W Unii Europejskiej trwa dyskusja o przyszłości klauzuli napraw. Producenci samochodów chcą monopolu na zewnętrzne części pojazdów wykorzystywane przy remontach. Skutki takiego rozwiązania byłyby fatalne dla milionów kierowców.

Z roku na rok posiadanie samochodu staje się coraz droższe. Nie chodzi wyłącznie o cenę zakupu. Przez dziesięć lat eksploatacji auta jego użytkownik – na różnego rodzaju serwisy i naprawy – wydaje średnio drugie tyle. Niestety może być jeszcze drożej. W Brukseli trwa dyskusja na temat przyszłego kształtu klauzuli napraw. Jeśli zaakceptowane zostanie stanowisko koncernów motoryzacyjnych, nowelizacja uderzy po kieszeni ponad 250 mln posiadaczy samochodów w Unii.

Sprzeczne interesy

Unia Europejska przygotowuje się do nowelizacji pochodzącej z końca XX w. dyrektywy w sprawie prawnej ochrony wzorów (dyrektywa 98/71/WE). Jej przepisy nie objęły tzw. widocznych części samochodowych, np. elementów nadwozia, takich jak: zderzaki, lampy, lusterka czy szyby. I to właśnie jest przedmiotem kontrowersji. Obecnie producent samochodu może zastrzec wzór swojego auta, ale wspomnianych elementów składowych już nie. W rezultacie części takie mogą być wytwarzane przez wiele firm, a w niektórych krajach również używane w naprawach.

Możliwość wykorzystania części zewnętrznych niezależnych producentów podczas remontów umożliwia wprowadzona w 2004 r. wspomniana klauzula napraw. Od samego początku budziła ona spór. Część krajów – w tym Polska w 2007 r. – wprowadziła klauzulę do swojego prawodawstwa, inne, np. Niemcy czy Rumunia, odrzuciły te przepisy. Spór w tej sprawie toczył się przez 10 lat. W Radzie UE powstała tzw. mniejszość blokująca, uniemożliwiająca przyjęcie unijnego rozporządzenia wprowadzającego klauzulę napraw na terenie całej UE. Dlatego też, pomimo poparcia dla klauzuli, z powodu wspomnianej mniejszości blokującej Komisja w 2014 r. ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu.

W efekcie w UE obowiązuje wciąż dowolność ws. klauzuli napraw. Skutkiem są różnice w kosztach naprawy samochodów między poszczególnymi krajami. Tam, gdzie przyjęto klauzulę, naprawa jest oczywiście tańsza. Co ciekawe, państwa, a raczej pochodzący z nich kierowcy doskonale zdają sobie z tego sprawę. W 2021 r. Niemcy wykluczyły ze swego prawodawstwa ochronę wzorów spornych części, przyjmując klauzulę napraw.

Pod koniec 2022 r. Komisja Europejska opublikowała propozycje nowej dyrektywy w sprawie prawnej ochrony wzorów oraz nowego rozporządzenia w sprawie wzorów wspólnotowych. Klauzula napraw znalazła się w obydwu aktach. Przyjęcie jej w rozporządzeniu oznaczałoby obowiązek stosowania we wszystkich krajach Unii. Propozycja ta jest korzystna dla właścicieli samochodów. Nie podoba się jednak producentom aut, chcącym uzyskać monopol na dostawy zewnętrznych części zamiennych. Argumentują oni, że dzięki pełnej kontroli nad częściami poprawi się bezpieczeństwo.

Chodzi o pieniądze

Stanowisko to jest jednak trudne do obrony. Zastrzeganie wzorów widocznych części nie ma bowiem żadnego związku z bezpieczeństwem, ponieważ dotyczy jedynie wyglądu. Przy zastrzeganiu wzorów w ogóle nie są brane pod uwagę parametry techniczne. Innym argumentem producentów aut za zastrzeganiem części jest chęć odzyskania kapitału zainwestowanego w stworzenie wzoru. I on jest nietrafiony. Przy masowej produkcji milionów sztuk jednostkowy koszt projektu wyglądu konkretnej części jest śladowy.

O tym, że w całej sprawie chodzi o pieniądze, świadczą inne fakty. Swoich praw w odniesieniu do ochrony wzorów zewnętrznych części zamiennych w Europie szczególnie mocno bronią np. Amerykanie. Co ciekawe, te same koncerny zupełnie inaczej zachowują się na macierzystym rynku. W USA są skłonne przymknąć oko na możliwość stosowania do naprawy części niezależnych producentów.

