Rolnicy mogą liczyć na ustępstwa dotyczące Zielonego Ładu, ale rozmowy o nowych zasadach handlu z Kijowem wciąż trwają.

Trwające od roku protesty polskich rolników okazały się tylko wstępem do wystąpień paneuropejskich. W ostatnich tygodniach ulice wielu unijnych stolic blokowały traktory i inne pojazdy rolnicze. Komisja Europejska początkowo liczyła, że problem z importem ukraińskiego zboża uda się załatwić umowami dwustronnymi między Ukrainą a państwami z nią graniczącymi. Ostatecznie Bruksela dostrzegła, że problem nie dotyczy tylko zboża znad Dniepru. W efekcie wycofała się z części zielonych regulacji i zamierza wprowadzić ograniczenia w wolnym handlu z Ukrainą, który od 2022 r. odbywał się we w pełni zliberalizowany sposób – bez taryf, ceł i ograniczeń ilościowych.

Tandem polsko-francuski

Umowa zakładająca liberalizację handlu z Kijowem wygaśnie w czerwcu. Żeby ją przedłużyć, zgodę musiałoby wyrazić wszystkie 27 państw. Jak ustaliliśmy, Polska chciałaby, żeby negocjowane obecnie przedłużenie o kolejny rok było już ostatnim z serii tymczasowych. Zdaniem Warszawy kolejne regulacje powinny uwzględniać w handlu bieżący kontekst polityczny i gospodarczy, w tym wojnę, ale nie powinny mieć już tymczasowego charakteru. Negocjacje w tej sprawie się przeciągają, co jest wynikiem przede wszystkim presji rolników, którzy także w Europie Zachodniej domagają się ograniczenia importu ukraińskich produktów rolnych na jednolity rynek.

Rząd Donalda Tuska chce rozszerzenia listy towarów objętych ograniczeniami oraz przyjęcia 2021 r. jako roku bazowego do ustalania limitów importu. Wcześniejsze propozycje ustalały okres bazowy na czas, w którym trwała już pełnowymiarowa wojna rosyjsko-ukraińska. Takie poprawki złożono już zresztą na poziomie komisji Parlamentu Europejskiego, jednak zostały odrzucone. Następnie przywrócono je na posiedzeniu plenarnym, choć nie wszystkie znalazły się w osiągniętym w środę tymczasowym porozumieniu. Samo porozumienie było na tyle kruche, że prezydencji belgijskiej nie udało się zakończyć procedury pisemnej, a negocjacje przeszły na wyższy szczebel – liderów państw i rządów.

Podczas szczytu UE Polskę wspierała przede wszystkim Francja, która chciała ograniczenia importu ukraińskiej pszenicy i zaostrzenia limitów na wiele innych produktów. Francuski minister rolnictwa Marc Fesneau tłumaczył, że Unia jest solidarna z Ukrainą, ale „należy wyznaczyć granicę” wsparcia handlowego, poza którą leży znaczące osłabienie europejskiego potencjału w danych obszarach gospodarki. Prezydent Wołodymyr Zełenski odbijał piłeczkę, dowodząc, że ograniczenia eksportu ukraińskich produktów przełożą się na straty na polu militarnym i osłabią potencjał ukraińskiej armii. Przypominał, że zawieszenie ceł importowych i kontyngentów na krajowe produkty rolne było elementem wsparcia państwa. – Każda strata w handlu to strata zasobu, która powstrzymuje Rosję – stwierdził Zełenski.

Negocjacje kontynuowane

Na razie Komisja Europejska zaproponowała nałożenie wysokich ceł, bo do 95 euro za tonę, na rosyjskie i białoruskie produkty rolne i oleiste, dotychczas objęte symbolicznymi opłatami. Bruksela nie chce jednak zdecydować się na embargo, argumentując to koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego. W sprawie ograniczenia handlu z Ukrainą sytuacja nie jest klarowna. Najbardziej aktualna jest propozycja objęcia ograniczeniami cukru, drobiu i jaj oraz kukurydzy, owsa, kaszy i miodu, do której Warszawa i Paryż chcą dołączenia pszenicy. Rokiem bazowym dla wyliczania limitu, ponad którym produkty miałyby być objęte ograniczeniami, miałby być 2022 r.

Starania Polski o ograniczenie swobody handlu wspiera Francja

Unijnym liderom nie udało się rozstrzygnąć tych kwestii podczas czwartkowego szczytu. Zamiast tego zaproponowali prace nad uproszczeniem obciążeń administracyjnych dla rolników, wzmocnieniem ich pozycji w łańcuchach dostaw, złagodzeniem obciążeń finansowych poprzez możliwą dodatkową pomoc państwa oraz przygotowanie innych rozwiązań w ramach układu stowarzyszeniowego UE–Ukraina. To ostatnie oznaczałoby powrót do unijnych norm jakości żywności, które w większości Ukraina spełnia, oraz norm jakości produkcji, z czym jest już znacznie gorzej, zwłaszcza w warunkach wojennych.

Nie wiadomo też do końca, na jakie ustępstwa wobec rolników związane z polityką klimatyczną ostatecznie zdecyduje się UE. Na razie Bruksela zaproponowała rewizję trzech norm kultury rolnej GAEC. Nie będzie obowiązku ugorowania 4 proc. ziemi dla gospodarstw powyżej 10 ha, a gospodarstwa poniżej 10 ha będą zwolnione z kontroli i kar nakładanych w przypadku niespełniania norm środowiskowych. Ponadto rolnicy będą mogli wybierać między dywersyfikacją upraw a zmianowaniem oraz swobodnie decydować o ustanawianiu okrywy glebowej. W tym tygodniu, najpewniej w środę, ma dojść do kolejnych rozmów ambasadorów państw członkowskich, którzy będą starali się pogodzić oczekiwania Francji i Polski z nastawieniem Brukseli. KE chce jak najszybciej zamknąć sprawę umowy z Ukrainą, bo 22 kwietnia rozpocznie się ostatnie w tej kadencji posiedzenie Parlamentu Europejskiego, który będzie miał trzy dni, żeby zatwierdzić nowe zasady handlu z Kijowem. Dlatego wewnątrzunijne porozumienie w tej sprawie musi być osiągnięte w najbliższych trzech tygodniach, za co będzie odpowiadać prezydencja belgijska. ©℗