Wciąż nie wiemy, w jaki sposób nowa koalicja chce mrozić wydatki na prąd.

Odchodzący rząd zgłasza projekt mrożący ceny prądu na cały przyszły rok. Zakłada on przedłużenie na cały 2024 r. obecnie obowiązujących pułapów cenowych i limitów zużycia dla gospodarstw domowych, małych i średnich przedsiębiorstw oraz jednostek samorządu terytorialnego. Propozycja może być kłopotliwa dla nowej koalicji rządzącej.

Jak czytamy w wykazie prac legislacyjnych rządu, przygotowane w projekcie ustawy rozwiązania „zapewnią w 2024 r. ochronę szerokiej grupy beneficjentów przed wzrostem kosztów energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy zdolnością finansową gospodarstw domowych, cenami nośników energii na rynkach a łącznymi kosztami systemu wsparcia obciążających budżet państwa”.

– „Liczę na szybkie procedowanie przepisów przez parlament, tak aby zapewnić bezpieczeństwo polskim rodzinom” – napisała odchodząca minister klimatu i środowiska Anna Moskwa na platformie X.

Jak tłumaczy Bernard Swoczyna, analityk Fundacji Instrat, w przypadku zdecydowanej większości Polaków rachunki za prąd są zdecydowanie niższe niż opłaty za ogrzewanie. – W sytuacji kiedy ceny energii wróciłyby do poziomów rynkowych, podwyżki wyniosłyby kilkaset złotych w skali roku, ale byłyby one niewielkie w stosunku do tego, co i tak płacimy za ogrzewanie – mówi DGP. Według niego najwięcej straciliby ci, którzy ogrzewają się prądem. Często to osoby ubogie, które mieszkają w nieocieplonych budynkach.

Zgłoszenie projektu mrożącego ceny prądu zapowiadał wcześniej minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Jednak przyjęcie go przez nowy parlament jest mało prawdopodobne, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość straciło większość w Sejmie.

Wciąż jednak nie są znane szczegóły rozwiązań planowanych przez nową władzę. Tomasz Nowak, poseł Koalicji Obywatelskiej zajmujący się kwestiami energetyki, zapewnia, że jego ugrupowanie „jest za mrożeniem cen energii”. – Gdyby prezydent nie przedłużał impasu rządowego, to zaprezentowalibyśmy nasze rozwiązania – mówi. Dodaje, że koalicja zdecyduje o poparciu lub odrzuceniu rządowego projektu „po zapoznaniu się z jego szczegółami”.

Wcześniej KO sygnalizowała, że zgłosi własny projekt ustawy, który zamrozi ceny prądu, lecz nie na cały rok, ale na pierwsze półrocze 2024 r. Decyzja o przedłużeniu działań osłonowych miałaby zapaść w późniejszych miesiącach. W jej podejmowaniu uwzględniano by poziom cen na rynku hurtowym.

Eksperci są zdania, że powinniśmy powoli odchodzić od mrożenia cen. Michał Sznycer, radca prawny z kancelarii MGS LAW, uważa, że w najbliższych miesiącach powinno się dalej objąć ochroną odbiorców w gospodarstwach domowych. Zaznacza, że ten segment rynku, po serii istotnych interwencji rządu w okresie przedwyborczym, w największym stopniu doznałby teraz szoku w związku z powrotem do cen rynkowych.

– Natomiast powinno się już odejść od formuły odpisu na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, ponieważ w dużym stopniu ogranicza to rozwój rynku i obciąża spółki sprzedażowe, zwiększając ich koszty funkcjonowania – przekonuje Sznycer.

W 2023 r. dla gospodarstw domowych obowiązuje zamrożona cena na poziomie 414 zł/MWh, dla samorządów oraz małych i średnich przedsiębiorstw pułap ten wynosi 693 zł/MWh. W sierpniu zwiększone zostały też roczne limity zużycia objęte zamrożoną ceną. Rząd zapewniał, że dzięki tym rozwiązaniom w skali roku gospodarstwo domowe może zaoszczędzić na rachunkach za prąd do 3 tys. zł. ©℗