Przez Polskę płynie do Niemiec kazachska ropa, na której tranzycie zarabiają także Rosjanie. Tymczasem Berlin zwleka z pozbawieniem Rosnieftu udziałów w rafinerii Schwedt, co jest warunkiem porozumienia w sprawie zwiększenia dostaw przez polski naftoport.
Wczoraj PERN, operator polskiej infrastruktury naftowej, poinformował o wznowieniu po dwóch dniach pełnej funkcjonalności rurociągu Przyjaźń, który tłoczy ropę w kierunku Niemiec. Przerwa w pracy jednej z dwóch nitek tzw. zachodniego odcinka ropociągu trwała od sobotniego wieczoru w związku z wykryciem wycieku na terenie gminy Chodecz (woj. kujawsko-pomorskie). We wtorkowym komunikacie prasowym spółka poinformowała również o powołaniu komisji, która ustali przyczyny awarii. Wcześniej PERN zapewniał jednak, że rozszczelnienie nie nosi „znamion działalności osób trzecich”.
Co jednak płynie naprawionym rurociągiem? Po tym, jak Niemcy zrezygnowały z końcem ub.r. z dostaw rosyjskich, a dwa miesiące później Rosja wstrzymała dostawy do Polski, północna nitka Drużby nie jest wykorzystywana do transportu ropy z tego kraju. Z wyjątków pozwalających na kontynuowanie importu z Rosji korzystają odbiorcy korzystający z południowej odnogi rurociągu: Słowacja, Czechy i Węgry, które łącznie pozyskują ok. 1 mln t rosyjskiej ropy miesięcznie.
Północna odnoga rurociągu jest wykorzystywana na dwa sposoby. Po pierwsze, tzw. zachodnim odcinkiem jest tłoczona na zachód ropa z gdańskiego naftoportu. Ale północna nitka Drużby jest również w coraz większym stopniu wykorzystywana do transportu ropy kazachskiej. Kraj ten zwiększył swój udział w unijnym imporcie ropy z 8,5 proc. w I kw. ub.r. do 10 proc. w roku bieżącym. Do tej pory głównym kanałem jej eksportu do UE była droga morska – przez rosyjski port w Noworosyjsku. Ale znaczenie szlaku przez Polskę rośnie. W czerwcu kontrakt na dostawy ok. 100 tys. t miesięcznie z państwowym koncernem KazMunayGaz zawarły Niemcy, które chcą wykorzystywać kazachską ropę m.in. w zależnej od dostaw rurociągowych ze wschodu rafinerii Schwedt.
Polskie rafinerie, jak zapewnia nas Orlen, nie korzystają z tego problematycznego surowca. Koncern przekazał DGP, że 100 proc. surowca przerabianego w naszym kraju pochodzi z kierunków innych niż wschodni. „Orlen posiada wyłącznie jeden kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy, podpisany jeszcze w 2013 r. Dostawy są realizowane do Czech i są niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa surowcowo-paliwowego tego kraju” – podkreśla spółka, tłumacząc to ograniczeniami infrastrukturalnymi. Dodaje, że wspiera czeski rząd w działaniach zmierzających do „rozbudowy przepustowości rurociągów, co umożliwi zwiększenie dostaw z kierunków alternatywnych i uniezależnienie się od dostaw z Rosji”. „Surowiec w ramach kontraktu jest wykorzystywany wyłącznie na potrzeby czeskiej rafinerii Orlenu, nie jest eksportowany na inne rynki” – deklaruje płocki koncern.
Dlaczego surowiec z Kazachstanu – choć pomaga zastąpić ropę rosyjską – jest kłopotliwy? Według nieoficjalnych informacji podawanych przez agencję Reutera w Warszawie są wątpliwości co do możliwości odpowiedniej weryfikacji pochodzenia ropy przesyłanej przez Drużbę, co rodziłoby obawy dotyczące omijania sankcji, a w konsekwencji – ryzyka prawnego dla PERN. Według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, ze względu na fakt, że ropa z Rosji płynie w dalszym ciągu południową odnogą Przyjaźni, surowiec z Kazachstanu, który dociera do Niemiec, nie różni się zasadniczo od rosyjskiego pod względem właściwości. Co za tym idzie, głównym narzędziem weryfikacji jest monitorowanie danych poszczególnych służb celnych.
Rzeczniczka prasowa PERN Katarzyna Krasińska zapewnia jednak, że wszelkie działania operatora polskiego odcinka Przyjaźni są realizowane „z pełnym uwzględnieniem postanowień sankcji nałożonych na Federację Rosyjską”. Dodała jednak, że pytanie o kierunki dostaw „nie jest pytaniem do PERN”.
Niezależnie od kwestii pochodzenia surowca dostawy z Kazachstanu wiążą się z koniecznością uzyskania zgody na przesył od rosyjskiego operatora i opłacenia tranzytu w państwowym Transniefcie, na czym – jak zauważa Kamil Lipiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego – korzysta pośrednio budżet Kremla.
Zdaniem Lauriego Myllivirty z fińskiego think tanku CREA, który monitoruje handel rosyjskimi surowcami energetycznymi, omijanie unijnych sankcji na ropę naftową nie występuje w skali, która dramatycznie zwiększyłaby przychody Rosji z tego tytułu. Problemem – jak zastrzega – jest natomiast implementacja limitów cenowych na rosyjską ropę dostarczaną tankowcami.
Zakontraktowane przez Niemcy kazachskie dostawy ropy pochodzą ze złóż, w których – jak wskazuje Ośrodek Studiów Wschodnich – kontrolny pakiet udziałów ma niemiecka filia Rosnieftu, właściciel trzech niemieckich rafinerii znajdujący się od niemal roku pod zarządem powierniczym Federalnej Agencji ds. Sieci Przesyłowych (BNetzA). Od kilku miesięcy rząd Olafa Scholza prowadzi rozmowy z inwestorami o potencjalnej sprzedaży tych aktywów. Furtkę do transakcji otworzyło przyjęcie w kwietniu br. specustawy umożliwiającej zbycie udziałów w spółkach objętych zarządem powierniczym w sytuacji, gdy wymaga tego bezpieczeństwo energetyczne. Wciąż nie ogłoszono jednak ostatecznej decyzji w tej sprawie. Tymczasem we wrześniu upływa termin obowiązującej decyzji o ustanowieniu zarządu komisarycznego nad spółką.
Jednym z podmiotów zainteresowanych rafinerią jest Orlen, ale polski koncern stawia warunki całkowitej derusyfikacji jej akcjonariatu. Częścią oferty płockiej grupy jest też zabezpieczenie długoterminowych i przewidywalnych dostaw z polskiego naftoportu. W czerwcu o tym, że Niemcy powinny przyspieszyć sprzedaż udziałów Rosnieftu w Schwedt, mówiła polska minister klimatu Anna Moskwa. ©℗