Odpowiadał również na obawy związane z sygnałami płynącymi od niektórych polityków PiS, że Polska nie powinna podpisywać porozumienia w Paryżu. Opinię taką wyraził w ubiegłym tygodniu szef sejmowej komisji ds. UE Piotr Naimski.
Canete pytany o stanowisko naszego kraju zacytował ministra środowiska Jana Szyszko (PiS), który zapewniał w środę, że Polska będzie szła w kierunku nowego, sprawiedliwego globalnego porozumienia klimatycznego krajów ONZ w Paryżu.
"Rozumiem, że Polska będzie wywiązywała się ze swoich wcześniejszych zobowiązań. Mamy porozumienie Rady Europejskiej z października 2014 r., w którym ustaliliśmy nasze cele klimatyczne. Polska była częścią tego porozumienia" - przypomniał komisarz. Chodzi m.in. o przyjęte wówczas zobowiązanie dotyczące co najmniej 40-procentowej redukcji gazów cieplarnianych w 2030 r.
Canete podkreślił, że Polska bardzo aktywnie kształtowała mandat negocjacyjny dla UE na konferencję w Paryżu; został on przyjęty jednomyślnie. "Rozumiem, że będziemy w stanie negocjować w Paryżu na podstawie naszego mandatu i Polska będzie z nami na pokładzie" - dodał.
Polska, jako cześć UE, ale też 176 innych krajów świata przesłało już swoje deklaracje do nowego porozumienia klimatycznego (Intended Nationally Determined Contributions - INDC). W sumie kraje, które przekazały swoje kontrybucje, odpowiadają za 95 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych.
UE przekonuje, że aby nie dopuścić do katastrofalnych skutków zmian klimatu, należy utrzymać wzrost średniej temperatury na świecie poniżej 2 stopni Celsjusza w porównaniu do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej.
Canete wskazywał na trzy kluczowe dla UE elementy, jakie powinno zawierać porozumienie. Po pierwsze globalną wizję długoterminowego celu dotyczącego utrzymania w ryzach wzrostu temperatury, tak by biznes, inwestorzy i społeczeństwo mieli jasny sygnał ws. przechodzenia na gospodarkę niskoemisyjną.
Drugim elementem ma być mechanizm regularnego monitorowania i wyznaczania bardziej ambitnych wspólnych celów. Złożone do tej pory deklaracje są bowiem niewystarczające, by powstrzymać wzrost temperatury poniżej 2 stopni.
KE chciałaby też systemu przejrzystości i rozliczania, dzięki któremu zainteresowane strony będą pewne, że obietnice zostaną dotrzymane. Złożone przez państwa obietnice ws. redukcji emisji gazów cieplarnianych na poziomie krajowym odnoszą się do różnych okresów rozliczeniowych i przez to trudno je ze sobą porównywać.
"Osiągnięcie tego wszystkiego w Paryżu nie będzie łatwe" - przyznał Canete. Potwierdził przy tym, że UE jest w pełni gotowa, by kontynuować wspieranie najbiedniejszych państw w walce ze zmianami klimatu. Kraje rozwijające się uzależniają od tego wypełnianie swoich zobowiązań. Państwa rozwinięte mają mobilizować na ten cel 100 mld dol. rocznie od 2020 r.
Według danych OECD w 2014 r. zmobilizowano 62 mld dol. Największy wkład w to finansowanie, które obejmuje dotacje, pożyczki oraz transfer technologii, miała UE. Komisarz podkreślił, że niektóre państwa członkowskie poinformowały o swoich wkładach. Między 2016 r. a 2020 r. Wielka Brytania ma przeznaczyć na ten cel 5,8 mld funtów; Francja ma zwiększyć swoje zaangażowanie do 5 mld rocznie w 2020 r., a Niemcy mają podwoić sumę grantów do wysokości 4 mld euro, a pożyczek do 3 mld euro na koniec dekady. Z budżetu UE na wsparcie działań w krajach rozwijających się ma iść średnio 2 mld euro rocznie do 2020 r.
Canete mówił, że UE będzie nalegać na porozumienie z prawnie wiążącymi zobowiązaniami. Przyznał, że jest oczywiste, że pewne ograniczenia mają w tej sprawie Stany Zjednoczone (do ratyfikacji porozumienia potrzeba 2/3 Kongresu). Dlatego nie cała umowa ma być wiążąca. KE chce jednak, by prawnie wiążące były zobowiązania do ograniczania emisji, zasady dotyczące transparentności i rozliczania zobowiązań, a także cel średniookresowy na 2050 r. oraz cel długoterminowy.
Negocjacje podczas szczytu COP21 w Paryżu mają potrwać przez dwa tygodnie do 11 grudnia.