Unia Europejska zamierza przekonać państwa członkowskie do wzmocnienia kontroli bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

W warunkach zaostrzającej się rywalizacji z Chinami Unia Europejska szykuje nową strategię bezpieczeństwa gospodarczego. Choć żaden rywal nie został w niej wymieniony wprost, wysiłki dotyczą przede wszystkim zagrożeń ze strony Pekinu. Chodzi o to, by chronić europejską technologię i przemysł poprzez kontrolę eksportu o potencjale podwójnego zastosowania i wzmocnioną koordynację polityki państw unijnych w zakresie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Komisarz ds. handlu Valdis Dombrovskis zapowiadał, że Komisja Europejska zaleci „skupienie się na wąskim zestawie wrażliwych technologii”, w tym sztucznej inteligencji, zaawansowanych półprzewodnikach i przemyśle biotechnologicznym. Przegląd takich inwestycji oznaczałby, że UE pójdzie w ślady Stanów Zjednoczonych. Amerykański prezydent Joe Biden rozporządzenie wykonawcze regulujące takie transakcje wydał latem 2023 r.

Wiele pomysłów przybiera jednak formę opinii i zaleceń, których przekształcenie w realną politykę zajmie sporo czasu. Szanse na wejście w życie będą zresztą uzależnione od składu nowej Komisji, która zostanie powołana po czerwcowych wyborach do europarlamentu. Kluczowe będzie również zdanie państw członkowskich. Ogłaszając strategię, wiceprzewodnicząca Komisji Margrethe Vestager mówiła, że powinno się uniknąć konfliktów ze stolicami, które będą podejmować decyzje dotyczące inwestycji i kontroli eksportu. Dlatego jedyną propozycją legislacyjną jest reforma zasad kontroli zagranicznych inwestycji bezpośrednich na terytorium UE. Bruksela obawia się, że chińskie firmy wykorzystują „rozdrobnione ramy regulacyjne”, a niektóre inwestycje mogą stwarzać ryzyko dla bezpieczeństwa i porządku publicznego Wspólnoty. Dotychczas kontrola inwestycji mogła być prowadzona jedynie przez władze państw na ich własnym terytorium, ale pięć państw członkowskich nadal nie posiada systemów monitorowania takich inwestycji.

Zaostrzeniu zasad patronuje komisarz Valdis Dombrovskis

Nowa propozycja zakłada, że Komisja mogłaby kontrolować innych członków bloku w zakresie transakcji, które budzą jej wątpliwości. Od 2020 r. państwa muszą powiadamiać Brukselę o bezpośrednich inwestycjach zagranicznych, które mogą zagrażać bezpieczeństwu lub porządkowi publicznemu. Ale Dombrovskis twierdzi, że ta definicja jest zbyt szeroka i należy przyjrzeć się także tym transakcjom, które dotychczas uznawane były za nieobarczone ryzykiem. W 2022 r. państwa przedłożyły Komisji 423 powiadomienia. Zaledwie 5 proc. dotyczyło inwestorów z Chin, za to co trzecie – z USA. Ważne mogą się też okazać ujęte w strategii sugestie dotyczące badań i innowacji. Komisja chce, by kraje członkowskie i uczelnie „zidentyfikowały zagrożenia związane z międzynarodową współpracą badawczą i zajęły się nimi”, by europejskie innowacje – zwłaszcza takie, które mogą mieć zastosowanie obronne – nie wpadły w ręce Chin. Bruksela planuje też stworzyć centrum zajmujące się bezpieczeństwem badań naukowych.

Tobias Gehrke z Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych pisze w najnowszej analizie, że chociaż proponowane narzędzia odnoszą się do konkretnych zagrożeń, perspektywa bezpieczeństwa gospodarczego Unii Europejskiej pozostaje zbyt defensywna. „Majstrowanie przy kontrolach inwestycji i eksportu nie wystarczy, by osiągnąć szerszy cel, jakim jest zabezpieczenie pozycji technologiczno-przemysłowej Europy” – wyjaśnia. Jego zdaniem bezpieczeństwo gospodarcze Europy pogorszy się, jeśli UE nie połączy tych środków z odważną strategią finansową, która wzmocni technologiczne i przemysłowe możliwości kontynentu. „W świecie geoekonomicznym zdolności te są jednymi z najważniejszych filarów umożliwiających niezależne działanie, odstraszanie innych, a nawet powstrzymywanie postępu technologiczno-przemysłowego rywala (…). Oddzielenie agendy bezpieczeństwa gospodarczego od agendy konkurencyjności Europy jest zatem błędem” – czytamy.

Na tegorocznym forum ekonomicznym w Davos przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen przekonywała, że „wolność w biznesie zależy od wolności naszych systemów politycznych”. – Wzmacnianie demokracji i jej ochrona przed zagrożeniami i ingerencjami jest naszym wspólnym i trwałym obowiązkiem – mówiła. W przeciwnym kierunku poszedł premier Chin Li Qiang, którego mowa w Davos była ofertą niemal nieskrępowanej współpracy, skierowaną do międzynarodowych przedsiębiorstw. Li zachęcał do inwestowania w chińską gospodarkę. W III kw. 2023 r. Państwo Środka odnotowało pierwszy w historii kwartalny odpływ netto inwestycji zagranicznych od czasu rozpoczęcia ich rejestracji pod koniec lat 90. Inwestorzy dystansują się od ChRL, której gospodarka zwalnia, a reżim coraz chętniej sięga po instrumenty autorytarne i interwencjonistyczne. – Wybór chińskiego rynku nie wiąże się z ryzykiem, lecz z szansą –przekonywał Li Qiang. I dodawał, że konieczne są odbudowa zaufania i wzmocnienie współpracy gospodarczej między Chinami a Zachodem, także w zakresie technologii. ©℗