Nowa przyszła koalicja przedstawiła projekt ustawy, zgodnie z którym zamrożenie cen energii elektrycznej, gazu i ciepła na poziomie takim samym, jak w 2023 roku będzie kontynuowane w przyszłym. Ma ono obejmować gospodarstwa domowe, samorządy i podmioty chronione. Pakietem nie będą już objęte małe i średnie firmy. Jak zakłada projekt ustawy, nie będzie już obowiązywał odpis spółek elektroenergetycznych węglowych, ale wciąż opłatę będzie płacić sektor gazu. – Jak łatwo można zauważyć, tę opłatę będzie płaciła tylko jedna giełdowa spółka, mianowicie Orlen, i będzie to blisko 14- 15 mld. Giełda zareagowała na te pomysły bardzo nerwowo. Spadły kursy nie tylko akcji Orlenu, ale i innych spółek energetycznych. Inwestorzy obawiają się, że politycy będą szukać pieniędzy w kieszeniach inwestorów – wskazuje Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.

Czy zabraknie środków na zielone inwestycje?

W projekcie ustawy założono, że utrzymanie obecnych limitów ma być realizowane od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 r., sam limit po cenie maksymalnej to 1,5 MWh. Maksymalna cena za gaz pozostanie bez zmian. Padła propozycja przywrócenia obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej na giełdach towarowych. To tylko niektóre z zapisów w projekcie, ale, jak zaznacza Juliusz Bolek, najbardziej problematycznym jest ten mówiący o tym, kto poniesie koszty mrożenia cen.

– Nie rozumiem poczynań przyszłej koalicji rządzącej. Podejmowane działania sprawiają wrażenie chaotycznych. W przypadku Orlenu, który jest kontrolowany przez Skarb Państwa, zmniejszanie zysku spółki, prawdopodobnie zmniejszyć zdolności koncernu do realizowania inwestycji z zakresu zielonej energii i zmniejszy przychody podatkowe do budżetu państwa. To wygląda na działanie na zasadzie „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Chciałbym się mylić w swoich ocenach.” – pyta ekspert.

Nowa opłata zje zyski Orlenu

Projekt ustawy wywołał ogromne poruszenie na giełdzie. PGE, Tauron, Enea i JSW odnotowały starty. Orlen, który pozostał na liście płatników składki, na giełdzie stracił blisko 5 mld złotych. Juliusz Bolek, nie widzi żadnych merytorycznych ani prawnych przesłanek, aby kosztami całej operacji obciążać tylko jedną, wybraną spółkę giełdową.

- Warto pamiętać, że Skarb Państwa nie jest w Orlenie większościowym udziałowcem. Na projekcie tracą głównie prywatni inwestorzy. Już teraz przedstawiony tylko projekt zamieszał na polskiej giełdzie, a to dało bardzo zły sygnał, że pod rządami przyszłej koalicji inwestorzy mogą spodziewać się szkodliwych, nieoczekiwanych ruchów, takich jak wskazywanie jednej spółki do ponoszenia odpowiedzialności za projekty pomocowe – tłumaczy Juliusz Bolek. Jak wyjaśnia Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu, 15 mld zł to koszt całego projekt Baltic Power, czyli morskich farm wiatrowych lub 4 GW farm fotowoltaicznych.

- „Wyjmując” te 15 mld z zysków Orlenu, państwo będzie musiało jednocześnie znaleźć brakujące miliardy na zielone inwestycje - wskazuje Juliusz Bolek. – Przy czym warto pamiętać, że cały zysk Orlenu za pierwsze trzy kwartały br. to 17 mld zł. Jest to więc dla spółki ogromne obciążenie.