Resort klimatu i środowiska ma zrewidować Polską strategię wodorową do roku 2030, którą przyjęli poprzednicy. Eksperci wskazują, że priorytetem musi być wodór ze źródeł odnawialnych.

Wodór jest nadzieją transformacji energetycznej, bo można go wykorzystać przy dekarbonizacji wielu gałęzi gospodarki, przede wszystkim przemysłu, ciepłownictwa i transportu. Polska jest jednym z jego najważniejszych producentów w Unii Europejskiej. Jest to jednak tzw. szary wodór, produkowany z gazu ziemnego, czemu towarzyszy emisja dwutlenku węgla. Obecnie surowiec jest potrzebny zwłaszcza branżom chemicznej i spożywczej. Są to jednak wciąż za małe wolumeny, by mówić o rynku z prawdziwego zdarzenia. To ma się jednak zmienić.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało DGP, że pracuje nad projektem ustawy o zmianie ustawy – Prawo energetyczne oraz niektórych innych ustaw, dla uproszczenia zwanej prawem wodorowym. Resort podaje, że „propozycje zmian w przepisach wprowadzają regulację działania rynku wodoru i infrastruktury wodorowej, a przez to wspierają upowszechnienie wodoru odnawialnego i niskoemisyjnego na rynku”. Przyjęcie nowelizacji tej ustawy zaplanowane jest jeszcze w tym roku. Wcześniej, bo jeszcze w tym kwartale, powinno wejść w życie rozporządzenie ministra klimatu i środowiska w sprawie wymagań dotyczących pomiarów, rejestracji i sposobu obliczania ilości wodoru odnawialnego transportowanego środkami transportu innymi niż sieci gazowe. Trwają też prace nad aktualizacją Polskiej strategii wodorowej do roku 2030. z perspektywą do roku 2040, którą w 2021 r. przyjął rząd Mateusza Morawieckiego.

To jednak nie wszystko. Resort przekazał nam też, że pracuje nad przepisami techniczno-budowlanymi, które ułatwią rozwój stacji tankowania wodoru i infrastruktury do jego transportu. Jak się dowiedzieliśmy, we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego ma zostać utworzony fundusz wodorowy, który pomoże finansować niektóre inwestycje dzięki pieniądzom z Krajowego Planu Odbudowy. Obecnie obowiązująca strategia wodorowa wyznacza sześć priorytetów: wdrożenie technologii wodorowych w energetyce i ciepłownictwie, wykorzystanie wodoru jako paliwa alternatywnego w transporcie, wsparcie dekarbonizacji przemysłu, produkcja wodoru w nowych instalacjach, sprawny i bezpieczny przesył, dystrybucja i magazynowanie wodoru, wreszcie stworzenie stabilnego otoczenia regulacyjnego.

Dokument wyznacza na 2030 r. cel, zgodnie z którym moc instalacji przeznaczonych do produkcji wodoru ma wynieść 2 GW, a po polskich miastach ma jeździć do 1 tys. wodorowych autobusów. Strategia zakłada neutralność technologiczną, pod warunkiem że wodór będzie produkowany w sposób niskoemisyjny. Tobiasz Adamczewski, analityk Forum Energii, podkreśla, że rząd powinien się skupić na promocji zielonego, a nie szarego wodoru. – Istotne jest to, żeby lokalizować jego produkcję w pobliżu miejsc, gdzie będzie on potrzebny. Biznes nie może na tym tracić. Musi mieć możliwość produkcji wodoru z własnych źródeł odnawialnych na swoje potrzeby – tłumaczy.

Można się spodziewać, że na wsparcie finansowe będzie można liczyć przy okazji zakupu elektrolizera, czyli instalacji, w której cząstki wody pod wpływem prądu rozpadają się na tlen i wodór. Jeżeli elektrolizer jest zasilany prądem ze źródeł odnawialnych, mówimy o zielonym wodorze. Adamczewski przekonuje, że jeśli system wsparcia ma zadziałać, rząd powinien zbadać, gdzie zielony wodór jest potrzebny w pierwszej kolejności. – Takie miejsca znajdują się przede wszystkim tam, gdzie skupiony jest przemysł chemiczny czy spożywczy. Takie firmy już powinny zamawiać elektrolizery, żeby nadążyć za konkurencją, a popyt jest wysoki – zauważa ekspert. Dodaje, że warto też stworzyć możliwości magazynowania wodoru na miejscu, by mieć pewien bufor, ponieważ źródła odnawialne mogą go wytwarzać tylko wtedy, gdy pozwalają na to warunki pogodowe. ©℗