Zmianami w klauzuli napraw zajmuje się Parlament Europejski i Rada Europy. Jest szansa, że Unia zdecyduje się na liberalizację przepisów, co byłoby korzystne dla europejskich konsumentów. Jednocześnie prowadzony jest silny lobbing ze strony producentów samochodów w celu zablokowania klauzuli i uzyskania monopolu na wybór części montowanych w trakcie napraw serwisowych.

Jeżeli z klauzuli napraw wykluczona zostanie możliwość korzystania przez warsztaty samochodowe z części dostarczanych przez zewnętrznych dostawców, polscy posiadacze samochodów skazani będą na dużo wyższe rachunki. To oczywiście problem dla milionów kierowców w całej Unii. Zagrożonych będzie wiele tysięcy miejsc pracy w małych i średnich przedsiębiorstwach działających na rynku części, napraw i serwisu.

Polacy stracą

Największe straty poniosą jednak zwykli obywatele, szczególnie właściciele aut z uboższych państw Unii. Również Polacy. Z powodu wzrostu kosztów naprawy dla wielu auto stanie się dobrem luksusowym. W konsekwencji pogłębi się problem wykluczenia komunikacyjnego, co dotknie szczególnie mieszkańców mniejszych miast i wsi. Paradoksalnie największym ryzykiem będzie jednak brak bezpieczeństwa. Wielu kierowców nie będzie stać na remont np. uszkodzonej szyby czy rozbitej lampy ze względu na wysoką cenę oryginalnych części.

W konfrontacji z rzeczywistością bezpieczeństwo – kluczowy argument zastrzegania części samochodowych jako wzorów towarowych – staje się więc pustym sloganem. Na tak rozumiane bezpieczeństwo nie będzie bowiem stać wszystkich. Polityka producentów samochodów przypomina trochę strategię koncernów farmaceutycznych. Oferują one doskonałe leki mogące uratować życie i zdrowie, jednakże za konkretną, wysoką cenę. O ile jednak w przypadku niezbędnych leków rządy refundują część kosztów, o tyle wątpliwe jest, że państwa będą skłonne refundować także koszty napraw samochodów.

Współczesna bogata oferta branży motoryzacyjnej to efekt konkurencji rynkowej. Choć wymaga ona wysiłku, ostatecznie przynosi korzyści wszystkim. Wyobraźmy sobie, jakimi samochodami jeździlibyśmy dzisiaj po drogach, gdyby ich wytwórcy nie mieli wystarczającej motywacji do poszukiwania ulepszeń. Ograniczenie klauzuli napraw poprzez wykluczenie stosowania części zamiennych „nieautoryzowanych” przez producentów aut oznacza problemy dla wielu sektorów gospodarki. Niemożliwe będzie m.in. utworzenie jednolitego unijnego rynku w zakresie produkcji części i usług naprawczych. Upadnie część warsztatów samochodowych.

Utrudniony będzie także rozwój europejskiej branży producentów zewnętrznych części zamiennych. Kierując się chęcią maksymalizacji zysku, producenci samochodów mogą bez przeszkód nabywać części w dowolnym miejscu na świecie. Straci na tym także Polska, która w ostatnich dekadach stała się europejskim potentatem w produkcji części samochodowych. Pod względem wartości eksportu tej kategorii wyrobów jesteśmy na 9. miejscu na świecie. W naszym kraju działa obecnie około tysiąca producentów części, zatrudniających ponad 145 tys. osób. Roczna wartość produkcji sprzedanej tej branży wynosi ponad 95 mld zł. W obecnym kształcie klauzula napraw promuje konkurencję, innowacje i inwestycje. Na końcu mamy konsumenta korzystającego z możliwości wyboru części przy naprawie pojazdu.

Po zakupie auto staje się naszą własnością. Ograniczenie możliwości korzystania z części zamiennych przypomina w pewnym sensie ubezwłasnowolnienie właściciela. Gdy remontujemy dom, nikt nie zmusza nas do zakupu materiałów od architekta projektującego budynek. Dlaczego zatem kierowcy mieliby kupować części zamienne w firmie, która wyprodukowała dany samochód?

Na dłuższą metę konkurencja jest dobra dla wszystkich, nawet dla producentów aut. Zmusza ich bowiem do większego wysiłku, a tym samym do dostarczania lepszych i bardziej niezawodnych wyrobów. W interesie rynku jest zatem wdrożenie klauzuli napraw w jak najkorzystniejszym kształcie dla całego rynku. Być może uda się zliberalizować rynek jeszcze bardziej, na czym skorzystają przedsiębiorcy i kierowcy. ©℗