Wiceminister tłumaczył, że "celem proponowanej ustawy jest - poprzez wzmocnienie produkcji stoczniowej - uruchomienie całego łańcucha dostawców czyli wszystkich przemysłów w Polsce produkujących dla przemysłu okrętowego". "Oznacza to de facto aktywizację wszystkich przemysłów, ciężkiego i maszynowego" - dodał.
Zmiany mogące mieć największy wpływ na działalność stoczni mają dotyczyć VAT czyli podatku od towarów i usług. "Założeniem ustawy jest uzyskanie przedmiotowego i podmiotowego zwolnienia od płatności VAT dla stoczni" - wyjaśnił. Wiceminister tłumaczył, że "chodzi o to, żeby stocznie mogły kupować wyposażenie statku (materiały, sprzęt - PAP) od firm polskich nie płacąc podatku VAT, który później i tak jest im zwracany".
Przekonywał, że proponowane rozwiązanie "daje szansę racjonalnemu przedsiębiorcy zaoszczędzenie kosztów finansowania jednej czwartej budowy statku, zwalnia kapitał obrotowy w przemyśle stoczniowym". Uważa on, że "daje to szansę na osiągnięcie rentowności" i jest przekonany, że "budżet na tym nie straci, ponieważ statek i tak sprzedawany jest bez VAT".
Według Brzezickiego proponowane zmiany podatkowe, "to nie jest pomoc publiczna sensu stricto, bo statek w momencie sprzedaży jest zwolniony z podatku". Wiceminister na dziś "nie widzi zagrożeń" ze strony Komisji Europejskiej, która np. mogłaby proponowane zmiany uznać za niedozwoloną pomoc publiczną.
Oczekuje, że efekty ekonomiczne wprowadzonych przepisów, w przypadku niektórych firm, jak np. Gdańskiej Stoczni Remontowej, biur projektowych "mogą być odczuwalne od razu". Ocenił, że "stocznie, które są zapóźnione, zaczną się podnosić wiosną 2018 roku".
Podał, że ze względu na cykle koniunkturalne, którym stocznie bardzo podlegają, ustawa może umożliwić przedsiębiorstwu wybór (na trzy lata) czy chce płacić podatek dochodowy od osób prawnych CIT czy zryczałtowany podatek od wartości sprzedanej produkcji w wysokości 1 proc. "To daje możliwość zaplanowania podatku" - tłumaczył.
Wiceminister podał, że założenia ustawy przewidują też możliwość tworzenia specjalnych podstref ekonomicznych oraz wsparcia dla szkolnictwa zawodowego.
Brzezicki zaznaczył, że przemysły ciężkie i maszynowe, w tym stocznie mają być również stymulowane przez planowane zamówienia przemysłu zbrojeniowego.
Piotr Soyka, Prezes Grupy Kapitałowej Remontowa Holding SA (największej grupy stoczniowej w Polsce) ocenił, że "jest to pierwszy projekt +w duchu gospodarki wolnorynkowej+". Zwrócił uwagę, że ustawa powinna obejmować nie tylko budowę statków, ale też duże, długotrwałe i skomplikowane przebudowy np. platform wiertniczych.
Dyrektor związku pracodawców Forum Okrętowe Jerzy Czuczman ocenił, że dzięki proponowanym rozwiązaniom "rzeczywiście może wzrosnąć konkurencyjność polskiego przemysłu stoczniowego". Zwrócił uwagę, że proponowane założenia są, jak określił, "neutralne własnościowo". „To byłby typowy mechanizm rynkowy, podobny do stosowanych w krajach europejskich i jest to droga w dobrym kierunku" - ocenił.
Prezes zarządu Remontowej Shipbuilding, Andrzej Wojtkiewicz wskazał, że proponowane rozwiązania mogłyby być wsparciem do zainicjowania rozwoju na terenach, które kiedyś były wielkimi stoczniami, jak i dla firm, które obecnie dobrze sobie radzą na rynku i mają utrwaloną pozycję.
Brzezicki uważa, że ustawa może wejść w życie dopiero od 2017 roku; w tym roku ma być procedowana. Projekt niedługo ma być wpisany do planu pracy Rady Ministrów. Później ma być poddany m.in. konsultacjom społecznym.
Pytany o kondycję polskiego przemysłu stoczniowego Brzezicki powiedział, że "jest bardzo zróżnicowana". Ocenił, że "stocznie w Szczecinie są mniej zaawansowane od stoczni w Trójmieście; high tech występuje tylko w Gdańskiej Stoczni Remontowej". Zaznaczył, że "tylko wolumen jest mały, bo w tej chwili wszystkie przychody z polskich stoczni to jest tylko ułamek tego, kiedy istniały trzy duże stocznie produkcyjne". Przyznał, że obecnie działające, mniejsze stocznie "odnoszą sukcesy, to jest wysoka jakość". (PAP)
bls/ pz/