Z powodu spowolnienia gospodarczego dochody budżetu państwa będą w przyszłym roku niższe niż zapisano w projekcie budżetu. Niewykluczone, że fiskus będzie musiał ciąć niektóre wydatki państwa.
Budżet przygotowany przez Ministerstwo Finansów zakłada, że wzrost gospodarczy w przyszłym roku wyniesie 4,8 proc. Fiskus już raz korygował w dół te prognozy, ale wiele wskazuje na to, że to nadal zbyt optymistyczne założenia.
- Nie przewidujemy rewizji prognoz przyszłorocznego wzrostu gospodarczego - na szczycie w Luxemburgu zapowiedział minister finansów Jacek Rostowski.
Ekonomiści i instytucje finansowe mają inne podejście.
- Mocno zrewidowaliśmy naszą prognozę wzrostu gospodarczego do 3,5 proc. - mówi Rafał Benecki z ING BSK.
Jeśli przyszłoroczny wzrost gospodarczy rzeczywiście okaże się wyraźnie niższy od założonego w projekcie budżetu, to dochody państwa będą mniejsze.
- Jeżeli tempo wzrostu gospodarczego spadnie do 4 proc., to w przyszłorocznym budżecie będzie brakowało do 5 miliardów złotych - twierdzi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Jednak ubytek kilku miliardów złotych nie oznacza automatycznie potrzeby rewizji założeń budżetu.
- Na pewno przy spadającym wzroście gospodarczym minister finansów ma kłopot, ale w każdym budżecie są pewne zaskórniaki. To nie jest taki poziom spowolnienia, przy którym już teraz potrzebna jest rewizja budżetu - twierdzi Jacek Wiśniewski z Raiffeisen Bank Polska. Rząd zakłada, że w przyszłym roku deficyt budżetowy wyniesie ponad 18 miliardów złotych.
- W ostatnich latach, co roku, deficyt był zawsze o kilka miliardów mniejszy, niż zapisano w budżecie, w przyszłym roku deficyt budżetowy zostanie zrealizowany w całości - uważa Janusz Jankowiak.
Buforem może się okazać poziom inflacji. Rząd zakłada, że spadnie ona do 2,9 proc. Jeśli jednak ceny będą rosły szybciej, to i dochody państwa będą dzięki temu wyższe.
W tym roku budżet państwa będzie miał prawdopodobnie deficyt budżetowy niższy o 4 miliardy złotych od zapisanego w budżecie.
- Dzięki bardzo dobrej sytuacji budżetowej w tym roku można pewne wydatki zrealizować już w 2008 roku, np. część dotacji do FUS i KRUS. Te instytucje mogą zrobić duże depozyty i w związku z tym w przyszłym roku otrzymać mniejsze dotacje - twierdzi Rafał Benecki.
Nie wyklucza on jednak, że rząd będzie też musiał ograniczyć niektóre wydatki państwa. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że przyszłoroczne dochody z prywatyzacji mają wynieść aż 12 miliardów złotych. Nawet jeśli kryzys nie będzie się rozprzestrzeniał na realną gospodarkę, to biorąc pod uwagę sytuację na giełdach, będzie bardzo trudno znaleźć nabywców dysponujących wolnymi kapitałami tej wysokości.
Niewykluczone, że właśnie z tego powodu w przyszłym roku rewizja założeń budżetu będzie konieczna. Większość pozycji w dochodach przyszłorocznego budżetu charakteryzuje się prawie dwucyfrowym wzrostem. W zasadzie jedynym wyjątkiem jest minimalny wzrost dochodów z podatków osobistych, ale nie wynika to z ostrożności fiskusa, tylko z wprowadzenia nowych stawek podatku PIT. W obecnej sytuacji są to bardzo optymistyczne założenia.
Z powodu spowolnienia gospodarczego dochody budżetu państwa będą w przyszłym roku niższe niż zapisano w projekcie budżetu. / ST