Sprzedaż spada na rynku krajowym i za granicą. Jednocześnie coraz więcej trunków importujemy.
Od stycznia do czerwca sprzedano w Polsce niespełna 122,3 mln l wódki, o 7,6 proc. mniej niż przed rokiem – wynika z danych Nielsen IQ przygotowanych dla DGP. Eksperci mówią o kolejnym roku spadku popytu i o nasyceniu rynku.
Anna Wagner, ekspert Nielsen IQ, tłumaczy, że Polacy, od ponad półtora roku mierzący się z rosnącymi kosztami życia, są często zmuszeni do rezygnacji z niektórych produktów. Kategorie dla przyjemności, m.in. wódka, są więc wykreślane z list zakupowych w pierwszej kolejności. – Dwucyfrowa inflacja i wzrost akcyzy na alkohol sprawiają jednak, że zmiana średniej ceny wódki niweluje spadki wielkości sprzedaży – podkreśla.
Ekspertka zwraca uwagę, że mniej też wychodzimy do restauracji, podczas gdy gastronomia odpowiada za ok. 20 proc. sprzedaży mocnych alkoholi. Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, dodaje, że następują też zmiany modelu konsumpcji. - Obserwujemy zmianę modelu konsumpcji alkoholu. Współczesny konsument coraz częściej sięga po drinki z wódką, co przekłada się na mniejsze jej spożycie," mówi Włodarczyk.
Spadku sprzedaży na wewnętrznym rynku producenci nie mogą już sobie rekompensować, większym eksportem, bo ten rok jest drugim z rzędu, w którym maleje sprzedaż polskiej specjalności za granicą. Jak wynika z danych GUS, od stycznia do końca czerwca eksport pod względem ilości spadł o 2,5 proc., do 42,5 mln l.
Nasi producenci mówią wręcz o wypychaniu ich za granicą z sieci przez lokalnych producentów. – Straciłem właśnie kontrakt z jedną z największych sieci w Hiszpanii. Powodem jest zaproponowanie przez lokalnego dostawcę wódki w cenie o 30 proc. niższej od mojej, do tego za butelkę o pojemności 1 l, a nie 0,75 l, jak było w moim przypadku – mówi jeden z producentów mocnych alkoholi. Dodaje, że przy okazji usłyszał też, iż marka i kraj pochodzenia przestają już odgrywać decydującą rolę przy zakupie, bo dla klientów w większości krajów ważniejsza staje się cena.
Podobnie jest w Polsce. Wojna cenowa, która w ostatnich tygodniach wywiązała się między popularnymi sieciami, sprawia, że kontraktów producenci nie przedłużają też w Polsce.
– Odmówiłem, bo moja marża byłaby dwa razy niższa niż rok temu. W sumie mowa o kilkunastu groszach na butelce – mówi nam jeden z lokalnych wytwórców.
Jednocześnie rośnie ilość wódki i mocnych trunków sprowadzanych do Polski. W tym roku, jak wynika z danych GUS, import zwiększył się o 1,4 proc., do 43,2 mln l. Od 2019 r. zwiększył się o ponad 35 proc.
Jak zauważa Grzegorz Grabowski, dyrektor wykonawczy firmy Toruńskie Wódki Gatunkowe, ceny importowanych trunków, w tym zwłaszcza whisky, są dziś w sieciach podobne do tych, za jakie sprzedaje się polską wódkę.
W efekcie produkcja wódki w kraju maleje. W tym roku o ponad 10 proc., do niecałych 400 tys. hl. Jak tłumaczą producenci, na razie ograniczają produkcję marek premium. Z czasem natomiast będą wycofywać z rynku niektóre brandy.
Za 85 proc. sprzedaży w kraju odpowiadają cztery marki. – Sprzedaż ilościowa w naszym przypadku w tym roku na pewno spadnie. Szukamy jednak sposobu na przetrwanie. Postawiliśmy na regionalizację i produkcję spersonalizowanych alkoholi w krótkich seriach dla sieci. Robimy też alkohole na specjalne zamówienia dla klientów b2b – mówi Grzegorz Grabowski.
Malejąca produkcja może się odbić na zatrudnieniu w sektorze, w którym bezpośrednio pracuje 4,5 tys. osób, a pośrednio ok. 100 tys.
- Każde miejsce pracy w naszej branży generuje 14 miejsc w sektorach pokrewnych, takich jak handel czy gastronomia - podkreśla Witold Włodarczyk. Dlatego, jak twierdzi, trzeba podjąć działania, które odwrócą negatywny trend na rynku, szczególnie że branża jest znaczącym płatnikiem do budżetu. W 2022 r. po raz pierwszy w historii wartość zapłaconej akcyzy była dwucyfrowa. Wyniosła ponad 10 mld zł.
- Kluczem do sukcesu jest skoncentrowanie się na eksporcie. Dlatego podczas ostatnich Krajowych Dni Ziemniaka prowadziliśmy intensywne dyskusje na temat kształtowania strategii eksportowej, w których uczestniczyły różne organizacje spożywcze. Chodzi nie tylko o wsparcie sprzedaży na rynkach zagranicznych, ale również o dostosowanie oferty do potrzeb zagranicznych konsumentów, polonii czy ambasadorów. - tłumaczy Włodarczyk.
Mali producenci upominają się również o możliwość sprzedaży przez internet. - Sytuację poprawiłoby uszczelnienie rynku. W związku z tym organizujemy szkolenia dla funkcjonariuszy KAS w celu skuteczniejszego wykrywania podrobionych alkoholi. Już za nami dwie takie sesje, planujemy kolejne – dodaje Włodarczyk. ©℗