Czy można zarobić na przygotowaniu listy zakupów? Owszem. O ile jest to lista na smartfona
Tworzenie listy produktów do kupienia, jak wiele innych codziennych czynności, nie oparło się trendowi „smartfonizacji”. Specjalne aplikacje, które rozpoznają wpisywane przez nas słowa i automatycznie przyporządkują je do kategorii – np. „nabiał” czy „chemia” – funkcjonują praktycznie w każdym języku. W Polsce użytkownicy smartfonów mają do dyspozycji Listonic. Aplikacja, która wystartowała w czerwcu 2009 r., doczekała się już miliona pobrań, spośród których 130 tys. to aktywni użytkownicy. Miesięcznie wpisują oni na swoje listy zakupowe ok. 2 mln produktów.
Listonic to dzieło trzech absolwentów informatyki na Politechnice Łódzkiej – Piotra Wójcickiego, Filipa Miłoszewskiego i Kamila Janiszewskiego (wszyscy rocznik 1983). Aplikacja zaczęła swój żywot jako projekt zaliczeniowy w ramach przedmiotu systemy rozproszone. – Na studiach w ramach Erasmusa spędziliśmy rok w brytyjskim Coventry, gdzie mieszkaliśmy razem. Tam okazało się, że gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – chociaż zakupy robiliśmy we trzech, cały czas czegoś brakowało. Wtedy poczuliśmy brak takiej aplikacji, w której wiele osób mogłoby edytować jedną listę zakupów jednocześnie – tak żeby o niczym nie zapomnieć – wspomina Janiszewski. Pomysł aplikacji doskonale wpisywał się w wymogi dla pracy zaliczeniowej na studiach. W trakcie jej tworzenia programiści pomyśleli, że mogłaby ona jednak być pełnowartościową usługą utrzymującą się ze sprzedaży reklam.
Pomysł na dobre wszedł w realizację po studiach. Wtedy trzech kolegów założyło Bitskitchen, firmę tworzącą oprogramowanie na zlecenie, czyli – jak to się mówi w branży IT – software house. Ustalili sobie ścisły podział pracy – dwie trzecie czasu przeznaczali na rzecz swoich klientów, a jedną trzecią na rozwój Listonica. Przełom w rozwoju aplikacji nastąpił, kiedy zgłosili się do konkursu na najlepszy biznes, którego nagrodą była powierzchnia biurowa w Akceleratorze Technologii Uniwersytetu Łódzkiego. Bitskitchen potrzebował wtedy powierzchni biurowej, a jedynym wymogiem startu w konkursie było opracowanie biznesplanu. – Ostatecznie nie skorzystaliśmy z oferty biurowej, ale zyskaliśmy coś znacznie cenniejszego – inwestora. Okazało się bowiem, że w jury konkursu zasiadali przedstawiciele funduszu inwestycyjnego – wspomina Janiszewski. Dzień przed gwiazdką 2008 podpisali umowę, w ramach której fundusz BBI Seed Capital zainwestował w rozwój aplikacji i serwisu 2,4 mln zł.
Pieniądze pozwoliły im skupić się tylko na rozwijaniu Listonica, który wystartował w 2009 r., najpierw w wersji na telefony komórkowe obsługujące technologię Java. Później doszła wersja na iPhone’a, a następnie na smartfony z systemami Android oraz Windows Phone. Interes ruszył jednak na dobre dopiero po wakacjach 2011 r. W styczniu 2012 r. apka miała już 100 tys. użytkowników, dzisiaj ma prawie milion. – Dopiero z perspektywy czasu widzimy, że wystartowaliśmy dwa lata za wcześnie – mówi Janiszewski.
Model biznesowy Listonica zbudowany jest na reklamie. Aplikacja rozpoznaje, jakie produkty użytkownik wpisuje na listę, i na tej podstawie wyświetla odpowiedni baner lub pokazuje tekstową sugestię o długości 35 znaków. Zwłaszcza ta druga opcja cieszy się powodzeniem wśród reklamodawców, bo oddaje do ich dyspozycji pole pozwalające popisać się kreatywnością. I tak na przykład do udanych realizacji Janiszewski zalicza promocję filmu „Kac Vegas”, gdzie link z trailerem do filmu pokazywał się po tym, jak użytkownicy wpisali na listę „jogurt” lub „kefir”. Z kolei w ramach promocji jednego ze smakowych piw sugestia zakupu pojawiała się po tym, jak aplikacja wykryła na liście zakupów piwo i popularny napój gazowany. – Jesteśmy w stanie pokazać naszym klientom na przykład, o ile razy więcej dany produkt pojawia się na listach zakupów po zakończeniu kampanii. Zazwyczaj są one bardzo skuteczne i na listach zaczynają się pojawiać produkty, których wcześniej tam nie było – mówi Janiszewski. Dowodem na skuteczność są wieloletnie umowy o współpracy, jakie Listonic podpisuje z polskimi gigantami branży produktów FMCG (czyli szybko zbywalnych), np. z Indykpolem i Kompanią Piwowarską. W efekcie przychód firmy wyniósł w ub.r. ponad milion złotych.
Twórcy Listonica nie spoczywają jednak na laurach. Planują między innymi wypuszczenie Listonica na szerokie, międzynarodowe wody. Nie będzie to proste zadanie zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie konkurencja jest duża. Na rynku funkcjonują już bowiem rozwijane od lat aplikacje, tj. AnyList, Buy Me a Pie, Grocery IQ oraz Out of Milk. W zatrudniającej czternaście osób firmie jedna osoba na stałe jest oddelegowana do prowadzenia ekspansji w USA, gdzie – jak zapewnia Janiszewski – aplikacja notuje stały wzrost liczby użytkowników.
Uzupełnieniem oferty Listonica jest aplikacja Kupony Żbik, której użytkownicy otrzymują zwrot pieniędzy za zrobione zakupy. Aplikacja, która wystartowała we wrześniu 2014 r., podpowiada, że dany producent ma w tej chwili promocję np. na jogurt i że jeśli użytkownik zdecyduje się na jego zakup, zostanie mu zwrócone 5 zł. Wszystko, co trzeba zrobić, to wysłać w aplikacji zdjęcie paragonu wykonane aparatem w komórce, a pieniądze trafiają automatycznie na konto. W ten sposób można promować nie tylko nowe produkty, które dopiero co weszły na rynek, ale także kupowanie większej ilości tego samego produktu (oddamy ci 5 zł, jeśli kupisz trzy opakowania).
Jak tu się zarabia? Np. gdy przy słowie „jogurt” pojawia się film „Kac Vegas”