Fabryka z dwoma tysiącami pracowników to wyzwanie nie tylko dla menedżerów, ale też dla wykorzystywanego w zakładzie oprogramowania. Przykład Huty Szkła Krosno pokazuje, jak IT może nadążyć za tak dużym biznesem.
16 kwietnia 1991 r. to symboliczna data w historii polskiej transformacji. To właśnie wtedy w dawnym budynku Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zabrzmiał dzwon zwiastujący pierwszą sesję warszawskiej giełdy. Na stołecznym parkiecie debiutowało wtedy pięć firm: elektroniczne Tonsil i Kable, budowlany Exbud i odzieżowy Próchnik. A także znane z ręcznie wytwarzanych wyrobów szklanych Krosno.
Pierwsza sesja zakładu nie wypadła najlepiej. Cena akcji spadła z 65 do 59,5 tys. starych złotych. Siedemnastu inwestorów postanowiło zbyć udziały firmy, a tylko sześciu chciało je kupić. Tego dnia właściciela zmieniło 40 akcji. Słaby debiut giełdowy nie zapowiadał jednak późniejszego sukcesu firmy. W 2000 r. właścicielem większościowego pakietu został Zdzisław Sawicki. W późniejszych latach firma kwitła. Szklane wyroby z Krosna trafiały na półki i stoły w 50 krajach. Szczególnym uznaniem cieszyły się po drugiej stronie Atlantyku. Zakład notował sprzedaż o wartości 100 mln dol. W 2009 r. nagle ogłosił upadłość.
Doszło do niej na skutek niefortunnego splotu okoliczności. Na skutek umacniającej się złotówki mniej opłacalny stał się eksport, dodatkowo w firmę uderzył wzrost cen hurtowo kupowanego przez nią gazu. W zakład uderzył także spadek popytu w USA na najdroższe, ręcznie wyrabiane produkty. Tym, co firmę dobiło, były jednak opcje walutowe. Kiedy złotówka osłabła, w firmie powstały zobowiązania względem banków. W styczniu 2009 r. spółka ogłosiła, że ma z tego powodu 37 mln zł długu. Wtedy od kilku miesięcy nie wypłacała pensji, zalegała z rachunkami. Sąd ogłosił upadłość, a do zakładu wszedł syndyk, który na szczęście podjął decyzję o kontynuowaniu produkcji. Dzięki temu firma wciąż działa.
Utrzymanie działalności sprawiło, że Krosno nie rozproszyło swojego największego kapitału, a więc pracowników potrafiących ręcznie wyrabiać szkło. Dzisiaj ta kategoria znów stanowi najsilniejszą grupę produktów firmy. Sytuacja w hucie jest na tyle dobra, że syndyk może sobie pozwolić na inwestycje, m.in. w modernizację wyposażenia zakładu. A także w nowoczesne oprogramowanie. – Wprowadziliśmy narzędzia informatyczne do zarządzania produkcją i gospodarką magazynową. To jednak, czego nam brakowało, to system do zarządzania zasobami ludzkimi – mówi Małgorzata Gancarz, zastępca kierownika działu kadr i płac w Krośnieńskich Hutach Szkła „KROSNO”.
Właściwie rzecz biorąc, to brakowało nowoczesnego systemu do zarządzania zasobami ludzkimi, bowiem w firmie wykorzystywane było oprogramowanie pamiętające czasy systemu operacyjnego MS-DOS. Uzupełnieniem tego systemu były operacje przeprowadzane przez panie z kadr i płac na kartkach, a także w głowie. – Jeśli potrzebowałyśmy sporządzić raport, to wymagało to interwencji informatyka – wspomina Gancarz. Potrzeba bardziej nowoczesnego i kompleksowego systemu stała się szczególnie paląca także na skutek wymagań zarządu firmy, który chciał mieć szybki dostęp do aktualnych informacji kadrowych w firmie.
Wdrożenie takiego systemu nie jest proste w przypadku firmy liczącej 2 tysiące osób, z których wiele pracuje w kompletnie różnych systemach. Dla przykładu, w Krośnie w bardzo różny sposób nalicza się pracownikom wynagrodzenia, bo jedni pracują w systemie akordowym, inni w ryczałtowym lub miesięcznym, a jeszcze inni w ryczałtowo-akordowym, w zależności od tego, jakie zajmują stanowisko.
Huta zdecydowała się na wdrożenie systemu enova365. – Dzięki niemu możemy swobodnie definiować harmonogramy prac, co z naszego punktu widzenia jest szczególnie ważne, bo huta pracuje w systemie ciągłym. Banalnie proste stało się zarządzanie nieobecnościami. Wydruki kadrowe, które wcześniej trzeba było robić ręcznie, teraz są na jedno dotknięcie palcem. Kierownicy produkcji na bieżąco mają wiedzę o tym, kto jest na zakładzie – mówi Gancarz.
Nad wdrożeniem systemu enova365 współpracowały ze sobą dwa zespoły, jeden ze strony Huty Krosno, a drugi ze strony firmy wdrożeniowej Develsoft. Warunkiem sprawnego poprowadzenia tego procesu jest sprawna komunikacja między tymi dwoma grupami. Dzięki niej udało się na przykład pokonać pewien opór przed nowym oprogramowaniem ze strony działu kadr i płac.
– Łatwiej jest zaczynać od zera, niż zmieniać przyzwyczajenia i utarte schematy myślowe. System zapewnia nam takie wsparcie, że już zaczynamy traktować go jako normalną rzecz. Ile było kłopotów, kiedy tego systemu nie było – podkreśla Gancarz.
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna