Inflacja liczona metodą unijną już w sierpniu była u nas poniżej 10 proc. – wynika z danych opublikowanych we wtorek przez Eurostat. Według nich wzrost cen w Polsce wynosił 9,5 proc. Z wcześniejszych informacji Głównego Urzędu Statystycznego wynikało, że 12-miesięczny wzrost cen wynosił w poprzednim miesiącu 10,1 proc.

Obie instytucje wykorzystują w swoich kalkulacjach te same ceny towarów i usług (zbiera je krajowy urząd statystyczny). Stosują jednak nieznacznie różniące się koszyki konsumpcji. Większy udział kategorii, które mocniej drożeją, skutkuje wyższym wskaźnikiem.

Spadek do mniej niż 10 proc. ma charakter symboliczny. Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński uzależniał od tego rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych. Ostatecznie Rada Polityki Pieniężnej, której przewodniczy, zdecydowała się na większą od oczekiwanej obniżkę stóp we wrześniu, a Glapiński uzasadniał to faktem, że biorąc pod uwagę dane dzienne bądź tygodniowe, na początku września inflacja była już jednocyfrowa.

Jak Polska prezentuje się pod względem poziomu inflacji na tle innych krajów UE? W sierpniu byliśmy czwartym krajem pod względem wzrostu tzw. zharmonizowanego indeksu cen konsumpcyjnych. Wyprzedzały nas trzy inne kraje Grupy Wyszehradzkiej. Trend inflacyjny w Polsce jest bardzo podobny do pozostałych państw regionu (wyjątkiem są Węgry, gdzie dynamika cen była dużo wyższa i wciąż jest to kraj z najwyższą inflacją w całej Unii).

Biorąc pod uwagę podstawowe kategorie koszyka inflacyjnego, Polska wyróżnia się pod względem tempa wzrostu cen sprzętu i usług telekomunikacyjnych. Na drugim miejscu jesteśmy w dynamice cen żywności. W wielu krajach nadal mocno jest odczuwalny wzrost cen cukru. U nas najszybciej drożeją ziemniaki. ©℗

ikona lupy />
Kraje z najwyższą inflacją w UE / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe