- Polacy są innowacyjni, lecz warunki technologiczne stworzone poza Polską są znacznie ciekawsze - mówi Tomasz Czechowicz, prezes zarządu MCI Capital, gość panelu poświęconego innowacjom na European Executive Forum.
Dlaczego Warszawa jest mniej innowacyjna niż Berlin czy nawet Praga?
Porównywanie Niemiec do Europy Wschodniej nie ma sensu. Berlin jest jednym z czterech głównych ośrodków innowacji w Europie, przede wszystkim w zakresie digitalizacji. Obok Londynu, Tel-Awiwu i Sztokholmu pozostaje liderem w dziedzinie start-upów i innowacji. To duża aglomeracja, niemiecka gospodarka jest niezwykle silna, a nasz zachodni sąsiad ma bardzo rozbudowany rynek wewnętrzny. Berlin przyciągnął ludzi z różnych części Europy, co też czyni go odmiennym od reszty Niemiec. To tam powstały takie projekty jak np. Rocket Internet – siedmiomiliardowy inkubator internetowy. Niemcy stały się potęgą w dziedzinie cyfryzacji. To wszystko dzięki start-upom. W zeszłym roku w stolicy Niemiec sfinansowano ok. 500 projektów. Sami zainwestowaliśmy w dwie berlińskie spółki. To miasto jest swoistym fenomenem, trudnym do prostego skopiowania. W Europie Wschodniej nie ma podobnego rynku wewnętrznego. Polskę powinniśmy porównywać do krajów bałtyckich lub Czech. W Estonii w 2001 r. powstał Skype. To on stanowił późniejszą siłę napędową tego regionu – ludzie uwierzyli, że można tworzyć takie rzeczy. W Czechach spółki AVG i Avast! doszły do miliarda euro.
A jak można scharakteryzować polski rynek?
Asseco i ComArch to spółki informatyczne, a nie technologiczne. One przede wszystkim dostarczają infrastruktury do dalszego rozwoju. W Polsce obecnie mamy dwie spółki mające pół lub ćwierć miliarda dolarów wyceny – CD Projekt i Live Chat. Pozostaje mieć nadzieję, że te firmy będą wspomagać dalszy rozwój polskich technologii. Jednak na razie mamy 5–10 lat opóźnienia do poziomu Estonii i Czech. Poza tym te kraje bardzo szybko się adaptują do nowych sytuacji. Rząd Estonii powołał spółkę, która może digitalizować administrację publiczną innych państw. Wydaje ona paszporty, dowody osobiste czy rozlicza mandaty, zastępując zwykły urząd. Praga jest dużo bardziej umiędzynarodowiona niż Warszawa. Zawsze powtarzam, że imigracja jest niezbędna do rozwoju innowacji. Trzech najbogatszych Polaków w branży nowych technologii działa poza Polską. Piotr Szulczewski z Wish.com osiągał niemal 3,5 mld dol. personal value w USA. To Ali Baba amerykańskiego rynku. Sebastian Siemiątkowski i jego Klarna to Sztokholm. Trzeci to Łukasz Gadowski i jego Delivery Hero – dostarczanie żywności wartej kilka miliardów euro. Polacy są innowacyjni, lecz warunki technologiczne stworzone poza Polską są znacznie ciekawsze. Widać to też, patrząc w drugą stronę. Nasza firma zarobiła na czeskim rynku niemal pół miliarda złotych. To dużo większy zysk niż wygenerowany w Polsce.
Społeczeństwo multikulturowe naprawdę przyczynia się do wzrostu innowacyjności?
Tak. Najlepiej widać to właśnie po Berlinie. Zgadzam się jednak, że Tel-Awiw czy Sztokholm to miasta raczej monokulturowe i musiały tam zadziałać jakieś inne mechanizmy. Poza tym te ośrodki wciąż ustępują innowacyjnie takim potęgom jak Londyn czy właśnie Berlin.
Czy zatem państwa Europy Wschodniej, odrzucając model społeczeństwa wielokulturowego, zamykają sobie drogę dalszego rozwoju?
Nie widzę takiego odrzucenia. Do Czech przyjeżdża prezydent Chin. Czesi to bardzo pragmatyczny naród, bez problemu odnajdujący się w nowych sytuacjach. To swoista Szwajcaria Europy Wschodniej. Polska jest krajem trochę bardziej skomplikowanym kulturowo. Nie zajmuję się problemami społecznymi, jednak z punktu widzenia innowacji import talentów jest bardzo ważny. Bez tego budowa globalnych firm nie jest możliwa. W Japonii firmy, by stać się ogólnoświatowe, musiały albo wymusić obowiązkową naukę języka angielskiego, albo budowały międzynarodowe zespoły. My też zaczynaliśmy wraz z Amerykaninem, Czechem i Izraelczykiem na pokładzie. Trudno budować europejski sukces z jednolitą strukturą narodową spółki. No chyba że są to ludzie z bogatą zagraniczną przeszłością i przyswoili tamten sposób myślenia. Polacy nauczyli się działać w regionie, lecz wciąż brakuje nam ogólnoeuropejskiego doświadczenia. Stąd też jesteśmy trochę zacofani względem innych krajów. Nie jest to żaden zarzut – najważniejsze, że obecny kierunek rozwoju jest właściwy.
Tomasz Czechowicz, prezes zarządu MCI Capital, gość panelu poświęconego innowacjom na European Executive Forum / Dziennik Gazeta Prawna