Wzrost o ok. 15 proc. rocznie – tak rozwój polskiego e-commerce prognozują amerykańscy analitycy z Technavio. Polscy eksperci mówią: będzie trudno. Udział handlu online w sprzedaży detalicznej osiąga właśnie poziomy najniższe od dwóch lat.

W ubiegłym roku, jak podaje GUS, sprzedaż e-commerce wyniosła 112,9 mld zł. To o 20 proc. więcej niż rok wcześniej i ponad 30 proc. w porównaniu z 2020 r. Ten rok może być jednak tym, w którym dwucyfrowe tempo rozwoju może wyhamować. Według danych za lipiec udział e-commerce w sprzedaży detalicznej wynosi 7,9 proc. Sprzedaż detaliczna natomiast urosła w cenach bieżących względem 2022 r. o 5,2 proc. Jeśli te wskaźniki utrzymają się na podobnym poziomie do końca roku, to sprzedaż online wyniesie w tym roku ok. 100 mld zł. A to oznacza, że prognozy amerykańskich analityków dotyczące polskiego rynku mogą być trudne do zrealizowania. Firma Technavio od lat zajmuje się globalnym rynkiem handlu w internecie. Według nich do 2027 r. ma on wzrosnąć nawet o 28 mld dol. Rok do roku ma więc zyskiwać ok. 15 proc.

Polscy eksperci są nieco sceptyczni. Zdaniem dr. Macieja Krausa, partnera Movens Capital, funduszu inwestycyjnego, najnowsze dane to efekt ochłodzenia po dynamicznym wzroście w okresie pandemii. Poza tym sprzedaż detaliczna w cenach stałych spada. – Naturalnym jest więc, że sprzedaż w internecie odczuwa te zmiany. Polacy kupują w ostatnich miesiącach mniej, a przez internet często wybieramy produkty, które nie są nam niezbędne. Do tego rosną koszty transportu, co przełożyło się na ceny zakupów w sieci. Przykładem może być program Smart Allegro. Nieznacznie, ale jednak jego zasady zmieniły się na niekorzyść kupujących – zauważa Tomasz Niedźwiecki, prezes platformy TakeDrop, w której można założyć sklep internetowy.

Ale to niejedyne bariery, z powodu których rynek nie rozwija się dynamicznie. Nadal istnieje duża grupa osób, które nie kupują w ogóle lub wybranych kategorii w internecie, ponieważ uważają, że jest to zbyt skomplikowane lub ryzykowne.

– Do tego dochodzi ograniczona, zwłaszcza w porównaniu z krajami zachodniej Europy, oferta produktów i usług w sieci. Wreszcie zaufanie do sklepów internetowych w Polsce jest nadal niskie. Konsumenci często obawiają się, że zostaną oszukani – wylicza dr Maciej Kraus.

Polacy kupują mniej, sprzedaż w internecie odczuwa te zmiany

Wreszcie eksperci wskazują na barierę technologiczną, czyli zacofanie cyfrowe biznesu w sieci. Większość sprzedawców na poważnie zaczęła interesować się tym tematem dopiero po wybuchu pandemii. Wtedy też odnotowaliśmy najlepsze wyniki, ale zapóźnień nie da się odrobić w tak krótkim czasie.

– Szczególnie na początku pandemii mieliśmy do czynienia z działaniem niesystemowym, wykorzystywaniem technologii na łapu-capu. Klient i tak cieszył się, że kupił towar przez internet, który dotychczas zdobywał stacjonarnie, a jak przesyłka doszła w miarę szybko, to czuł ulgę. Dziś wymogi konsumenckie są znacznie większe. Doświadczenie zakupowe musi być co najmniej na poziomie sklepu stacjonarnego, a nawet wyższe. Klient musi mieć pewność, że nie straci czasu, kupując towar w internecie, że dostanie dokładnie to, co zamówił, że będzie to oczekiwanej jakości. Taki proces jest możliwy tylko dzięki pełnemu wykorzystaniu technologii – twierdzi Tomasz Niedźwiecki, zaznaczając, że nie wystarczy już przenieść swojego sklepu stacjonarnego do sieci. Trzeba ciągle wyszukiwać nowinki technologiczne, które skłonią klientów do sięgnięcia po portfele, ale najpierw trzeba do nich dotrzeć i ich zaangażować.

Eksperci uważają jednak, że polski rynek e-commerce ma przed sobą przyszłość. Choć trzeba założyć, że jego rozwój będzie wolniejszy, niż zakładano. Będzie nabierał tempa wraz ze wzrostem liczby konsumentów korzystających z zakupów online. Eurostat podaje, że w przypadku Polski w zeszłym roku było to o 3,5 proc. więcej niż dwa lata temu. Trendu przenoszenia się ludzi z zakupami do internetu nie da się zatrzymać, bo jest to po prostu wygodne.

Poza tym koszty prowadzenia sklepu internetowego są nieporównywalnie mniejsze od sprzedaży w sklepach stacjonarnych, dzięki czemu sprzedawcy mogą zapewniać niższe ceny. A i prawo coraz bardziej chroni kupujących – przykładem jest np. wprowadzona na początku tego roku dyrektywa unijna Omnibus, która m.in. nakazuje przy obniżkach podawanie ceny z ostatniego miesiąca. ©℗

ikona lupy />
Handel elektroniczny / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe