Sieci handlowe zarzekają się, że nie pobierają opłat za tzw. wejście producenta na sklepową półkę. Nic dziwnego, w 2006 roku Sąd Najwyższy uznał je za czyn nieuczciwej konkurencji, a tym samym za nielegalne.

Co innego twierdzą polscy producenci i dostawcy. Ich zdaniem proceder opłat za wprowadzanie towarów na półki sieci handlowych nadal trwa.

– Docierały do mnie sygnały od producentów, że są oni wzywani do płacenia za wejście do sieci – mówi Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.

Według jego relacji wysokość opłat zależy od tego, jak duża jest firma, która chce nawiązać współpracę z siecią.

– Średnio ta opłata wynosi od 100 tys. zł do nawet 2 mln zł – skarży się jeden z producentów, który w obawie, że sieć rozwiąże z nim umowę, chce zachować anonimowość.

Branża mięsna nie jest jedyną, która deklaruje, że za możliwość sprzedawania towarów w największych sieciach w kraju opłaty są pobierane. Mówią o tym także firmy mleczarskie, producenci makaronów, soków.

– By dostać się do Tesco, zapłaciłem 500 tys. zł. Prawie 300 tys. zł zostało od razu pobrane w towarze, a 200 tys. zł w gotówce, w ratach, na tzw. różnego rodzaju promocje – wyjaśnia jeden z producentów makaronu.

Zdaniem Krzysztofa Rubaka, wiceprezesa zarządu Makarony Polskie, jeśli producent chce promować swoją markę i sprzedawać w dużych sieciach handlowych, to musi liczyć się z pewnymi nakładami finansowymi. Według niego środki te są przeznaczane na działania reklamowe, marketingowe, a więc na promocję marki producenta.

– To prawda, że dla wielu firm może to stanowić pewnego rodzaju barierę, ale niestety bez odpowiednich nakładów na wsparcie sprzedaży efektów się nie osiągnie – uważa Krzysztof Rubak.

Podobnego zdania jest Przemysław Skory z Tesco.

– Owszem, producenci, którzy z nami współpracują, partycypują w kosztach poniesionych w związku z promocją danego towaru. Korzyści w postaci wzrostu sprzedaży osiągają przecież obie strony – tłumaczy Przemysław Skory.

Podkreśla jednocześnie, że opłata jest efektem kompromisu.

Najniższa cena wygrywa

Różnego rodzaju opłaty to nie jedyny warunek, jaki muszą spełnić producenci. Na rynku rozpętała się prawdziwa wojna cenowa między sieciami handlowymi, które co chwilę bombardują nas hasłami typu: zbijamy ceny zawodowo. Dla producentów oznacza to jedno: dostawcą zostanie ten, kto zaoferuje najniższą cenę.

Dlaczego krajowym dostawcom trudno jest obniżać ceny ? Jaki % oferowanej w supermarketach żywności pochodzi jeszcze od polskich firm? Dlaczego niskie ceny wymagane od producentów nie idą w parze z cenami, jakie ostatecznie pojawiają się na półce sklepowej? Które branże płacą największy haracz - na których sklepy zarabiają najwięcej? Dlaczego producenci nie rezygnują ze współpracy z sieciami handlowymi, skoro im się to nie opłaca?

ikona lupy />
Dostawcą sieci może zostać tylko producent oferujący najniższą cenę. Największy haracz płacą branże, na których sklepy zarabiają najwięcej: mięsna i mleczarska. Ponad 90 proc. oferowanej w supermarketach żywności pochodzi jeszcze od polskich firm. / ST