Boeing i Airbus sprzedają mniej samolotów, niż oczekiwały. Najgorzej wypadają największe maszyny.
W piątek Airbus poinformował o budowie kolejnej fabryki w chińskim Tianjin. Powstanie tam centrum wykańczania i dostarczania samolotów A330. Montażownia zostanie usytuowana w pobliżu bliźniaczej inwestycji dla mniejszych samolotów Airbusa z rodziny A320. Zgodnie z umową podpisaną przez Airbusa i chińską korporację lotniczą AVIC samoloty A330 złożone w Tuluzie będą przelatywać do Tianjin, gdzie na miejscu pracownicy będą malować maszynę, przeprowadzać testy silników i instalować kabinę pasażerską. Zacieśnienie współpracy z Chinami Airbus ogłosił dwa dni po podpisaniu kontraktu na dostarczenie 45 szerokokadłubowych samolotów typu A330 z opcją sprzedaży kolejnych 30 sztuk firmie China Aviation Supplies Holding Company (CAS).
Wzmożona aktywność na rynku Państwa Środka nie jest przypadkowa. Obecnie u chińskich operatorów lata ponad 1150 maszyn tego przewoźnika. Według prognoz zarówno Airbusa, jak i Boeinga oraz Lufthansy w najbliższych latach Chiny staną się światowym liderem ruchu pasażerskiego. Zdaniem Airbusa do 2033 r. tamtejsi przewoźnicy będą potrzebować kolejnych 5300 maszyn.
Chiński kontrakt nie zamazuje jednak całkowitego obrazu rynku lotniczego, na którym najwięksi gracze będą mieli bardzo duże problemy z powtórzeniem wyników z ubiegłego roku. Airbus sprzedał wtedy 1456 samoloty za 175 mld dol., zaś Boeing 1432 samoloty za 233 mld dol. Dotychczasowe wyniki nie napawają optymizmem. Boeing do 23 czerwca przyjął zaledwie 275 zamówień. Jego francuski rywal do końca maja – 225. Odpowiedzią na faktyczną kondycję rynku lotniczego miał być tegoroczny Międzynarodowy Salon Lotniczy w Paryżu. Impreza odbywa się w tym mieście co dwa lata, na zmianę z angielskim Farnborough.
O ile ogólna sprzedaż samolotów wygląda przeciętnie, to o sprzedaży największych maszyn można powiedzieć, że nie wygląda w ogóle. W tym roku Airbus nie przyjął jeszcze żadnego zamówienia na gigantycznego A380. Żadnego kolosa nie sprzedał także w roku ubiegłym. Z podobnymi problemami zmaga się Boeing, który w tym roku przyjął cztery zamówienia na maszyny z rodziny 747. W ubiegłym roku klienci zainteresowali się zaledwie dwoma takimi samolotami. W opinii Adriana Furgalskiego, eksperta rynku lotniczego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, o słabej sprzedaży kolosów decyduje ekonomia. – Airbus A380 jest nie tylko drogi w zakupie, ale przede wszystkim w eksploatacji. Obecnie, gdy przewoźnicy mocno tną budżety, będą szukali raczej tańszych rozwiązań i niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie coś na tym rynku drgnęło – prognozuje Furgalski i dodaje, że szansę na powrót A380 do gry daje model Neo z bardziej ekonomicznym silnikiem.

420 mln dol. wynosi średnia cena katalogowa airbusa A380-800

19 dreamlinerów sprzedał Boeing od 1 stycznia do 23 czerwca br.

916 samolotów zamówiono podczas tegorocznego Międzynarodowego Salonu Lotniczego w Paryżu