Przedstawiony w środę dokument opisuje postępy w rozmowach dotyczących Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP), które toczą się od 2013 r. Ważny impuls polityczny do przyspieszenia negocjacji dali w tym tygodniu kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent USA Barack Obama. Oboje wyrazili nadzieję, że na zakończenie rozmów na początku przyszłego roku.
O tym, że nie będzie to proste, świadczy liczba spraw, które są wciąż do załatwienia. Negocjatorom w Brukseli i Waszyngtonu wciąż nie udało się nawet zbliżyć do porozumienia w kilku znaczących kwestiach. "Zakończenie TTIP w 2016 r. będzie wymagało znacznej elastyczności po obu stronach" - przyznała w raporcie Komisja Europejska.
Wejście w finalną fazę negocjacji powinno oznaczać, że wszystkie rozdziały są już przygotowane - po przedstawieniu propozycji z obu stron powstał skonsolidowany tekst z nawiasami, w których zostawia się miejsce na ustalenia na szczeblu politycznym.
Tymczasem dotychczas skonsolidowano 17 z 25-30 rozdziałów (nie wiadomo, ile do końca ich będzie). UE nie przedstawiła nawet propozycji swoich rozwiązań, np. w kwestii energii (zależy na tym Polsce), współpracy regulacyjnej w konkretnych sektorach (m.in. samochodowym) czy ws. praw własności intelektualnej.
Ważnym przełomem było ustalenie wspólnego katalogu produktów, które nie będą objęte cłami. "Dokonaliśmy konkretnych postępów w określonych obszarach negocjacyjnych, takich jak ułatwienia w handlu dla małych i średnich przedsiębiorstw czy zniesienie ceł na prawie wszystkie linie taryfowe w krótkim okresie" - wymienia Komisja.
Większość z obniżek stawek celnych wejdzie w życie wraz z wdrożeniem porozumienia, w przypadku niektórych produktów potrzebne będą jednak dodatkowe okresy przejściowe. Docelowo zniesionych ma być 97 proc. taryf. Mimo że zdecydowana większość ceł między UE a USA była bardzo niska, rozmowy na temat ich eliminacji nie były łatwe i dopiero przy drugiej wymianie ofert i interwencji na szczeblu politycznym udało się doprowadzić do przełomu.
Z raportu Komisji wynika, że problemem pozostaje dostęp europejskich firm do amerykańskiego rynku zamówień publicznych. W tej chwili UE jest dużo bardziej otwarta niż USA. Rynek Stanów Zjednoczonych wciąż chroni ustawa Buy American Act z 1933 r., która zobowiązuje administrację USA do preferowania usług i produktów od krajowych dostawców.
KE ma nadzieję, że drugie podejście do wymiany ofert przybliży porozumienie w tym obszarze. "Znaczne zmniejszenie dyskryminacji jest jednym z głównych celów UE w TTIP" - podkreślono w dokumencie Komisji.
Negocjatorzy muszą też przezwyciężyć problemy związane z wzajemnym dostępem do rynku usługodawców, nie zapominając o obawach opinii publicznej dotyczącej zachowania prawa do świadczenia przez podmioty państwowe usług publicznych (np. dostawy wody, kanalizacja, szpitale).
Stany Zjednoczone i UE chcą też doprowadzić do zwiększenia współpracy regulacyjnej w dziedzinie usług finansowych. W lutym obie strony zgodziły się, jak ma wyglądać szkic rozdziału w tej sprawie. Teraz mają przygotowywać wspólny tekst.
W raporcie KE podkreślono, że obie strony negocjacji zgodziły się, by do lata tego roku przedstawione zostały propozycje zapisów we wszystkich obszarach, a w większości z nich przeprowadzono konsolidacje tekstów, by tylko najbardziej wrażliwe kwestie pozostały otwarte. Rozwiązaniem tych problemów zajmą się już politycy.
Celem negocjacji ma być stworzenie strefy wolnego handlu obejmującej 800 mln osób po obu stronach Atlantyku. KE szacuje, że TTIP zniesie taryfy celne o wartości 3,6 mld euro i co ważniejsze wyeliminuje niepotrzebne podwójne inspekcje czy inne biurokratyczne ograniczenia negatywnie wpływające na handel.