Komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager oraz wicepremier Hiszpanii Nadia Calviño to najpoważniejsze kandydatki do objęcia urzędu prezesa Europejskiego Banku Inwestycyjnego.

Choć kadencja obecnego szefa EBI Wernera Hoyera kończy się w grudniu tego roku, to unijni liderzy chcą się jesienią porozumieć w sprawie potencjalnego następcy. A raczej następczyni, bo mimo że zgłoszonych zostało łącznie pięcioro kandydatów i kandydatek z różnych państw, to najprawdopodobniej wybór zostanie dokonany między Dunką, wiceszefową KE Margrethe Vestager a hiszpańską ekonomistką, wicepremier rządu Pedra Sáncheza Nadią Calviño. O urząd ubiegają się też obecna wiceprezes EBI Teresa Czerwińska, były minister gospodarki i finansów Włoch Daniele Franco oraz były polityk, obecnie związany z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Szwed Thomas Östros. Pozycja Vestager wydawała się niezachwiana, a Ursula von der Leyen dokonała nawet roszad w Komisji w związku z koniecznością przekazania portfolio ubiegającej się o prezesurę w EBI Dunki na rzecz Didiera Reyndersa. Na finiszu, jak wydawałoby się, rozmów coraz silniejsza zdaje się jednak kandydatura Calviño, za którą lobbował również premier Pedro Sánchez podczas weekendowego szczytu G20.

Szanse Hiszpanki rosną głównie ze względu na opór Francji, która nie wydaje się przychylna kandydaturze Vestager. Choć zarówno Dunka, jak i przedstawiciele partii Emmanuela Macrona wywodzą się z frakcji liberałów, to w przeszłości Vestager wielokrotnie nadepnęła Paryżowi na odcisk, m.in. przez dość ostrożne podejście do francuskich planów przemysłowych. Komisarz ds. konkurencji zablokowała fuzję francuskiego Alstomu z niemieckim Siemensem i forsowała na swoją następczynię amerykańską ekonomistkę Fionę Scott Morton, co wywołało ogromny sprzeciw ze strony Pałacu Elizejskiego. Teraz to jej kandydatura może zostać zablokowana przez Paryż, choć prezes EBI formalnie musi zostać wybrany przez 18 krajów UE i poparty przez 68 proc. kapitału akcyjnego banku, co w praktyce powoduje, że decydujące będą głosy Niemiec, Francji i Włoch, które są największymi udziałowcami.

Dyskusja o przyszłym szefie lub przyszłej szefowej EBI wpisuje się w szerszą debatę o obsadzie unijnych instytucji. Wiosną przyszłego roku całą UE czekają wybory do Parlamentu Europejskiego, od których będzie uzależniony rozkład sił nie tylko w Strasburgu, lecz także w Brukseli i Luksemburgu. Z kolei sama funkcja prezesa EBI budzi obecnie szczególne zainteresowanie w państwach unijnych z uwagi na duże uprawnienia szefa banku. Choć dotychczas EBI odpowiadał głównie za finansowanie inwestycji poszczególnych państw, to w najbliższych latach ma się stać podstawową, fundamentalną instytucją na rzecz odbudowy Ukrainy z ramienia UE oraz stanowić repozytorium środków finansowych na najważniejsze unijne kierunki rozwoju: zieloną oraz cyfrową transformacje Starego Kontynentu.

Niezależnie od tego, czy bankiem przez następną sześcioletnią kadencję, która rozpocznie się 1 stycznia 2024 r., pokieruje Vestager, Calviño, czy nieoczekiwanie do wyścigu dołączy się któryś z pozostałej trójki kandydatów, to żaden nie będzie musiał uzyskać jednomyślnego poparcia państw członkowskich. Pierwsza dyskusja na ten temat jest spodziewana pod koniec tego tygodnia podczas spotkania ministrów finansów państw członkowskich w hiszpańskim Santiago de Compostela. Według naszych informacji będzie to jednak dopiero wstępna wymiana uwag i stanowisk. Ostateczne decyzje są spodziewane dopiero pod koniec października, po pierwszym powakacyjnym szczycie UE w Brukseli. ©℗