Hamuje import mięsa drobiowego z Ukrainy do Polski, a nasz eksport rośnie. Producenci nadal jednak mówią o trudnej sytuacji.
Po zniesieniu ceł i kontyngentów w połowie 2022 r. Ukraina awansowała na pierwsze miejsce wśród krajów, z których sprowadzany był drób do Polski. Skok taniego importu powodował problemy u polskich producentów. Ale od kilku miesięcy przywóz zza wschodniej granicy maleje.
– To m.in. efekt uszczelnienia granic, co jest odpowiedzią władz na apele branży. Kontrole na granicach stały się bardziej wnikliwe – uważa Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.
Producenci nadal starają się o przywrócenie ceł i kontyngentów. Według nich dopiero to przyniosłoby realną poprawę ich sytuacji.
– Uszczelnienie polskich granic sprawiło tylko, że mięso z Ukrainy trafia innymi kanałami do Unii Europejskiej, która jest dla nas głównym rynkiem zbytu. Ma to miejsce głównie przez Węgry i Słowację. W skali miesiąca do krajów Europy trafia z Ukrainy ok. 20 tys. t drobiu. Spodziewamy się, że w całym 2023 r. zostanie go wyeksportowane 250 tys. t. To 2,5 razy więcej, niż gdy istniał kontyngent – mówi Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa.
Według niego taka sytuacja oznacza, że polscy producenci nie są w stanie zarabiać na sprzedaży mięsa, w tym przede wszystkim fileta z kurczaka, który jest najpopularniejszy w UE.
– Proponowane nam ceny są poniżej granicy opłacalności. Od naszych odbiorów z UE słyszymy, że ukraińscy dostawcy oferują drób taniej i jeśli chcemy utrzymać kontrakt, to musimy się dostosować – mówi jeden z producentów.
21,3 mln zł wartość importu drobiu z Ukrainy w lipcu
102,6 mln zł import w pierwszych siedmiu miesiącach br.
Rozmówcy DGP zwracają uwagę, że rynek krajowy wciąż jest też zdestabilizowany. Bo choć import z Ukrainy do Polski z miesiąca na miesiąc maleje, to biorąc pod uwagę okres od stycznia do lipca, w porównaniu z podobnym okresem ub.r. nadal mamy wzrost. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że z Ukrainy przyjechało 12,2 tys. t drobiu o wartości ponad 100 mln zł. Ilościowo import zwiększył się o 42 proc. Wartościowo – o niemal 20 proc.
Rynek jest „zalany drobiem”, co ma przełożenie na ceny w skupie.
– W większości kategorii wciąż mamy spadki cen – mówi jeden z producentów. Powołuje się na dane ze Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej, który wskazuje obniżki zarówno w porównaniu z poprzednim miesiącem, jak i z analogicznym okresem ub.r. zarówno w przypadku kurczaków brojlerów, jak i tuszek kurcząt, filetów z piersi czy ćwiartek.
Jaką strategię obrali w tej sytuacji producenci? Mimo konkurencji ze wschodu starają się zwiększać eksport. Jego dynamika jest jednak niższa niż w poprzednich latach. Jest to widoczne szczególnie pod względem wartości, do czego przyczynia się konieczność schodzenia z ceny.
Jak wynika z danych GUS, od stycznia do lipca polscy wytwórcy drobiu wyeksportowali 935 tys. t mięsa za ponad 11 mld zł. To odpowiednio o 4,5 proc. i 1,2 proc. więcej niż w 2022 r. Rok wcześniej notowano niemal 10-proc. wzrost pod względem ilości i ponad 60-proc. w zakresie wartości.
W obliczu trudności w krajach Unii Europejskiej producenci nastawiają się na podbój nowych rynków. Z tego względu organizacje branżowe zacieśniają współpracę z weterynarią, by otwierać kolejne kraje dla polskich przedsiębiorców.
– W tym roku pozyskaliśmy już trzy weterynaryjne świadectwa zdrowia, które uprawniają do wysyłki drobiu za granicę. W sumie mamy je do 40 krajów spoza UE – mówi Joanna Orlińska-Krupa z Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Eksperci zwracają uwagę, że przed przedsiębiorcami pojawiają się kolejne perspektywy w zakresie zagranicznej sprzedaży. W sierpniu został otwarty dla nich rynek Filipin. W wakacje w 20 zakładach drobiarskich odbyły się audyty z Meksyku. ©℗