W nowych ekonomicznych realiach państwa UE wciąż intensywnie rozwijają handel między sobą, ale mają problemy ze sprzedażą poza obszar wspólnego rynku.

Francuski deficyt w handlu zagranicznym spadł w czerwcu do 6,7 mld euro i był najniższy od dwóch lat. To przede wszystkim efekt obniżającej się wartości importu, wynikający z dużego spadku cen surowców energetycznych. Wartość sprowadzonych do Francji dóbr obniżyła się do 59 mld euro, wobec 63 mld euro przed rokiem.

Dobrze radzi sobie również francuski eksport, który wyniósł 52,1 mld euro. W porównaniu z zeszłym rokiem zwiększył się o ponad 4 proc. Zagraniczna sprzedaż była nieco niższa niż w maju, ale ostatnie dwa miesiące przyniosły rekordowe wyniki pod tym względem. Łącznie w II kw. 2023 r. eksport zamknął się kwotą 154 mld euro, o 2,2 proc. wyższą niż w pierwszych trzech miesiącach roku.

Przyczyniło się do tego m.in. zakończenie remontów we francuskich elektrowniach atomowych. Dzięki temu Francja wróciła na pierwsze miejsce pod względem eksportu energii w UE, wyprzedzając Szwecję. Wyraźnie zwiększyła się także sprzedaż środków transportu – samochodów, samolotów i statków. Poprawa bilansu handlowego w dużym stopniu przyczyniła się do zaskakująco wysokiego wzrostu PKB w II kw. – o 0,5 proc. w porównaniu z I kw.

Nowa równowaga się kształtuje

Nie zmienia to jednak w zasadniczym stopniu dość negatywnego obrazu, z którego wynika, że deficyt handlowym Francji jest dziś kilkukrotnie wyższy niż był na koniec 2019 r., czyli w ostatnim roku, kiedy światowa gospodarka była wolna od gwałtownych szoków. W 2020 r. wybuchła globalna pandemia, a kiedy jej wpływ na gospodarkę osłabł, Rosja dokonała w lutym 2022 r. agresji na Ukrainę.

– Prawdopodobnie nigdy wcześniej światowy handel nie doświadczył tak dużego szoku. Dziś jest jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć, czy zmiany w bilansach handlowych mają trwały charakter. O tym przekonamy się zapewne dopiero za kilka lat. Na razie trudno też odróżnić wpływ czynników cyklicznych od zmian strukturalnych – mówi Aleksandra Święczkowska, ekonomistka DM BOŚ.

O niewielu unijnych państwach można dziś powiedzieć, że mają taką samą pozycję na międzynarodowych rynkach jak w poprzednich latach. Holandia, Czechy czy Dania, których obecna nadwyżka handlowa ma zbliżony poziom do tej z 2019 r., to raczej wyjątki. Nadwyżka Niemiec, największego unijnego eksportera, spadła o połowę. Choć akurat bilans handlu zagranicznego za czerwiec był całkiem dobry. Przy eksporcie na poziomie 131,3 mld euro Niemcy zanotowały 18,7 mld euro nadwyżki, co jest najlepszym wynikiem od stycznia 2021 r. Ale to przede wszystkim efekt niższego importu, co podobnie jak w przypadku Francji, jest związane ze spadającymi cenami surowców energetycznych. Jednak w odróżnieniu od swoich sąsiadów i głównych unijnych rywali niemiecki eksport obniżył się o ponad 1 proc. w porównaniu z I kw. Był także o ponad 2 mld euro niższy niż przed rokiem. Jeśli wziąć pod uwagę, że dane o handlu zagranicznym są podawane w cenach bieżących, a więc nie uwzględniają wysokiej w ostatnich kwartałach inflacji, Niemcy zanotowały istotny regres.

Udział UE w eksporcie spada

To właśnie pogorszenie wyników eksportowych ekonomiści przedstawiają jako główny problem największej niemieckiej gospodarki. – Pogorszenie wyników handlowych Niemiec w sytuacji, kiedy kraj przeżył tak duży szok, w postaci odcięcia od dostaw relatywnie taniej energii, jest naturalnym procesem. Czy jednak nie można sobie wyobrazić, że Niemcy zapewnią sobie np. takie regulacje unijnej polityki energetycznej, żeby znów ich nadwyżka handlowa zaczęła rosnąć? – zastawia się Aleksandra Święczkowska.

Problem unijnych państw z eksportem obrazują np. dane o udziale UE w sprzedaży zagranicznej wszystkich państw uczestniczących w Światowej Organizacji Handlu. Jeszcze w 2020 r. udział eksportu państw unijnych wynosił 16,1 proc., ale w 2021 r. obniżył się do 14,7 proc., a w zeszłym roku spadł do 13,7 proc. Większość unijnych państw ma ten sam problem – w dalszym ciągu prowadzą ożywiony handel między sobą, ale nie są w stanie zwiększać w tym samym tempie wartości sprzedanych towarów poza UE. Komentując dane o wynikach eksportu, odpowiedzialny za handel minister Olivier Becht podkreślał, że sprzedaż francuskich produktów do Chin wzrosła o 7,3 proc., porównując dane za I półrocze 2023 r. z II półroczem 2022 r., gdy sprzedaż Niemiec w tym samym kierunku spadła o 5 proc. Jednak patrząc w długim dłuższym okresie, to właśnie Francja jest tym unijnym państwem, które ma największe problemy z eksportem poza obszar wspólnego rynku. Eksport drugiej pod względem wielkości unijnej gospodarki do państw spoza UE zwiększył się, w porównaniu z 2019 r., o niecałe 8 proc. Po uwzględnieniu inflacji oznacza to regres.

Na tym tle wyniki eksportowe Polski wyglądają bardzo korzystnie. Nasza sprzedaż zagraniczna w ciągu 3,5 roku zwiększyła się o ponad 40 proc., zarówno do państwo UE, jak i poza ten obszar. Choć nadwyżkę z 2019 r. zamieniliśmy na istotny deficyt, to jego wartość szybko spada, wraz z normalizacją cen surowców energetycznych. ©℗

ikona lupy />
Bilans handlowy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe