Mianem "czerwonej turystyki" określa się oferty, obejmujące zwiedzanie miejsc związanych z rewolucją październikową, partią komunistyczną i drugą wojną światową. Cieszą się one ostatnio sporym powodzeniem wśród przyjezdnych - zwłaszcza z Chin, czy Wietnamu. Zdaniem władz mogą przynieść znaczące dochody do państwowego budżetu.
Michaił Partnoj, wiceminister sportu i turystyki powiedział mińskiej telewizji ONT, że niepokoi go spora liczba wolnych miejsc zarówno w hotelach jak i sanatoriach. Zaznaczył, że nie należy dopuszczać do sytuacji gdy Białoruś będzie drogim krajem dla turystów. "W warunkach kryzysu nie należy stosować wysokich cen. Trzeba zarabiać przyciągając jak najwięcej odwiedzających"- podkreślił wiceminister. Zwrócił uwagę, że na Białoruś nadal najchętniej przyjeżdżają turyści z Rosji. Polacy są na szóstym miejscu - tuż za Chińczykami.