Opublikowane w czwartek dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) świadczą o tym, że będziemy mieć do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym - uważa główny ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomułka.

"Danych GUS nie można interpretować jako informacji, że polska gospodarka wchodzi w bardzo duże spowolnienie. To są pierwsze oznaki świadczące o tym, że będziemy mieć do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym; jego skala pozostaje jeszcze dla nas niewiadomą" - powiedział Gomułka.

W czwartek GUS podał, że pogarszają się nastroje w przemyśle, handlu, budownictwie, a także nastroje konsumentów.

Bezrobocie we wrześniu wyniosło 8,9 proc. wobec 9,1 proc. w sierpniu. Według GUS, w najbliższym czasie 236 zakładów pracy deklaruje zwolnienia 15,6 tys. pracowników; przed rokiem 133 zakłady planowały zwolnienia 5,8 tys. osób.

"Założenie do projektu budżetu, że zatrudnienie w przyszłym roku wzrośnie o 2 proc., jest raczej nierealistyczne. Będzie dobrze, jeśli utrzyma się ono na obecnym poziomie" - powiedział Gomułka.

"Pogorszenie gospodarcze nie jest na tyle duże, żeby mówić o bliskiej perspektywie recesji"

Jego zdaniem, możliwy jest również wzrost bezrobocia w przyszłym roku. "Może on być wynikiem silniejszych powrotów Polaków z krajów dotkniętych recesją, w szczególności z Irlandii i Wielkiej Brytanii" - powiedział.

Zdaniem głównego ekonomisty BCC, przedsiębiorstwa korygują swoje plany inwestycyjne oraz zastanawiają się nad możliwościami zmniejszania kosztów, gdyby doszło do dużego spowolnienia gospodarczego.

"Pogorszenie gospodarcze nie jest na tyle duże, żeby mówić o bliskiej perspektywie recesji" - dodał.