Przez giełdową dekoniunkturę OFE nie mogą się w tym roku pochwalić zyskami ze swoich inwestycji. Ale mogło być przecież dużo gorzej.
Dziś Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie w sprawie zgodności z konstytucją tzw. reformy OFE. Zmiany przeforsowane przez odchodzący rząd wzbudziły wątpliwości prezydenta i rzecznika praw obywatelskich. Ale też istotnie wpłynęły na funkcjonowanie funduszy. Przykład: skutki nowej polityki inwestycyjnej. Większość ich portfela to akcje – około 76 proc. aktywów. Zmiana wprowadziła zakaz kupowania przez OFE obligacji skarbowych, co spowodowało, że stały się one funduszami akcyjnymi uzależnionymi od koniunktury na giełdzie. A duża część akcji, jakie mają OFE, to papiery banków. Marek Sakowski, wiceprezes Pekao Pioneer PTE, mówi, że stanowią one około 1/4 akcji posiadanych przez fundusze.
– Akcje banków od kilku miesięcy są pod presją, inwestorzy boją się skutków wprowadzenia podatku bankowego czy przewalutowania kredytów – zauważa Marek Sakowski. Podatek zapowiada PiS, opowiada się też za radykalną formą rozwiązania problemu kredytów frankowych, gdzie główne koszty przewalutowania miałyby ponieść banki.
W ostatnich 12 miesiącach żaden OFE nie wypracował zysku z inwestycji. Najgorzej jest w najmniejszym OFE Pekao: tu roczna stopa zwrotu wynosi (według danych na koniec października) -4,7 proc. Ale to jedyny fundusz, który zanotował wynik gorszy od rocznej porównawczej stopy zwrotu (wskaźnik uwzględniający zmiany WIG i wysokość trzymiesięcznej stopy rynku międzybankowego WIBOR). W ciągu ostatnich 12 miesięcy wyniósł on -4,54 proc. Najmniejszy spadek wartości jednostki zanotowało OFE PZU Złota Jesień (o 0,03 proc.).
Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar Asset Management, mówi, że wynik funduszy poprawiają ich inwestycje za granicą. – Rynki zagraniczne w ciągu roku radziły sobie lepiej niż GPW. No i OFE mają sporo akcji spółek średniej wielkości, które wypadły lepiej niż papiery banków czy firm energetycznych – ocenia.
Faktem jest, że gdyby OFE mogły kupować obligacje rządowe, wynik byłby lepszy. Giełdowy indeks obligacji wzrósł w ciągu ostatnich 12 miesięcy o około 2,7 proc.
Nowelizacja ustawy o OFE nie tylko zmieniła politykę inwestycyjną funduszy, ale też ograniczyła ich inwestycyjny potencjał. W styczniu 2014 r., tuż przed przekazaniem obligacji z OFE do ZUS, wartość aktywów funduszy zbliżała się do 300 mld zł, miesiąc później było to 154 mld zł. Do funduszy wpływało mniej pieniędzy, co wynikało z zasady wprowadzenia możliwości wyboru między OFE a ZUS. Ostatecznie w OFE zostało 2,5 mln ubezpieczonych. Składka, która dopływa do funduszy, znacząco spadła. W tym roku ma być to 2,7 mld zł, a w przyszłym 3,2 mld zł, gdy w 2014 r. (przez pół roku składka wpływała na starych zasadach) było to 8 mld zł.
W ramach zmian w OFE wprowadzono tzw. suwak, obowiązek stopniowego przekazywania w ciągu 10 lat przed emeryturą oszczędności najstarszych członków OFE do ZUS. W tym roku ma to być 3,8 mld zł, a w przyszłym ponad 4 mld zł. Jeśli zestawimy to ze składkami, widać, że OFE muszą więcej do ZUS przekazywać z tytułu suwaka, niż otrzymują składki. We wrześniu tego roku aktywa były warte 145 mld zł wobec 159 mld zł rok wcześniej.
Eksperci i zarządzający OFE mówią, że rynek funduszy emerytalnych wpadł w dryf: z jednej strony jest poważnie ograniczony przepisami (OFE nie mogą się reklamować, co utrudnia im pozyskiwanie nowych członków), z drugiej zmiany w strukturze rynku blokuje niepewność związana z przyszłością systemu emerytalnego. Teoretycznie fundusze mogłyby się konsolidować – ale nikt nie podejmuje trudu przeprowadzenia takiej operacji, skoro nie wiadomo, jakie plany co do kształtu systemu będzie miał nowy rząd. Zmiana systemu zdefiniowanej składki na system zdefiniowanego świadczenia, o czym mówią niektórzy politycy PiS, oznaczałaby koniec OFE.
Błażej Bogdziewicz wskazuje na czynniki ryzyka, jakie związane byłyby z likwidacją funduszy emerytalnych. Wiele zależy od tego, co stałoby się z wartymi 110 mld zł akcjami, które mają OFE. Fundusze inwestycyjne tego nie odkupią, bo nie mają takiego kapitału. Mogą to zrobić inwestorzy zagraniczni, ale zapewne będą chcieli atrakcyjnej ceny. Może jeszcze przejąć je jakiś specjalny fundusz Skarbu Państwa – co mogłoby oznaczać tzw. nawis podażowy nad giełdą. Każdy wariant oznacza duże prawdopodobieństwo dalszych spadków giełdowych indeksów.