Wyliczenia DGP oparte na danych pochodzących z raportów rocznych banków dowodzą, że rok wcześniej menedżerowie zarobili „tylko” 194 mln zł. Skąd taki zauważalny wzrost? Jak się okazuje, jest on nie tylko efektem wyższych wynagrodzeń prezesów. Częściowo odpowiadają za niego także roszady kadrowe – głównie związane z nimi odprawy dla odchodzących członków zarządów.
W czołówce najlepiej zarabiających zmieniło się niewiele. Od lat zdominowana jest ona przez te same nazwiska. Podium zajmuje Luigi Lovaglio, prezes banku Pekao, który w ub.r. otrzymał ponad 13,2 mln zł brutto. Za nim jest Sławomir Sikora, szef Banku Handlowego, którego wynagrodzenie było o ponad połowę niższe – wyniosło 6,4 mln zł. Trzecie miejsce należy do Richarda Gaskina, prezesa Banku BPH, którego wynagrodzenie zbliża się do 6 mln zł.
Co ciekawe, płace w zarządach wzrosły, choć większość banków zanotowała spadek zysku, a niektóre nawet stratę (w BPH, którego prezes należy do najlepiej wynagradzanych, ujemny wynik przekroczył miliard złotych). Jak to możliwe? Otóż część płac prezesów jest zmienna i uzależniona od wyników instytucji, którymi kierują. A trzeba pamiętać, że w 2015 r. banki wypłacały premie za dobre wyniki w 2014 r. A nawet w latach wcześniejszych.
Instytucją, w której zarobki prezesa były najbliższe średniemu wynagrodzeniu zatrudnionych w niej osób, okazał się BZ WBK. Jego prezes (a obecny wicepremier Mateusz Morawiecki) zarobił w ubiegłym roku tyle, ile 16 statystycznych pracowników. Na drugim biegunie znalazło się oczywiście Pekao – wynagrodzenie Luigiego Lovaglia ze wszystkimi dodatkami odpowiada pensjom 127 pracowników banku.
– Wynagrodzenia członków zarządów banków należą do najwyższych w naszym kraju. Z tego punktu widzenia one być może szokują. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że w niektórych przypadkach zarządy i ich kompetencje są gwarancją bezpieczeństwa banków – mówi Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.
Z naszych wyliczeń wynika, że 97 członków zarządów i rad nadzorczych giełdowych banków zarobiło w ub.r. brutto co najmniej milion złotych.
Najdroższym zarządem banku w Polsce było w ub.r. kierownictwo Pekao. Wynagrodzenia członków zarządu – jeśli policzyć nie tylko zasadniczą płacę, ale też premie, w tym te, które zostały wypłacone w postaci tzw. akcji fantomowych (to bonus, którego wartość zależy od wyceny walorów danej instytucji na giełdzie), czy często spotykane u menedżerów obcokrajowców dodatki z tytułu wykonywania pracy poza swoim krajem – wyniosły tam niemal 26,5 mln zł brutto.
Koszt utrzymania zarządu stanowił w Pekao 1,2 proc. skonsolidowanego zysku – mniej było tylko w państwowym PKO BP, gdzie jeszcze kilka lat temu wysokość płac ograniczała ustawa kominowa, oraz w Banku Zachodnim WBK, gdzie płace członków zarządu są wyraźnie mniejsze niż w bankach o porównywalnej wielkości.
Na trzecim miejscu w zestawieniu łącznych wydatków na wynagrodzenia członków zarządu znalazł się BGŻ BNP Paribas. Koszty zarządu były tam w dodatku niemal dwukrotnie wyższe od wypracowanego zysku. Powodem jest niedawna fuzja Banku BGŻ z BNP Paribas Bank Polska. Zysk jest niższy ze względu na koszty integracji. Za to zarząd połączonego banku należy do najliczniejszych na naszym rynku.
Wynagrodzenie odpowiadające jednej trzeciej rocznego zysku dostał w ub.r. zarząd Getin Noble Banku. To w głównej mierze efekt niskiego wyniku (w IV kw. ze względu na upadłość SK Banku i konieczność wygospodarowania pieniędzy na składkę do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców bank miał stratę, w konsekwencji dołączył do instytucji, które będą realizować postępowanie naprawcze). Poziom wynagrodzeń podniósł z kolei transfer z Banku Millennium wiceprezesa Artura Klimczaka, który odpowiada za realizację nowej strategii „banku relacyjnego”. Getin Noble zaznacza, że część z tych pieniędzy jest uwarunkowana zatrudnieniem w banku przez okres 5 lat i będzie pomniejszać wartość premii odroczonej za okres kolejnych 5 lat. Nie zmienia to faktu, że Klimczak znalazł się w ub.r. na czwartym miejscu wśród najlepiej wynagradzanych członków zarządów krajowych banków i wyprzedził dużą grupę prezesów.
Nie był jednak jedynym nieprezesem w czołówce. Szóstą pozycję zajmuje Misbah Ur-Rahman-Shah z Banku Handlowego. Nie tylko nie jest on prezesem, ale w ub.r. nie pracował już w Handlowym. Otrzymał natomiast bonusy przysługujące za lata 2009–2014.
Osobną kategorię stanowią wynagrodzenia członków rad nadzorczych. Tu w ub.r. nastąpił spadek z 24,3 mln do 22,5 mln zł. To w dużej mierze efekt mniejszych wypłat z Getin Noble Banku i Getin Holdingu dla głównego właściciela – Leszka Czarneckiego, który jest przewodniczącym rad obu spółek.