U nas nastąpił wreszcie wzrost PKB. W większości europejskich krajów – spadki.
Produkt krajowy brutto, czyli wartość finalnych dóbr i usług w naszej gospodarce, był w III kw. realnie o 0,4 proc. wyższy niż rok wcześniej – podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Dane okazały się minimalnie lepsze od oczekiwań analityków. Ale przede wszystkim oznaczają przełamanie trendu spadkowego, bo w pierwszej połowie roku PKB się kurczył.
„Szczegółową strukturę wzrostu PKB w III kw. poznamy 30 listopada. Na podstawie dostępnych danych miesięcznych szacujemy, że do przyspieszenia wzrostu przyczyniło się przede wszystkim odbicie konsumpcji prywatnej i utrzymanie wysokiego wzrostu inwestycji” – napisali w komentarzu ekonomiści banku PKO BP.
Ich zdaniem „solidny wzrost” konsumpcji zapowiadają stopniowo poprawiające się dane o sprzedaży detalicznej oraz lepsze nastroje gospodarstw domowych. Tym ostatnim sprzyja wzrost realnych dochodów związany z szybkim obniżaniem się inflacji. Za kontynuacją wysokiego wzrostu inwestycji stoją aktywność dużych firm oraz wydatki sektora publicznego przed przypadającym na koniec tego roku finalnym terminem rozliczenia poprzedniej perspektywy finansowej Unii Europejskiej.
W II kw. popyt konsumpcyjny był o 2,8 proc. niższy niż rok wcześniej. Inwestycje zwiększyły się o 10,5 proc.
Czynnikiem podnoszącym PKB będzie eksport netto. Wprawdzie sama sprzedaż za granicę była w III kw. niższa niż rok wcześniej, ale w jeszcze większym stopniu obniżył się import, a wpływ na dane dotyczące wzrostu gospodarczego ma saldo eksportu i importu.
GUS podał nie tylko najszerzej komentowaną liczbę pokazującą roczną zmianę PKB, ale też wyrównane sezonowo dane o zmianie w porównaniu z poprzednim kwartałem. Wskazują one na wzrost o 1,4 proc. To najlepszy wynik od półtora roku. A także najlepszy w Unii Europejskiej, przy czym nie wszystkie kraje opublikowały jeszcze statystyki za III kw.
Równocześnie GUS zrewidował dane na temat wyrównanego sezonowo PKB w latach 2021–2023. Nowe dane wskazują, że jeśli brać pod uwagę wyniki w porównaniu z poprzednim kwartałem, w tym roku nie mieliśmy ani razu obniżki aktywności gospodarczej, choć dwa spadkowe kwartały były w ubiegłym roku. Zgodnie z nowymi danymi od IV kw. 2020 r. PKB Polski urósł realnie o 13 proc.
Wróćmy jednak do porównywania w skali roku. W tym ujęciu Polska była jednym z niewielu europejskich państw, w których III kw. przyniósł poprawę dynamiki. U nas wyniosła ona 1 pkt proc. (w II kw. był spadek o 0,6 proc., teraz wzrost o 0,4 proc.). Podobnie było na Łotwie, choć tam wciąż miał miejsce spadek PKB (o 0,1 proc. w porównaniu z 1,1-proc. spadkiem w II kw.). Nadal obniżał się PKB Węgier, ale tam zanotowano największą poprawę (-0,4 proc. wobec -2,4 proc. w poprzednim kwartale).
W zdecydowanej większości krajów nastąpiło pogorszenie. W efekcie spowolnieniu uległ wzrost w całej Unii Europejskiej. W II kw. unijna gospodarka była realnie o 0,4 proc. większa niż rok wcześniej. W kolejnych trzech miesiącach było to już symboliczne 0,1 proc. na plusie.
Hamowanie we wszystkich dużych gospodarkach Europy Zachodniej to sygnał, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać wzrostu popytu na towary produkowane i w naszym kraju. Nadal utrzymywać się więc będą problemy eksportu oraz tej części przemysłu, która jest nastawiona na odbiorców zagranicznych.
Choć pojawiają się też pierwsze zapowiedzi ożywienia. Obliczany przez niemiecki instytut ZEW indeks optymizmu inwestorów w Niemczech i strefie euro wypadł w listopadzie lepiej od oczekiwań. Wskaźnik dla Eurolandu znalazł się na najwyższym od lutego poziomie 13,8 pkt. W październiku wynosił 2,3 pkt. W przypadku Niemiec indeks wzrósł z -1,1 pkt w październiku do 9,8 proc. Na plusie znalazł się pierwszy raz od kwietnia.
Indeksy poszły w górę nie tyle za sprawą poprawy oceny bieżącej sytuacji, ile większych nadziei na wzrost w następnych kwartałach.
Mimo słabości naszych głównych partnerów handlowych ekonomiści spodziewają się w najbliższych kwartałach wyraźnego ożywienia wzrostu gospodarczego w Polsce. W końcówce tego roku powinien on już przekroczyć 2 proc.
„W 2024 r. oczekujemy dalszego przyspieszania wzrostu wspieranego przede wszystkim przez popyt krajowy zwłaszcza przez konsumpcję, czemu sprzyjać będą rosnące wynagrodzenia w ujęciu realnym, w tym silna podwyżka płacy minimalnej i płac w sektorze publicznym, zwiększenie transferów społecznych, jak waloryzacja świadczenia 500 plus do 800 zł, oraz zwiększenie skłonności do konsumpcji gospodarstw domowych” – napisali we wtorkowym komentarzu ekonomiści Banku Millennium. ©℗