Trzy główne instytucje Unii Europejskiej: Komisja, Rada i Parlament rozpoczynają 1 lutego oficjalne negocjacje w sprawie uregulowania handlu minerałami konfliktu. Instytut Globalnej Odpowiedzialności i dziesiątki innych organizacji wzywają Unię, by nie przymykała oczu na negatywny wpływ firm, które wykorzystują minerały z obszarów objętych konfliktami zbrojnymi. Organizacje obywatelskie oczekują, że Unia wprowadzi obowiązek kontroli łańcuchów dostaw przez cały biznes, który sprowadza do Europy cynę, tantal, wolfram i złoto – niezależnie czy w formie rud, czystych metali, czy też gotowych produktów.

Obecnie europejskie firmy nie muszą sprawdzać gdzie i w jakich okolicznościach wydobywane są cztery minerały używane do produkcji całej elektroniki, a także wielu innych produktów, jak samochody, oświetlenie czy sprzęt AGD. Tymczasem duża część kopalń cyny, tantalu, wolframu i złota znajduje się w rękach zbrojnych grup, które wyzyskują pracowników i pracownice, w tym dzieci, łamią prawa człowieka, a dochody przeznaczają na zakup broni. Dzieje się to przede wszystkim w Afryce (gł. Kongo, Republika Środkowoafrykańska), ale także w Azji (np. Birma) i Ameryce Południowej (n.p. Kolumbia).

„Firmy muszą wziąć odpowiedzialność za to, jak ich decyzje biznesowe wpływają na świat. W tym przypadku powinny zostać zobowiązane do tego, by sprawdzały, kto zarabia na dokonywanych przez nie zakupach surowców i wyeliminowały tych dostawców, którym zarobek służy do finansowania konfliktów. Tylko wtedy europejscy konsumenci będą mogli mieć pewność, że dokonywane przez nich zakupy nie przyczyniają się do wyzysku i przemocy” - mówi Ewa Jakubowska-Lorenz z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Podczas tzw. „trialogu” omawiane będą dwa projekty regulacji, ale tylko jeden z nich rzeczywiście ma szansę poprawić sytuację. To projekt Parlamentu Europejskiego, który przewiduje właśnie wprowadzenie obowiązku kontrolowania łańcuchów dostaw przez wszystkie firmy, korzystające z czterech minerałów konfliktu. Tymczasem Komisja Europejska proponuje kontrole łańcuchów dostaw tylko przez firmy, które sprowadzają te surowce w formie rud lub czystych metali i w dodatku zakłada, że będą one dobrowolne. Niestety spora część państw popiera ten projekt.

„Istnieje niebezpieczeństwo, że Unia przyjmie nieskuteczne prawo mimo, że uznała ten temat za ważny i wymagający rozwiązania. Parlament Europejski wyraźnie wskazał to rozwiązanie. Wspiera je wiele organizacji, a także obywatele, którzy podpisują petycję, popierającą projekt Parlamentu. W Polsce podpisało się pod nią już ponad 1500 osób. Nawet część biznesu domaga się obowiązkowych regulacji, które obejmą cały rynek minerałów konfliktu” – podkreśla Ewa Jakubowska-Lorenz.

Wśród korporacji, które publicznie wyraziły poparcie dla obowiązku kontroli łańcuchów dostaw są norweska firma telekomunikacyjna Telenor i duński koncern farmaceutyczny Novo Nordisk. O mocne przepisy w sprawie minerałów konfliktu apelowało też około 150 liderów religijnych różnych kościołów z całego świata. Przepisy w tej kwestii przyjęły Stany Zjednoczone, a teraz pracują nad nimi Chiny. Organizacje podkreślają, że Unia powinna być w tej kwestii liderem zmian i nie lekceważyć problemu.