Sejmowe oraz medialne (DGP z 5 marca 2015 r.) wystąpienia wiceministra środowiska, głównego geologa kraju Mariusza Oriona Jędryska skłoniły mnie do podjęcia dyskusji na temat niektórych tez szerzonych przez mojego następcę.
Zgadzam się, podobnie jak większość zainteresowanych, że Polsce tego typu polityka/ strategia jest bardzo potrzebna, ale nie jako opasłe dzieło naukowe, próbujące ogarnąć całość kwestii geologiczno-górniczych i gospodarczych naszego kraju, lecz jako zwięzły i selektywny dokument rządowy z propozycją instrumentarium prawnego. Temu miała służyć Biała Księga Ochrony Złóż Kopalin (strategicznych), której koncepcję z 2015 r. sobie przypisuję.
Jej częścią jest jeszcze nieopublikowana lista rankingowa najważniejszych złóż surowców. Cieszę się, że w dobie internetu trafienie Białej Księgi na listę librorum prohibitorum jest niemożliwe. Najwyższy czas, abyśmy bronili wybranych złóż o wartościowym potencjale (na przykład złóż węgla brunatnego). A że będą sprzeciwy, to oczywiste, a polityk powinien się z takim wyzwaniem zmierzyć. Interes narodowy musi tu przeważyć lokalne partykularyzmy. Nawiasem mówiąc, nie wyolbrzymiajmy roli surowcowej Polski, chociaż jest znacząca w skali Unii Europejskiej.
Pełniąc obowiązki głównego geologa kraju, zawsze przestrzegałem zasady równego traktowania podmiotów krajowych i zagranicznych w procesie udzielania koncesji geologicznych. Jest to standard światowy, a przynajmniej krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Złóż surowców nikt z Polski nie wywiezie, a pewne napięcie pomiędzy ubiegającymi się o koncesje służy interesom państwa (między innymi gwarantuje więcej danych geologicznych).
To, że niektórzy nasi zasiedziali inwestorzy przegapili konkurentów za miedzą, jest kwestią jakości pracy obsługujących ich kancelarii prawnych. Przypadek konfliktu miedziowego udowadnia, jak szkodzi niezgoda. Blisko już było do rozwiązania kompromisowego, ale strony wolały pójść do arbitrażu międzynarodowego kosztem Skarbu Państwa, który te procedury musi opłacać (nie mówiąc o skutkach finansowych wyroku).
Mniemam, że obecny główny geolog kraju stosuje zasadę równego traktowania, skoro swego czasu na dwadzieścia jeden przyznanych koncesji na poszukiwanie i rozpoznanie złóż ropy i gazu (w tym łupkowego) piętnaście koncesji w imieniu ministra środowiska przyznał podmiotom zagranicznym.
W 2015 r. przygotowano w Ministerstwie Środowiska, w ścisłej współpracy z Państwowym Instytutem Geologicznym (a konkretnie z Państwową Służbą Geologiczną) i zgodnie z nowelą z 2015 r. prawa geologicznego i górniczego, procedurę przetargową na koncesje ropy i gazu (także niekonwencjonalnego). W ramach przygotowywanych dla inwestorów pakietów zdjęto z nich większość obowiązków administracyjnych. W 2016 r. planowałem uruchomienie dziesięciu takich przetargów, w których mogłyby uczestniczyć podmioty wcześniej zweryfikowane przez instytucje państwowe. Czyli nic nowego w ułatwieniach dla inwestorów, poza pokłosiem naszych zmian z ubiegłego roku.
Instytut nadzorowany przez ministra środowiska (zadanie delegowane na głównego geologa kraju) nie ma obecnie dobrej prasy. Ataki na Państwowy Instytut Geologiczny przez własny organ nadzorujący i posiadający określone uprawnienia władcze uważam za kuriozum. Nie wytrzymała nawet Solidarność – Sekcja Krajowa Geologiczno-Wiertnicza, która wystosowała protest do komisji sejmowej, władz związkowych i ministra środowiska. Nie odniosę się do wielu trafnych uwag w tym piśmie, poza jedną, którą szczególnie popieram. Minister Mariusz Orion Jędrysek, jeszcze jako jeden z moich poprzedników, w latach 2005–2007 nie wprowadził do dokumentów koncesyjnych wymogu przekazywania do Państwowego Instytutu Geologicznego wyników badań geologicznych (próbek). Zrobili to dopiero jego następcy.
A propos działalności Państwowego Instytutu Geologicznego, na koniec 2015 r. obiecałem raport dotyczący zasobów gazu z łupków w Polsce. Z nieznanych przyczyn nie ukazał się do dzisiaj. Czyżby wyniki bazujące na przeprowadzonych wierceniach i szczelinowaniu nie były tak optymistyczne, jak szacuje według nieznanej metodologii profesor Mariusz Orion Jędrysek? A Państwowego Instytutu Geologicznego szkoda! Co nie zmienia faktu, że ja także jako główny geolog kraju widziałem potrzebę zmian zwiększających wpływ ministerstwa na – było nie było – państwową jednostkę. Jednak nie tak drastycznych, jak przygotowywane propozycje legislacyjne wydzielenia z Państwowego Instytutu Geologicznego Państwowej Służby Geologicznej. Mam nadzieję, że ten projekt będzie szeroko dyskutowany publicznie.
29 i 30 stycznia 2014 r. w Wiedniu odbyła się konferencja na temat projektów wydobycia gazu z łupków z udziałem licznych specjalistów i inwestorów, w tym posła Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Oriona Jędryska. Pan poseł w swoim wystąpieniu publicznym stwierdził między innymi, że w latach 2008–2014 nic się w Polsce w obszarze gazu z łupków nie wydarzyło, zrezygnowano ze wszystkich działań. Oraz – cytuję – „udzielano koncesji za darmo, na głupich warunkach”. Nawiązując do raportu Najwyższej Izby Kontroli na ten temat za lata 2007–2012, polski uczestnik uwypuklał najbardziej krytyczne fragmenty tego dokumentu, w typowej dla siebie dramatycznej konwencji. To wystąpienie niewątpliwie nie przyczyniło się do podtrzymania zainteresowania zagranicznych inwestorów polskimi projektami łupkowymi.
Pełniąc obowiązki głównego geologa kraju, zawsze przestrzegałem zasad równego traktowania tak podmiotów krajowych, jak i zagranicznych w procesie udzielania koncesji geologicznych. Jest to standard światowy