgowy, niezwiązany z bieżącą działalnością, niewpływający na ilość posiadanej gotówki itd. Orlen takich sformułowań użyć nie może. Odpis jest związany z powstającym kompleksem petrochemicznym Olefiny III. W połowie zeszłego roku budżet tej inwestycji zwiększył się z 13,5 mld do 25 mld zł, a termin ukończenia przesunął się z 2024 na 2027 r. Z Olefinami III, gdzie mają powstawać półprodukty dla zaawansowanych tworzyw sztucznych, są powiązane dodatkowe inwestycje o wartości 10 mld zł. Według Orlenu sytuacja w petrochemii jest zła z punktu widzenia producentów i może taką pozostać przez dłuższy czas, zatem budowane aktywa nie przyniosą spółce spodziewanych zysków. Stąd korekta ich wartości. Orlen nic nie wspomniał o zatrzymaniu inwestycji. Czyli gotówkę z bieżącej działalności firma topi w nieopłacalnej – w obecnych warunkach – inwestycji.
Komentując reakcję kursu na niekorzystne informacje, analitycy BM mBanku zwrócili uwagę na stratę segmentu petrochemicznego w 2023 r., widoczną już w raportach kwartalnych. A słabe perspektywy tego sektora (według analityków odzyska rentowność w 2027 r.) zostały już uwzględnione w prognozach wyników Orlenu. Zatem z komunikatu inwestorzy nie dowiedzieli się niczego nowego, za wyjątkiem wartości odpisu.
Do tych spostrzeżeń można dodać przynajmniej jeszcze jedno. Kiedy Daniel Obajtek, prezes Orlenu za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, przejmował Lotos i PGNiG, konsolidując w jednym ręku aktywa paliwowe pozostające pod kontrolą państwa, mówił, że tylko tak wielka firma udźwignie duże projekty inwestycyjne, niezbędne dla krajowej gospodarki. W zeszłym roku Orlen zainwestował 36,2 mld zł, plan na ten rok zakłada 38,6 mld zł. To równowartość ponad 5 proc. wszystkich krajowych inwestycji, nikt nie wydaje w Polsce więcej.
Akcjonariusze firmy z pewnością rozumieją, że spółka potrzebuje farm wiatrowych na Bałtyku czy elektrowni atomowej, żeby zarabiać także w przyszłości, kiedy w wyniku transformacji energetycznej spadnie zapotrzebowanie na paliwa z ropy naftowej. Jednak posiadacze akcji takich firm jak Orlen lubią przede wszystkim dywidendę, a wzmożone inwestycje, w szczególności nietrafione, mogą ograniczyć w przyszłości wypłaty z zysku. Zwyżka kursu może być zatem wyrazem nadziei, że nowy zarząd spółki, który poznamy być może już w tym tygodniu, po rozstrzygnięciu konkursu ogłoszonego przez radę nadzorczą, ponownie oceni wszystkie projekty inwestycyjne Orlenu i z niektórych zrezygnuje lub odsunie je w czasie. Według analityków BM mBanku już w zeszłym roku spółka, zamiast zwiększać budżet Olefiny III, mogła pozwać generalnego wykonawcę i zamknąć projekt. Poprzedniemu zarządowi trudno było przyznać się do błędu. Nowi menedżerowie nie będą mieli takich oporów, a odpowiedzialność za wszystko i tak zrzucą na Obajtka. ©℗