Sądy ogłosiły 21 tys. upadłości konsumenckich w 2023 r. i był to wynik jakiego jeszcze nie odnotowano. W tym czasie niewypłacalność ogłosiło 4,65 tys. firm - o 70% więcej niż rok wcześniej, wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD). Rok 2023 to rekordowa inflacja, rosnące ceny energii i paliw oraz wysokie oprocentowanie kredytów, które to czynniki sprawiły, że zarówno życie przeciętnego konsumenta, jak i funkcjonowanie wielu firm było niezwykle trudne, podano.
Długi konsumentów wzrosły o 2,4 mld zł
Co trzeci ankietowany przez Krajowy Rejestr Długów Polak deklarował, że jego oszczędności w ostatnim okresie zmalały, a musiał po nie sięgnąć głównie, by pokryć bieżące wydatki. Długi przedsiębiorców wzrosły o 1,1 mld zł, a konsumentów o 2,4 mld zł do końca listopada 2023 r. Dodatkowo zwiększyło się średnie zadłużenie - w przypadku firm osiągnęło pułap 36,6 tys. zł, a statystyczny konsument miał do oddania 20,3 tys. zł.
W 2024 r. na sile przybierze negatywne zjawisko kredytowania się firm kosztem działalności kontrahentów. Przy przewidywanym na ten rok poziomie inflacji 5-6% to "wygodne" podejście przedsiębiorców będzie się utrzymywać. Zwłaszcza że - jak wynika z badań - 44% firm akceptuje takie działanie. W przypadku konsumentów dwukrotna podwyżka płacy minimalnej sprawi, że dłużnicy będą mieli więcej pieniędzy, zatem łatwiej będzie im regulować długi, podkreślono.
Najgorsze mamy za sobą?
"Wiele wskazuje na to, że najgorsze mamy już za sobą. Wstępne dane za grudzień pokazują, że będziemy mieli niewielki spadek zadłużenia, zarówno wśród konsumentów, jak i przedsiębiorców. Ten trend powinien się pogłębiać w nowym roku, ale przestrzegam przed nadmiernym optymizmem. Spadki nie będą na tyle duże, żeby zatory płatnicze przestały być jedną z głównych barier w rozwoju polskich firm. Liczba dłużników nadal będzie spora, więc przy doborze klientów wskazana jest ostrożność" - powiedział prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, cytowany w komunikacie.
Na lepszą kondycję polskiej gospodarki będzie miała wpływ nie tylko poprawa koniunktury w Europie, ale też odblokowanie przez nowy rząd pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Choć tu raczej efektów wykorzystania unijnych środków należy się spodziewać dopiero w II półroczu 2024 r. i w 2025 r. W przypadku konsumentów już zwiększa się siła nabywcza ich pensji, w ostatnim czasie wzrosty wynagrodzeń zaczęły wyprzedzać inflację. Dotyczy to co prawda tylko zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw, ale planowane podwyżki dla budżetówki, w tym 30-proc. wzrost pensji nauczycieli, powinny sprawić, że polepszy się także sytuacja finansowa pracowników sektora publicznego, wskazano.
Nie będzie spadku liczby niewypłacalności
"Przewidywany w związku z tym wzrost konsumpcji będzie nie tylko silnym impulsem pobudzającym gospodarkę, ale sprawi też, że wzrośnie dyscyplina płatnicza. Z naszego ponad 20-letniego doświadczenia wynika, że zawsze wtedy, gdy Polakom przybywa pieniędzy w kieszeniach, są bardziej skłonni do spłacania swoich zobowiązań. Wzrost siły nabywczej pensji sprawi, że ludzie będą mieli więcej gotówki na bieżące wydatki, ale także na uregulowanie kredytów i pożyczek" - powiedział też prezes.
Według KRD, choć w tym roku długi będą maleć, nie należy się spodziewać spadku liczby niewypłacalności. Bankructwo jest bowiem zawsze skutkiem wieloletniego narastania problemów finansowych, kiedy wielkość długów przekracza wartość majątku dłużnika. W 2024 r. do sądów trafią zatem wnioski o upadłość bądź restrukturyzację tych konsumentów i firm, których problemy finansowe mają początek w latach 2021-2022.
(ISBnews)