W ostatnim czasie nastąpiła kumulacja czynników duszących tempo wzrostu cen. Wkrótce przestaną one jednak działać.
Najważniejsza miara inflacji bazowej obliczana przez Narodowy Bank Polski – inflacja z wyłączeniem cen żywności i energii – obniżyła się w lutym do 5,4 proc., z 6,2 proc. miesiąc wcześniej i 6,9 proc. w grudniu 2023 r. Tym samym była najmniejsza od końca 2021 r. NBP podał w poniedziałek dane za styczeń i luty, w których kalkulacji wykorzystano nową strukturę koszyka towarów i usług konsumpcyjnych. Dane na ten temat w piątek przekazał Główny Urząd Statystyczny.
W dół poszły również pozostałe wskaźniki inflacji bazowej obliczane przez bank centralny. Inflacja po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych zmalała do 4,5 proc. (najniżej od września 2021 r.), a tzw. 15-proc. średnia obcięta (nie bierze pod uwagę cen z największymi spadkami lub najmniejszymi wzrostami oraz tych z najwyższymi wzrostami) do 3,8 proc. (najmniej od lipca 2021 r.). Inflacja po wyłączeniu cen administrowanych znalazła się na takim samym poziomie, jak ogólny wskaźnik podawany przez GUS – 2,8 proc. To najniżej od marca 2021 r. Analitycy największą wagę przywiązują do wskaźnika z wyłączeniem cen żywności i energii. Pokazuje on zmianę tych cen, które są zależne od czynników popytowych (na jakie ma wpływ polityka pieniężna), nie zaś od czynników podażowych (jak szoki na rynku żywności czy paliw). Słabość tego wskaźnika? Obejmuje on niewiele ponad połowę całości koszyka konsumpcyjnego.
Po kilku latach polska inflacja spadła poniżej średniej światowej
Fakt, że inflacja bazowa jest wyższa niż główna miara wzrostu cen, dowodzi, że szybki spadek tej ostatniej zawdzięczamy w znacznej mierze czynnikom innym niż polityka pieniężna, takim jak korzystne trendy na rynkach żywnościowych i paliwowych na świecie, wzmocnione aprecjacją złotego (więcej w tekście powyżej). Ważny jest zwłaszcza ten ostatni element. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że benzyna w Polsce w przeliczeniu na złote potaniała w ciągu ostatnich 12 miesięcy o prawie 4 proc., ale cena liczona w euro zwiększyła się o ponad 5 proc. Pozwoliło na to właśnie umocnienie złotego. Gdyby doszło do 5-proc. wzrostu cen benzyny w przeliczeniu na złote, zamiast obniżyć inflację, podbiłoby to ją o prawie 0,2 pkt proc. Podobny wpływ miałyby ceny oleju napędowego, a gaz, zamiast tanieć o prawie 10 proc., potaniałby o niewiele ponad 1 proc. Aprecjacja złotego w podobny sposób oddziałuje na ceny innych towarów pochodzących z importu.
Hamowanie inflacji ma również źródła w zachowaniu popytu. Wyniki konsumpcji były w ostatnich kwartałach słabsze od oczekiwań analityków. W całym 2023 r. popyt konsumpcyjny zmalał realnie o 1 proc. W minionym roku wzrostowy dla konsumpcji gospodarstw domowych był tylko III kw. Wpływ umocnienia się złotego w kolejnych miesiącach będzie słabł z uwagi na statystyczny efekt bazy – wyraźny trend aprecjacyjny zaznaczył się wiosną 2023 r. W odniesieniu do konsumpcji jest oczekiwane przyspieszenie związane głównie ze wzrostem realnych dochodów ludności. „Oczekujemy dalszego spadku inflacji bazowej w najbliższych miesiącach, ale od połowy roku, ze względu na napięty rynek pracy, oczekujemy jej wzrostu” – napisali w serwisie X analitycy PKO BP.
„Inflacja bazowa pozostaje uporczywa i wciąż jest daleka do poziomów spójnych z celem NBP. Spodziewane ożywienie aktywności, w tym przede wszystkim konsumpcji, może stanowić wsparcie dla inflacji bazowej w dalszej części roku” – stwierdzili ekonomiści Banku Handlowego w komentarzu z października 2023 r. Ich zdaniem inflacja pod koniec tego roku znajdzie się w okolicach 5 proc. Celem NBP jest tymczasem ogólny wskaźnik inflacji na poziomie 2,5 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. W lutym inflacja znalazła się w przedziale 1,5–3,5 proc. pierwszy raz od prawie trzech lat. Wyraźne obniżki tempa wzrostu cen w Polsce w ostatnich miesiącach sprawiły, że po kilku latach inflacja w naszym kraju znalazła się poniżej średniej dla całego globu wyliczanej przez Bank Światowy. ©℗