Nikt się nie spodziewał, że najlepszą ofertę na zakup PKP Energetyki złoży ktoś inny niż któryś ze znanych, kontrolowanych przez państwo koncernów energetycznych. A tak się jednak stało. I powstał problem
Luksemburski fundusz private equity CVC Capital Partners oferuje za PKP Energetykę ok. 1,5 mld zł (podniósł swą wcześniejszą propozycję) – dowiedział się nieoficjalnie DGP. Z naszych informacji wynika też, że przedłożona przez inwestora cena była o blisko jedną czwartą wyższa od kolejnej, przedstawionej przez gdańską Energę (także po podniesieniu wcześniejszej oferty). PKP zdecydowały o udzieleniu grupie z Luksemburga wyłączności na negocjacje w sprawie sprzedaży energetycznej spółki. I w tym momencie wybuchła burza.
Najpoważniejsze obawy budzi to, że fundusze private equity, a do takich należy CVC, angażują się w kolejne biznesy tylko na jakiś czas, a po restrukturyzacji kupionych firm sprzedają je z zyskiem. To oznacza, że za blisko pięć lat (na tyle zazwyczaj wchodzą w inwestycje tego typu podmioty) PKP Energetyka zostanie najpewniej wystawiona ponownie na sprzedaż i nie wiadomo, w czyje ręce wtedy trafi.
Właśnie dlatego w niedawnej rozmowie z agencją ISBnews Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, mówił wprost, że udzielenie wyłączności na negocjacje prywatyzacyjne funduszowi CVC było „wyjątkowo szkodliwą” decyzją. – Ta spółka jako część infrastruktury kolejowej powinna zostać pod zarządem właścicielskim Skarbu Państwa jako jedna ze spółek strategicznych – uważa Steinhoff. W jego opinii rezygnacja z kontroli MSP nad PKP Energetyką byłaby „wbrew interesom państwa”. Za „mocno ryzykowną” uważa prywatyzację PKP Energetyki także Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Klub parlamentarny PiS wystąpił kilka dni temu do marszałka Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, aby izba jeszcze w lipcu zajęła się kwestią sprzedaży PKP Energetyki. Posłowie oczekują, że premier poinformuje Sejm o „niebezpieczeństwach dla państwa polskiego wynikających z procesu prywatyzacji tej spółki”.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pisze m.in., że zaniepokojenie budzi to, że potencjalny przyszły nabywca PKP Energetyki nie ujawnia swoich właścicieli ani zarządu, a jedynie kraje pochodzenia kapitałów, którymi zarządza. Pyta też, czy w przygotowywanej umowie prywatyzacyjnej zostały uwzględnione (uzgodnione wcześniej z MON i MSW) potrzeby obronne i kryzysowe, jakie spełnia PKP Energetyka.
Z kolei poseł PiS Krzysztof Tchórzewski w interpelacji do premier Ewy Kopacz apeluje o wstrzymanie postępowania prywatyzacyjnego PKP Energetyka do czasu zbadania przez MIR, MON, MSW i służby specjalne, jakie zagrożenia interesów gospodarczych, strategicznych i obronnych państwa polskiego mogą wystąpić w wyniku tej prywatyzacji oraz w jaki sposób można im zapobiec.
– Będziemy odpowiedzialnym inwestorem, w pełni respektującym zobowiązania wynikające z przepisów prawa, decyzji regulatorów rynku kolejowego i energetycznego oraz dobrych praktyk biznesowych, aby stworzyć z PKP Energetyki firmę na poziomie międzynarodowym – deklaruje István Szöke z CVC. Daje przykład brytyjskiej firmy Network Rail, której prąd dostarcza francuski koncern EDF, i nie stanowi to zagrożenia dla tamtejszej kolei.
Sprzedaż PKP Energetyka odbywa się na podstawie uchwalonej 15 lat temu ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego Polskie Koleje Państwowe. Był to projekt forsowany przez mniejszościowy wtedy rząd AWS. Jego wicepremierem był Janusz Steinhoff, a jednym z parlamentarzystów popierających gabinet – Krzysztof Tchórzewski. – Popierałem tę ustawę, bo popierała ją AWS, której byłem lojalnym członkiem, ale nie ze wszystkimi zapisami się zgadzałem – wyjaśnia dziś poseł.
W listopadzie 2001 r. Tchórzewski wszedł do zarządu PKP Energetyka, a na początku 2002 r. został dyrektorem ekonomiczno-finansowym firmy. Jej pracownikiem jest nadal – od 2005 r. na czas pełnienia mandatu na urlopie bezpłatnym. – Dziś jestem praktycznie emerytem, bo skończyłem już 65 lat, nie ma więc w mojej interpelacji żadnego prywatnego interesu – argumentuje.
Ostrożnie do sprzedaży spółki podchodzi nawet Skarb Państwa. Rzecznik MSP Emil Górecki, cytowany przez portal RynekInfrastruktury.pl, przypomina, że transakcja nie została jeszcze zakończona i może zostać wstrzymana, gdyby się okazało, że zagrożone było bezpieczeństwo i porządek publiczny. Według niego taką decyzję może podjąć minister na mocy uchwalonej w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawy o kontroli inwestycji. Tyle że nie została ona jeszcze podpisana przez prezydenta, a tym bardziej opublikowana.
A CVC nie zasypia gruszek w popiele i stara się doprowadzić transakcję do finału. Wczoraj fundusz zawarł z działającymi w PKP Energetyce związkami zawodowymi porozumienie dotyczące gwarancji zatrudnienia. W najbliższych dniach podpisać może też umowę sprzedaży (termin wyłączności na rozmowie w tej sprawie został już przedłużony). Ewentualna umowa będzie jednak zawierała dwa warunki zawieszające: zgoda WZA PKP na sprzedaż spółki zależnej (de facto decyduje o tym minister infrastruktury) oraz zgoda europejskiego urzędu antymonopolowego (CVC działa na rynku całej UE).