W Polsce ostatniego pięciolecia zmienił się klimat rozmowy o gospodarce. To pewne. Pewne jest również to, że Andrzej Szahaj swoimi tekstami tę zmianę współtworzył. I niech to robi dalej!
Andrzej Szahaj, „Inny kapitalizm jest możliwy”, Książka i Prasa, Warszawa 2015 / Dziennik Gazeta Prawna
Dla porządku kilka słów przypomnienia: Andrzej Szahaj jest filozofem i historykiem idei. Od lat szefuje Wydziałowi Humanistycznemu na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Niemal od początku kariery naukowej sporo podróżował (Wielka Brytania, USA) i wyspecjalizował się w filozofii amerykańskiej. Zaprzyjaźnił się wtedy z Richardem Rortym – jednym z najważniejszych filozofów amerykańskich XX w. – i mocno go w Polsce spopularyzował. Jednocześnie publicystyczny temperament pchał go stale w kierunku spraw społecznych. Ze swoich zachodnich wojaży Szahaj wrócił zaszczepiony na – dominujący wówczas w Polsce (choć w sposób często nieuświadomiony) – prymitywny neoliberalizm. Szahaj próbował go krytykować najpierw z pozycji liberalnych. Z biegiem czasu zauważył, że to za mało. I przeniósł się stopniowo na pozycje socjaldemokratyczne, nawołując do otwarcia się polskich elit politycznych i ekonomicznych na wzorce kapitalizmu nordyckiego, miast anglosaskiego. Przy czym Szahajowi nie chodziło tylko o natychmiastową rozbudowę państwa dobrobytu i zakrojoną na szerszą skalę redystrybucję dochodu narodowego. To oczywiście też. Ale – zdaniem Szahaja – zmiana powinna iść dużo głębiej. Powinna polegać np. na odczarowaniu w Polsce tematu podatków. Żeby nie były traktowane jako haracz narzucony społeczeństwu przez złego fiskusa. Lecz by widzieć w nich jedyny (!) sposób budowania społecznej spójności. Szahaj od początku odwoływał się też do ducha solidarności. I Solidarności (tej z lat 80.) także. Sam Szahaj do niej z resztą jako młody człowiek należał.
Wszystkie te wątki znajdą państwo w książce „Inny kapitalizm jest możliwy”. Składają się na nią niemal wyłącznie teksty publikowane w latach 2014–2015 w Magazynie DGP. Szahaj od czasu do czasu gościł też w innych tytułach, ale to w DGP czuł się w tym okresie zdecydowanie najlepiej. W tym sensie „Inny kapitalizm...” jest naturalną kontynuacją książki „Kapitalizm drobnego druku”, która ukazała się półtora roku wcześniej, gdzie pojawiły się teksty Szahaja z wcześniejszych lat. W porównaniu z „Kapitalizmem drobnego druku” ten nowy „Inny kapitalizm..” jest książką bardziej spójną i świeżą. Choć rewolucji w poglądach toruńskiego filozofa oczywiście nie ma. Jest za to kontynuacja i rozbudowa niektórych wątków.
Ostatnie chronologicznie teksty składające się na „Inny kapitalizm..” pochodzą z jesieni 2015 r., a więc jeszcze sprzed wyborów, w których władzę w Polsce przejął PiS, częściowo szermując hasłami i diagnozami bliskimi temu, o czym pisze Szahaj. Dziś – trzy miesiące po starcie pisowskiej rewolucji – nastał nie najlepszy czas dla książek takich jak „Inny kapitalizm.”. A poruszająca się jak słoń w składzie porcelany partia Kaczyńskiego zrobiła wiele, by sporo tematów poruszanych przez autorów takich jak Szahaj skompromitować. Jednocześnie linie politycznych podziałów w Polsce (pisofile kontra pisofobi) znów ułożyły się tak, że trudno dziś znaleźć miejsce na trzeźwą rozmowę o innym kapitalizmie. I o innej Polsce też. Dobrze więc, że Szahaj pisze to, co pisze. I że wkrótce będą z tego pewnie następne książki. Bardzo to potrzebne.