"Do pierwszego etapu postępowania zgłosiły się trzy firmy" - poinformował Grzegorz Kapturowski z biura prasowego MON. W tej chwili trwa analiza złożonych dokumentów.
Ze względu na interes obronny państwa zrezygnowano w tym postępowaniu z otwartego przetargu i zawężono ofertę tylko do rodzimych dostawców. Zwycięską firmę poznamy prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Jednym z oferentów jest specjalizująca się w systemach bezzałogowych firma WB Electronics. Jej prezes Piotr Wojciechowski przekonuje, że w ramach programów Orlik i Wizjer firma może dostarczyć nowoczesny i w 100 procentach krajowy produkt.
O kontrakt dla armii zabiegają jeszcze dwaj inni krajowi oferenci: Polska Grupa Zbrojeniowa jako lider konsorcjum z PIT-RADWAR oraz zakładami lotniczymi z Bydgoszczy, a także EADS PZL Warszawa-Okęcie. MON chce kupić 15 zestawów bezzałogowych o zasięgu do 30 km oraz 12 mogących latać na odległość 100 km.
Publicysta wojskowy Andrzej Kiński pozytywnie ocenia skierowanie oferty do rodzimych firm. Przypomina też, że systemy do precyzyjnego rozpoznania w naszej armii były przez lata poważnie zaniedbane. "A rozpoznanie jest kluczowe na współczesnym polu walki: ten kto ma informację o przeciwniku, celach i rozmieszczeniu własnych wojsk, ten wygrywa" - tłumaczy Andrzej Kiński.
Inspektorat Uzbrojenia pracuje także nad pozyskaniem dronów taktycznych średniego zasięgu oraz operacyjnych. Ich zakup przewidują programy Zefir i Gryf. Mają to być bezzałogowce zdolne do przenoszenia uzbrojenia wojskowego.
W przypadku tych postępowań przyjęto zasadę, że będzie to oparte na umowie międzyrządowej. Rozpatrywane są trzy państwa: Izrael, USA i Wielka Brytania.